*17*

193 21 3
                                    

Harry od tygodnia czuł się jakby ktoś sypał mu rozpalony węgiel pod nogi. April nie wróciła do mieszkania i jak się okazało spędziła czas u Nialla i Liama. Nie pokazała się w szkole, gdzie miał nadzieje ją spotkać. Po tym jak jej nie było sam przestał do niej chodzić mając nadzieję, że wróci do mieszkania gdzie miała wszystkie swoje rzeczy.

Cały czas o niej myślał, bał się stracić osobę na której tak mu zależało. Była jego najlepszą przyjaciółką i wiedziała o nim wszystko, nie dopuszczał do siebie myśli że już więcej jej nie zobaczy.

Minęło dokładnie osiem dni od kiedy jej nie widział. Był piątek po siódmej gdy pojawiła się w mieszkaniu. Na sobie miała za dużą bluzę zapewne Liama, a na nodze gips.

-April! - podbiegł do niej ze wzrokiem męczennika.

Bez słowa wyminęła go i ruszyła do swojego pokoju, który odkryła ze zdziwieniem, że jest otwarty.

Harry otworzył go chcąc dowiedzieć się czy tam jest i aby sprawdzić czy jest tam coś co może wyjaśnić jej stan. Jedyne co odkrył to mnóstwo obrazów jego jak i jej przyjaciół i mural z nimi dwoma uśmiechającymi się szeroko. Ich tyły głów stykały się ze sobą, a z wysuniętych dłoni wypływało to co kochali. W jego przypadku sport, gitara, jedzenie, ciasne rurki, słodycze, zaś w przypadku April były to pędzle i inne malarskie artykuły, gotowanie i przyjaciele. Widząc jak wiele jest tam jego w pokoju zrozumiał co było nagłym powodem jej zmiany. Szkoda tylko, że zrozumiał to tak późno.

-Dlaczego nie chciałaś ze mną porozmawiać? Martwiłem się - wszedł za nią do pokoju i zdruzgotany patrzył jak do walizki wkłada ubrania -Co robisz do cholery?! - wyrwał jej walizkę i rzucił za siebie chcąc by na niego spojrzała.

Zacisnęła usta zła patrząc na chłopaka.

-Jak widzisz pakuje się. Więc daj mi spokój - wycedziła układając koszulki na brzegu łóżka.

-Nigdzie się nie wyprowadzasz! - podszedł do niej nagle -Porozmawiaj ze mną... Jak to się stało? - dotknął opuszkami palców najpierw czoła, a potem po jeszcze sinej kości policzkowej. Zadrżała robiąc krok w tył, odwróciła spojrzenie w bok nienawidząc się za swoją słabość. To nie była tylko jego wina. Była winna, że nie potrafiła przestać go kochać, że nie potrafiła patrzeć na jego szczęście.

-Mały wypadek na szpilce - mruknęła ponuro.

-Jak...

-Nie chce o tym gadać. Wyjdź musze się spakować - odwróciła się na pięcie i ignorując go wróciła do pakowania.

Zdruzgotany patrzył jak kuśtykając na jednej nodze pakuje się.

-I gdzie zamieszkasz? - warknął.

-Wynajęłam mieszkanie - mruknęła pod nosem.

-Że co?! Od kiedy to planowałaś?! - był wściekły. Wściekły, że nie zauważył wcześniej o planach przyjaciółki.

-Od paru tygodni - gruby szkicownik oprawiony w skórę wpadł do torby. Ten sam, który dał jej na urodziny.

-Mowy nie ma! Nigdzie się nie wyprowadzasz - pokręcił energicznie głową.

-Harry przestań - ominęła go z torbą na ramieniu, ale nie pozwolił jej nigdzie iść. Odwrócił nagle ciało zdziwionej dziewczyny i przy gnieździł ją do łóżka. Szarpnęła się, ale zacisnął mocno uda na jej biodrach, a dłonie ścisnął nad głową.

-Nie pozwalam ci odejść.

-Tak będzie lepiej. Masz April, a ja nie chce na to patrzeć - odetchnęła powoli nie chcąc by łzy opuściły kąciki jej oczu.

-Tak. Mam ciebie...

-Mnie nie kochasz. Daj mi spo...

Nie dane jej było dokończyć bo przeszkoliły jej usta Harrego. Chłopak pocałował ją mocno i namiętnie chcąc przelać w nim wszystkie swoje uczucia. Nie chciała tego robić, ale odwzajemniła pocałunek płacząc.

-Przestań mi to robić - załkała między pocałunkami.

-Co mam przestać? Kochać cię?

_______________________

Prezent na dzień kobiet ;3 wszystkiego naj naj naj :* ❤ i dziękuję, że czytacie moje ff ♥

Chance ✴ H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz