*9*

349 18 0
                                    

-Harry miałeś posprzątać salon! - krzyknęła zła dziewczyna zajmująca się gotowaniem obiadu.

-Zaraz - zza sofy pomachała jej męska ręką, a jej właściciel nadal obijał się oglądając jakiś głupi serial.

-Nie zaraz tylko już! Albo jeść nie dostaniesz - zagroziła mu.

Odpowiedziało jej przeciągłe jęknięcie. Lokowaty wstał ze swojego siedziska i z miną winowajcy.

-Nie powinnaś mnie tak szantażować - usiadł na wysokim krześle opierając łokcie na blacie wyspy.

-A ty nie powinieneś tak się obijać. Nie będę wiecznie za ciebie robić - wrzuciła na patelnie pokrojone warzywa.

-Co ty taka? - przyglądał się jej ze zmarszczonym czołem.

-Jaka? - nawet nie raczyła go jednym spojrzeniem nadal wspominając jak po kolacji z Lukiem i resztą chłopaków Harry w towarzystwie blond April wyszedł na imprezę wracając dopiero nad ranem.

-Naburmuszona - zabrał ze składzika miotłę i inne potrzebne do porządków przedmioty.

-Wydaje ci się - pomieszała potrawę w patelni opierając się biodrem o szafkę.

Po kilku minutach ciszy Harry się odezwał.

-Telefon ci dzwoni - wskazał kciukiem na jej pokój -Odebrać? - ruszył pewnym krokiem w stronę pokoju różowowłosej.

-Nie! - krzyknęła biegnąc w tamtą stronę. Chłopak zdążył zaledwie uchylić drzwi gdy dziewczyna przycisnęła je ciałem. Zdziwiony zielonooki przyglądał się April, która przez to zdarzenie znalazła się bardzo blisko jego.

-Nie wolno ci tu wchodzić - na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Nie mógł zobaczyć jak wiele jego portretów jest w jej pokoju.

-Dlaczego nie mogę? A ten frajer Luke może? - nie odsunął się ani o krok będąc zły.

-Harry to moja przestrzeń osobista. Ja do ciebie nie wchodzę.

-Ale ja ci nie zabraniam! O co ci do cholery chodzi? - cofnął się kręcąc głową.

-O nic. Po prostu skoro mieszkamy razem chyba mogę mieć własny azyl? Tak?

-Nie czaje tego. Nigdy się tak nie zachowywałaś Four - odszedł zajmując się sprzątaniem.

April niczym spoliczkowana patrzyła na niego opierając się o ścianę. Nigdy się sądziła, że głupie przezwisko może tak boleć. Bez słowa weszła do pokoju zagarniając po drodze z biurka szkicownik.

Oczy Harrego, usta, nos, linia szczęki, mięśnie, tatuaże, dłonie, stopy jak i cała sylwetka. Była nienormalna. Jak mogła tak mocno kochać przyjaciela, który w żadnym przypadku nie myśli o niej jak o potencjalnej partnerce.

Na białych kartkach pojawiły się mokre krople na co zdziwiona dostrzegła, że jej policzki są mokre. Sfrustrowana otarła je wierzchem dłoni wychodząc z pokoju by wrócić do przysądzania posiłku. Zakluczyła za sobą drzwi i spokojna stanęła przy patelni. Spojrzała na wyświetlacz telefonu gdzie pokazywała się nieodebrana wiadomość od Luke. Oddzwoniła opierając się o lodówkę.

-Hej, co jest? - mruknęła.

-Wszyscy są zachwyceni plakatem! Jesteś niesamowita! - zza drugiej strony usłyszała entuzjastyczny głos blondyna.

-No wiem - uśmiechnęła się sama do siebie dumna.

-A jak tam sytuacja z Harrym?

-To dość skomplikowane - odpowiedziała patrząc jak brunet do worka wrzuca puste paczki po chipsach.

-Jest niedaleko? Masz dziwny głos - zmartwił się.

-Owszem jest, a z moim głosem wszystko w porządku. Nie martw się.

-Widzimy się jutro?

-Jasne, daj znać jeszcze co i jak - rozłączyła się po chwili odkładając aparat na półkę.

-Gotowe - dziewczyna w ciszy rozłożyła naczynia i danie. Usiadła przy swoim stałym miejscu czekając na niego. Usiadł obok dopiero po kilku minutach z buntowniczą miną.

-Lubisz go? - zapytał prosto z mostu.

-Hm? - spojrzała na niego roztrzepana po nałożeniu potrawy na talerz.

-Mówię o tym blondasie.

-Lucasie? No jest spoko - wbiła zęby w marchewkę.

-Mhm - przeczesał palcami włosy, nie wyglądał na szczęśliwego.

Przyjrzała mu się mając nadzieję, że jest zazdrosny. Ale wiedziała, że nadzieja to tylko lekki wiaterek, rozczarowanie było tornadem.

-Nie jestem głodny - odepchnął od siebie talerz - Wychodzę.

I nie czekając na moją reakcje wyszedł z mieszkania. April oparła policzek na blacie stołu. Znów w jej oczach pojawiły się słone łzy.

Chance ✴ H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz