Rozdział 9

208 19 6
                                    

Bal bożonarodzeniowy wypadał tego roku w piątek, w ostatni szkolny dzień. W sobotę większa część uczniów miała wsiąść w Hogwart Express i wrócić dopiero po nowym roku. Wenancja wyczekiwała tego cudownego czasu, gdy Hogwart opustoszeje, a ona zaszyje się w swoim mieszkanku w Magicznym Paryżu. Zdążyła nawet zatęsknić za pyskatym portretem swojej mamy i jej wiecznymi docinkami.

Odłożyła jasne pióro i zwinęła pergamin, na którym widniał jej najnowszy artykuł z zastosowania magii obronnej. Wiedziała, że ten temat jest aktualnie bardzo pożądany przez magiczne społeczeństwo. Kto by nie chciał wiedzieć, jak skutecznie wznosić bariery wokół swojego domu, lub rzucać czar, który sygnalizowałby, że ktoś dla niego ważny jest w niebezpieczeństwie? Kobieta ziewnęła szeroko i przeciągnęła się. Dochodziła godzina pierwsza w nocy, a musiała się jeszcze wykąpać i zająć niesfornymi falami na głowie. Niemiłosiernie irytował ją fakt, że kiedy jej naturalne kasztanowe włosy układały się za pomocą magii w trzy sekundy, tak jasnobrązowe loki jej alter ego były na nią oporne.

Mamrocząc pod nosem, zebrała swoje rzeczy i przemknęła ciemnymi korytarzami do łazienki prefektów. Teoretycznie nie powinno jej tu być, a praktycznie i tak nie miała nic do stracenia. Znała doskonale rozkład dyżurów nauczycieli i nie sądziła, by Minerwa miała jakieś obiekcje co do jej osoby. W końcu każdemu należy się odrobina luksusu, nieprawdaż?

Drzwi zamknęły się za nią z cichym skrzypnięciem i już wiedziała, że nie jest sama w pomieszczeniu. Nie musiała się odwracać, by to stwierdzić, wystarczył fakt, że łazienka była wypełniona parą i pachniała olejkami. Wenancja, a raczej Rosalie przygryzła wargę i niepewnie się odwróciła, ciekawa czyją chwilę relaksu zakłóciła. Jej brwi mimowolnie uniosły się w wyrazie zdziwienia, kiedy zrozumiała, że owym ktosiem jest nikt inny, jak Draco Malfoy.

– Podoba ci się to co widzisz, Gryfoneczko? – odezwał się wyniosłym tonem blondyn.

Gdyby okoliczności były inne, to by go zignorowała. Jednak jak być poważnym, mając przed sobą zanurzonego prawie po szyję w wodzie arystokratę, który zachowuje się dumnie jak paw? Rosa zachichotała i niespeszona podeszła do krawędzi potężnego basenu, który był potocznie nazywany wanną. Woda zafalowała, gdy Draco uniósł się odrobinę wyżej.

– Szczerze? – zaczęła dziewczyna. – Nie widzę niczego specjalnego.

– Ty...

– Nie, ty.

– W przeciwieństwie do ciebie mogę tu przebywać – warknął.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i odłożyła swoją koszulę nocną na szeroką krawędź wanny.

– Skąd znałaś hasło?

– Granger mi powiedziała.

– Oczywiście, że tak. Przyjaciółka Pottera. – Chłopak wypowiedział nazwisko rówieśnika z taką pogardą, że była ona aż nazbyt przerysowana.

– Daj spokój, musisz wcisnąć jego nazwisko do każdej rozmowy, jaką przeprowadzasz z kimś z domu Godryka?

– Nie rozmawiamy.

– To co według ciebie robimy?

– Nie rozmawiam z ludźmi, którzy popierają Pottera.

– A ja zwykle nie rozmawiam z nagimi i pyskatymi Ślizgonami, to też jest dla mnie nowość.

Strumień wody poszybował w stronę dziewczyny za sprawą zaklęcia rzuconego przez jasnowłosego czarodzieja. Rosalie przetarła oczy i popatrzyła spod byka na sprawcę.

– Skoro tak bardzo chciałeś zobaczyć mnie w mokrej wersji wystarczyło poprosić, nie musiałeś angażować w to swojej różdżki.

– Ciesz się, że moja różdżka jest z dala od ciebie, padłabyś z wrażenia – prychnął.

Znak Lustrzany [S.Snape x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz