– Czy to jest to o czym myślę? – zapiszczała Lavender.
Cała Gwardia Dumbledore'a gromadziła się w Pokoju Życzeń przed starą, brązową szafą. Lavender nie myliła się co do zawartości szafy. Wszyscy podzielali jej niepokój, może z wyjątkiem bliźniaków Weasley. Ta dwójka wszędzie widziała sposobność do żartu.
– Pokażesz nam Harry? – zapytała Cho.
Wenancja szybko pośpieszyła na początek grupy i stanęła z prawej strony szafy, albo lewej... Zależy od perspektywy.
– To nie jest dobry pomysł Cho – zaczęła delikatnie. – Bogin Harry'ego jest wyjątkowo nieprzyjemny, a ja swojego w tym momencie nie znam i boję się co mógłby pokazać, więc proponuję Rona do pokazowego starcia z lękiem.
– Dajesz bracie – George albo Fred klepnęli młodszego brata w plecy.
Lekko wystraszony, rudowłosy przyjaciel Pottera zrobił krok do przodu unosząc różdżkę w górę. Wenancja machnęła swoją, a drzwi szafy uchyliły się. Bogin momentalnie zmienił się w potężną akromantulę, a wszyscy odruchowo cofnęli się. Mina Grygona świadczyła o tym, jak bardzo nie podoba mu się miejsce, w którym obecnie stoi.
– Riddikulus!
Tym sposobem zaczęła się długa sesja zmagań. Każdy miał własne lęki, ale też każdy potrafił obrócić je w śmiech. Harry, który czuł się odpowiedzialny za wszystkich, każdego obdarzał ciepłym słowem, uśmiechem, klepnięciem w plecy, czy przytuleniem. Zachowywał się jak prawdziwy lider. Nieporadny w nowej roli, ale starający się ze wszystkich sił.
– Dobra robota Harry – pochwaliła chłopaka Granger, kiedy drzwi zamknęły się za ostatnim członkiem. – Spisałeś się.
– Nawet nie zmierzyłem się z własnym lękiem – zaprotestował okularnik.
– Hermionie nie o to chodziło. Zachowałeś się jak przywódca, potrafiłeś powiedzieć wszystkim dokładnie to, co powinieneś.
Chłopak zarumienił się malowniczo, nieprzyzwyczajony do tylu pochwał na raz.
– Dlaczego ty nie chcesz się zmierzyć z swoim lękiem? – zapytał Ron. – Jesteśmy tu sami, nic nie piśniemy, cokolwiek się pojawi.
– To miłe – uśmiechnęła się cierpko dziewczyna.
– Spróbuj! – Namawiał dalej rudzielec.
– Hermiono?
–Tak?
– Pilnuj mnie i w razie potrzeby odeślij bogina. Nie jestem pewna, czy sobie poradzę...
Czarownica wzięła głębszy oddech i przymknęła oczy. Kiedy otworzyła je ponownie przed nią stała ona sama. Jej prawdziwe oblicze o kasztanowych włosach, stało przed nią i się postarzało trzymając w dłoni ramkę ze zdjęciem. Zdjęcie przedstawiało ją samą, mniej więcej w obecnym wieku z ramionami, które ułożone były, tak jakby kogoś obejmowały. Problem polegał na tym, że na zdjęciu nie było nikogo więcej.
Zrozumienie uderzyło w dziewczynę z niespotykaną siłą. Bała się samotności, bała się zostać sama. Jeśli przeżyje starcie z Voldemortem.
– Riddikulus!
Wenancja wiedziała, że nie zdoła zmienić bogina w coś śmiesznego, nie widziała tu nic zabawnego, dlatego wyobraziła sobie, że nie stoi tam sama. Sama się zdziwiła, kiedy ujrzała siebie, obejmowaną przez mężczyznę w czerni. Strach uleciał, a ona machnięciem różdżki posłała bogina na dno tej przeklętej szafy.
– Eee – rozległo się za jej plecami. – Boisz się, że Snape znajdzie sobie laskę? To chore!
– Nie Ron, nie tego się boję – szepnęła cicho.
CZYTASZ
Znak Lustrzany [S.Snape x OC]
Fiksi PenggemarJeden list potrafi zmienić wszystko. Jeden czarnoksiężnik doprowadzić do zagłady tysiąca osób. Jeden Wybraniec nie zdoła sam jeden pokonać Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Córka Dumbledore'a, pojawiła się na szachownicy, jako kolejny pion...