Rozdział 8

221 24 8
                                    

Wylądowali w niezbyt cichy sposób. Większość była przyzwyczajona do tego typu transportu, a niektórzy, tacy jak na przykład Tonks tracili równowagę i przewracali się w każdym znanym ludzkości kierunku. Tajna akcja, nie ma co.

Grupa wojowników na jedną czwartą etatu rozglądała się uważnie po terenie, korzystając z nałożonych na siebie zaklęć kameleona. Wszyscy rozeszli się w ustalonych wcześniej kierunkach, by zająć dogodne pozycje do ataku. Wenancja przypuszczała, że mają jakieś dwie minuty nim rozpęta się pojedynek ciemnej i jasnej strony. Kasztanowłosa zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich oddechów, które pomogły oczyścić jej umysł z nadmiaru kłębiących się myśli. Kiedy uchyliła powieki, jej spojrzenie było ostre i pewne, nastawiła się psychicznie na walkę.

Pierwsi pojawili się bracie Lestrange wraz z Bellatrix. Mężczyźni mieli na twarzy maski, ale nie trudno było zgadnąć kim są, zwłaszcza patrząc po towarzyszce. Zakon czekał ze wstrzymanym oddechem na pojawienie się kolejnych przeciwników. Bezpieczniej byłoby natychmiast zająć się trójką śmierciożerców, ale widok martwych ciał odstraszyłby kolejnych. Alastor liczył na owocne łowy.

Kolejne postaci pojawiały się jedna po drugiej, Wenancja doliczyła się ósemki Śmierciożerców. Zakon miał przewagę dwóch różdżek, co i tak nie było zbyt dużym pocieszeniem, biorąc pod uwagę, że stawali naprzeciw Malfoya i Snape'a.

Nie minęło dziesięć sekund, a Szalonooki rzucił się na stojącego najbliżej niego Śmierciożercę. Reszta nie miała innego wyboru, jak ruszyć w jego ślady. Promienie zaklęć zawirowały w powietrzu, a śmiech Bellatrix zagłuszył wszystkie inne dźwięki. Czy ta kobieta zawsze musiała wydawać z siebie te przyprawiające o dreszcze tony?

Wenancja nie miała czasu, by się nad tym zastanowić, ponieważ zaklęcie uśmiercające pomknęło w jej stronę. Przypadła do ziemi i korzystając ze swojego położenia posłała zaklęcie z dołu. Czerwona promień ugodził jednego z śmierciożerców w nogę i powalił z krzykiem. Ciężko się bronić przed atakami wymierzonymi z dołu. Kobieta zerwała się na równe nogi i wykonała półobrót osłaniając plecy zaklęciem tarczy. Wrzasnęła krótko posyłając zaklęcie żądlące w najbliższą czarną postać i wykonała kolejny unik, widząc kątem oka zbliżające się zaklęcie uśmiercające.

Moody wraz z Tonks u boku próbowali obezwładnić Malfoya, który bawił się wyśmienicie, widząc starania swoich przeciwników. Dalej Filtwick i McGonagall rozprawiali się z braćmi Lestrange. Wenancja ze strachem zauważyła, że skupiają się głównie na obronie. Byli w cholernej, czarnej dupie, mówiąc kolokwialnie.

Kobieta nie dostrzegła, jak za nią pojawia się czarna postać wymierzająca jej porządne kopnięcie w plecy. Krzyknęła tracąc równowagę i upadając do przodu posłała w tył niewerbalne zaklęcie petryfikujące. Miała pecha, bo napastnik przewidział jej ruch i przymierzał się do kolejnego ataku. Wen bez problemu rozpoznała w nim Severusa. W końcu nikt nie dorównywał mu tu wzrostem i szybkością różdżki. Warknęła posyłając w jego kierunku kolejne niewerbalne zaklęcie, by zyskać czas do wstania. Bolało ją, Snape doskonale wiedział, w które miejsce wymierzyć uderzenie, żeby jego skutki, były widoczne w szybkim tempie. Syknęła i obniżyła pozycję ciała. Wiedziała, że póki Snape z nią walczy nikt inny nie ośmieli się wejść mu w drogę. Zaklęcia zaczęły śmigać jedno przez drugie, a ich poświata rozpędzała zapadający zmrok.

Profesor zamarkował atak z prawej i zadziwiającą szybkością posłał w jej stronę zaklęcie uśmiercające. Oczy Wenancji zaświeciły złowrogo, gdy ta obroniła się przed atakiem. Chce poważnej gry? Więc ją dostanie. Potrójnie rzucone ascendio* posłało Snape'a w ścianę budynku. Biały tynk osiadła na jego pelerynie powodując, że na usta kobiety wkradł się mały uśmieszek. To go musiało choć trochę zaboleć. Nie spodziewała się, że mężczyzna odwdzięczy się pięknym za nadobne i potraktuje ją tym samym zaklęciem. Wrzask uleciał z jej ust, gdy wzbiła się cztery metry w powietrze. Gorączkowo myśląc użyła na sobie zaklęcia lewitującego i z zaskakującą szybkością zaczęła opadać na Severusa. Wykorzystała element zaskoczenia i kopnęła go w twarz z półobrotu i wylądowała na ugiętych nogach. Jej szata zawirowała brudna od ziemi i kurzu. Doskoczyła do mężczyzny, ale ten zdążył zmienić się w kłąb czarnego dymu i aportować się.

Znak Lustrzany [S.Snape x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz