Typowy dla świąt zapach piernika, pomarańczy i żywych choinek unosił się po całym Hogwarcie. Wielka Sala, która na co dzień zajmowana była przez cztery, masywne stoły zmieniła się nie do poznania. Została powiększona, a zaczarowane sklepienie odzwierciedlało pogodę na zewnątrz, prósząc delikatnym śniegiem. Pojedyncze kremowe świece, ozdobione czerwono-złotym paskiem krążyły w powietrzu z przyczepionymi do siebie gałązkami jemioły.
Przed podwyższeniem, na którym zawsze znajdował się stół kadry nauczycielskiej, stanęły wysokie, przyozdobione z przepychem, choinki. Prosty stół prezydialny, zastąpił inny, półokrągły, który tworzył bardziej rodzinną i przyjazną atmosferę. Cztery stoły uczniowskie zastąpione zostały ośmioosobowymi okrągłymi stolikami poustawianymi po bokach sali. Obrusy nie były śnieżnobiałe, a w lekkim odcieniu żółtego złota, które przyjemnie mieniło się w blasku świec.
Wenancja stojąca przy bocznym wejściu obserwowała, jak pomieszczenie powoli przybiera ostateczny wygląd. Nauczyciele i skrzaty domowe dopinali wszystko na ostatni guzik, układając najmniejszą rzecz z największą dbałością. Tak, hogwarckie bale słynęły z wyjątkowej dbałości o szczegóły. Dumbledore zadbał nawet o zespół muzyczny, które zajmował miejsce na specjalnie zawieszonej platformie po lewej stronie od głównych drzwi. Wenancja nie wiedziała kto będzie grać, ale niezbyt się tym interesowała. Szczerze oczekiwała tej zabawy. W Beauxbatons wszystkie przyjęcia były bardzo wyszukane, eleganckie i najzwyczajniej w świecie sztywne. Madame Maxime chociaż miała duszę osoby bardzo towarzyskiej i chętnej do zabaw nie popierała hucznych balang w swojej akademii.
– Jak ci się podoba, moja droga?
– Zapowiada się interesująco – odparła Wenancja, opierając się o ścianę. – Jestem zaskoczona, że Minerwa tak entuzjastycznie podchodzi do organizacji.
Dumbledore pogładził dłonią długą brodę i z uśmiechem pokiwał głową. Kobieta zerknęła na niego kątem oka i stwierdziła, że jednak nie chce wiedzieć co staruszkowi kłębi się w głowie. Poprawiła golf, który załaskotał ją w skórę i zerknęła na pozłacany zegarek, który miała na nadgarstku.
– Przyjęcie zacznie się za jakieś dwie godziny – stwierdziła rzeczowo. – Muszę jeszcze wpaść do wieży Gryffindoru.
– W jakim celu?
– Ktoś musi ujarzmić loki panny Granger, a widziałam, jak robi to panna Weasley i Brown. Boję się, że jeśli połączą siły, to panna Granger straci wszystkie włosy.
Dyrektor zaśmiał się i poklepał szczupłą dłonią ramie córki. Wiedział, że lubi ona tą dziewczynę i nie zamierzał odsuwać tych dwóch od siebie. Póki miały te same cele i potrafiły się dogadać nie widział w tym problemu. Wenancja pokręciła z rozbawieniem głową, wiedząc, że staruszek w każdej znajomości i działaniu doszukuje się drugiego dna. Jednak, to dobrze. Jest głową Zakonu Feniksa, musi myśleć strategicznie, wykorzystywać wszystkie karty, jakie trzyma w dłoni. Zawsze istnieje szansa, że wyciągnie prawdziwego asa.
Kasztanowłosa zniknęła w korytarzu uprzednio rzucając na siebie zaklęcie kameleona. Nieustannie mijała jakiś biegnących uczniów, głównie starszych klas, którzy gnali w poszukiwaniu cholernego szczęścia. Ewentualnie pasty do butów lub formułki prasującej odzież. Wbrew pozorom skrzaty domowe nie robiły w zamku wszystkiego. Nauczyciele wieki temu uznali, że szkoła to nie miejsce, w którym dzieci nie maja żadnych obowiązków i nakazali, by podstawowe czynności wykonywali sami.
Kobieta sunęła opuszkami po drewnianych ramach obrazów i celebrowała chwilę pozornego spokoju. Pozornego, bo dosłownie po kilku metrach szczupła i silna dłoń zacisnęła się na jej szyi. Wystawiła do tyłu rękę i bezbłędnie wyczuła pod palcami rząd guzików. Zdjęła z siebie zaklęcie kameleona i odchyliła głowę do tyłu. Niesforne loki opadły na ramiona, a usta rozciągnęły się w uśmiechu.
CZYTASZ
Znak Lustrzany [S.Snape x OC]
FanficJeden list potrafi zmienić wszystko. Jeden czarnoksiężnik doprowadzić do zagłady tysiąca osób. Jeden Wybraniec nie zdoła sam jeden pokonać Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Córka Dumbledore'a, pojawiła się na szachownicy, jako kolejny pion...