Mistrz Eliksirów przekrzywił lekko głowę patrząc na wyciągniętą w jego stronę dłoń z zawiłymi znakami runicznymi. Srebrny lakier na paznokciach kasztanowłosej, odbijał refleksy świec i lamp, kiedy ruszała palcem w zachęcającym geście, przywołując do siebie mężczyznę. Severus prychnął i złapał jej dłoń przyciągając ją do swojego torsu. Zaskoczona Wenancja odbiła się od jego piersi i została pociągnięta w stronę środka sali. Otworzyła szeroko swoje oczy, które lśniły jasnym błękitem i bez sprzeciwu podążyła za brunetem, przed którym uczniowie schodzili z drogi. Ciężko było stwierdzić kto jest w większym szoku, kobieta, czy cała reszta zgromadzona na sali, która wręcz zastygła w oczekiwaniu na dalszy bieg wydarzeń.
Czarnowłosy zatrzymał się układając jedną dłoń na talii partnerki, a drugą zamykając w lekkim uścisku na jej zgrabnej dłoni. Cicha muzyka rozbrzmiewała w sali, stwarzając dziwny do określenia klimat, w którym magia buzowała z większą siłą niż zazwyczaj. Wenancja dając się prowadzić Severusowi, zamknęła oczy i otworzy swoje zmysły na wirującą wokół magię. Czuła każde drżenie powietrza naelektryzowanego magią, które muskało jej nieosłoniętą skórę na twarzy. Czarownica z lekki uśmiechem pozwalała się prowadzić w takt melodii.
– Przez ciebie wypalają mi dziurę w plecach – sarknął cicho Snape.
– Nie przesadzaj, przynajmniej wiesz co oni czują, kiedy dyszysz im w kark na zajęciach.
– Wypraszam sobie, nigdy tak nie robię.
– A Longbottom dostaje ataków paniki bez powodu.
– Jest kretynem, który nie odróżnia muchy od komara, a ty się dziwisz, że go kontroluję.
Wenancja parsknęła i obróciła się wokół własnej osi, podporządkowując się ruchom Severusa, który z niewiadomych przyczyn zaczął energiczniej prowadzić ją w tańcu. Kątem oka zauważyła, że coraz więcej osób zaczyna z powrotem wirować po parkiecie. Przekornie zbliżyła się odrobinę do mężczyzny, skracając i tak niewielką przestrzeń między ciałami. Snape uniósł jedną brew w pytającym geście, lecz jedyną odpowiedź jaką dostał, było lekkie uniesienie kącika ust przez szczupłą czarownicę.
– Ja dobrze widzę, czy Hagrid właśnie doprawił poncz?
– Ciężko przegapić jego litrową piersiówkę.
– Wiesz co to oznacza? Zaraz upiją się twoi Ślizgoni, potem polecą Gryfoni, połowa Krukonów i może jakiś Puchon.
– Będziesz się mogła wykazać asertywnością i sprowadzić ich do parteru.
– Nie zamierzam psuć im zabawy i odejmować punktów i ty też mógłbyś sobie odpuścić. Od jutra zaczyna się przerwa świąteczna, nie psuj im tego.
– Brak dyscypliny wśród tych półgłówków doprowadzi kiedyś do katastrofy.
Wenancja wywróciła oczami i przekrzywiła głowę, żeby mieć lepszy widok znad ramienia Mistrza Eliksirów. Dwie rude czupryny zniknęły właśnie za drzwiami i kobieta przypuszczała, że nie skończy się to niczym dobrym. Bliźniaki Weasley uwielbiali siać zamęt i doprowadzać wszystkich do łez. Czasami tych spowodowanych śmiechem, a czasami wręcz odwrotnie. Mało kto chciał
– Fred i George właśnie wyszli z sali – mruknęła kobieta. – Nie ma szans, żeby to się dobrze skończyło.
Profesor westchnął cierpiętniczo i zgrabnie ominął tańczących, by niemal niezauważenie zejść z parkietu. Wenancja rozglądnęła się po pomieszczeniu szukając wysokich żartownisiów. Odwracając głowę w stronę głównych drzwi podziękowała Merlinowi za swój refleks, który kazał jej się schylić, bo inaczej straciłaby głowę. Snape zrobił to samo dodatkowo wysuwając rękę nad głowę swojej towarzyszki, czym nieświadomie zapunktował w jej oczach jeszcze bardziej. Bliźniaki wlecieli do Wielkiej Sali na zaczarowanym gobelinie i puszczali niewielkie fajerwerki.
CZYTASZ
Znak Lustrzany [S.Snape x OC]
FanficJeden list potrafi zmienić wszystko. Jeden czarnoksiężnik doprowadzić do zagłady tysiąca osób. Jeden Wybraniec nie zdoła sam jeden pokonać Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Córka Dumbledore'a, pojawiła się na szachownicy, jako kolejny pion...