Prolog

499 34 8
                                    

,,Fundamentalne zaklęcia XV wieku" zostały odesłane na półkę za pomocą magii, kiedy do wąskiego okna zastukała sowa. Smukła kobieta wstała z fotela, gdzie do tej pory spokojnie odpoczywała i szybko wpuściła ptaka, który trzymał w dziobie list. List, którego pieczątkę szybko rozpoznała. Wiadomość z Hogwartu nie wróżyła niczego dobrego, a raczej niczego, czego mogłaby się spodziewać. Kobieta na powrót zajęła miejsce na wytartym, zielonym fotelu, którego z sentymentu nie mogła wyrzucić. Usiadłszy w wygodnej pozycji, przesunęła opuszkami szczupłych palców po delikatnym papierze i przełamała woskową pieczęć. Rozłożyła delikatnie pergamin i zaczęła czytać melodyjnym szeptem, który w porażającej ciszy mieszkania, zdawał się być o wiele głośniejszy, niż w rzeczywistości.

Droga Wenancjo,

Czas bywa kapryśnym przyjacielem, który splata drogi ludzkie w jedynie sobie znanym momencie. Czytając ten list wiesz, że zaczyna się coś gorszego, niż przypuszczamy. Ten, którego obawiam się najbardziej powrócił, odrodził się, jak Faweks z popiołów.

Zostawiłem Cię lata temu pod protektoratem Madame Olimpii Maxime, ufając jej i powierzając w jej ręce Twoje życie. Teraz proszę byś oddała się pod moją opiekę, tak jak powinno być od początku. Wiem, że nie łączy nas nic więcej poza więzami krwi, ale to one liczą się w dzisiejszych czasach najbardziej. Proszę byś przybyła do Hogwartu przed rozpoczęciem roku szkolnego.

Wiadomość zwrotną wyślij za pomocą Orilla, zna specjalne trasy przelotowe.

Oczekuję,

Albus Dumbledore

Zaciśnięte mocniej zęby i pusty wzrok, wbity w tańczące abstrakcyjny taniec płomienie, świadczył o niezadowoleniu odbiorczyni z otrzymanego listu.

Było lato, ogień, który trzeszczał w palenisku miał nadawać przytulny klimat mieszkaniu, nie ogrzewać go, jednak teraz kobieta odczuwała uderzenia gorąca, tak jakby stała bezpośrednio przed palącym się stosem.

Jak on śmiał do mnie pisać po trzydziestu latach! Jeszcze z prośbami! Ba, cholernymi żądaniami!

Tylko te myśli zaprzątały jej głowę. Nie wiedziała Albusa Dumbledore'a od lat, a progi Hogwartu miała zaszczyt przekroczyć lata temu, gdy była jeszcze nastolatką. Przeniosła smutne spojrzenie na portret wiszący nad kominkiem. Kobieta o włosach koloru słomy, patrzyła w jej stronę z delikatnym uśmiechem, który tamta odwzajemniła. Atmosfera w komnacie od razu się zmieniła. Jeden delikatny uśmiech rozgonił całą złość.

– Mamo, co mam zrobić? – zapytała Wenancja, wstając z miejsca. Trasa między drzwiami, a oknem okazała się dla niej niezwykle zajmująca i działająca kojąco na nadal podniesione ciśnienie.

Zawsze idź za głosem serca, ono prowadzi cię dobrą drogą.

– Uczucia zawodzą, tak samo, jak ludzie. Wiesz o tym.

Serce nigdy nie prowadziło jej tam, gdzie chciała. Zawsze wychodziła na kretynkę, bo życie po prostu lubiło robić z niej idiotkę, a spoglądając w lustro widziała najwięcej tragedii życiowych.

Moje życie skończyło się dawno temu, twoje dalej trwa dziecko.

– Chcesz żebym go zobaczyła, prawda? Masz nadzieję, że się z nim pogodzę.

On na swój pokrętny i zdziwaczały sposób cię kocha.

– A pierwszym tego przejawem jest moje imię, chyba przedawkował słodycze, jak je wybierał – odparła z sarkazmem.

Nie miej mu tego za złe.

– To nie jest jedyne co mam mu za złe.

Lista zarzutów nie zmieściłaby się na pergaminie, na pięć stóp długości, a gdyby przyszło co do czego nie potrafiłaby wydobyć z siebie głosu, czując wzbierającą dumę.

Znak Lustrzany [S.Snape x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz