*5*

228 22 0
                                    

Sobotniego ranka April wstała wyjątkowo wcześnie. Zazwyczaj lubiła pospać do dziesiątej, a tutaj sny i nerwy obudziły ją chwilę po szóstej.

Wstała i wzięła gorący prysznic, aby zmyć z siebie myśli dręczące ją od kilku dni. Czy Harry i blond wiedźma są ze sobą na poważnie? Pokazywali się niemal wszędzie razem, Harry nie zwracał uwagi na April, wracał bardzo późno i nawet nie zauważył, że różowowłosa już z nim nie siedzi na przerwie obiadowej. Mało co ze sobą rozmawiali jedynie rano gdy budziła go do szkoły.

Dziewczyna westchnęła kładąc dłoń na płaskim brzuchy, od kiedy widziała ich razem ten dręczący ból nie chciał jej opuścić.

Osuszyła się i ubrała nie chcąc wracać myślami do Harrego. Jeśli coś czuje do tej wywłoki będzie go wspierać jak prawdziwa przyjaciółka.

Po śniadaniu przeniosła sztalugę do salonu gdzie było więcej miejsca, aby zacząć malować obiecany nauczycielce obraz. Nałożyła na uszy słuchawki z których głośno rozbrzmiał głos Jareda Leto w piosence This is war. Uwielbiała 30 seconds to mars, dzięki ich muzyce mogła poczuć magie podczas malowania. Tak i teraz magia, która opanowała dziewczynę pozwoliła jej zapomnieć o życiu. Była tylko ona i płótno na którym powoli pojawiały się kształty. Biały gołąb przecinał powietrze, a tuż za nim płynęła smuga barw, gwiazd i marzeń. Skupiona na obrazie i muzyce nie zauważyła jak Harry wstał.

Chłopak oparł się o fotel i przyglądał pięknemu obrazowi jaki stworzyła przyjaciółka. Była tak na nim skupiona, że za każdym razem przypominało mu to magię. Uśmiechnął się pod nosem i podszedł do kuchni gdzie czekało zrobione na niego śniadanie.

Trzy godziny później gdy obraz został skończony różowowłosa odsunęła się zsuwając z głowy słuchawki. Przegryzła wargę przyglądając się z uwagą obrazowi czy aby na pewno czegoś na nim nie brakuje.

-Jest idealny - mruknął głos z kanapy. Zdziwiona odwróciła się do Harrego leżącego na kanapie z książką.

-Kiedy wstałeś? - zdziwiła się odkładając na stolik słuchawki i ipad'a.

-Jakieś cztery godziny temu - wzruszył ramionami. April spojrzała na zegarek na którym widniała druga po południu.

-Oj! Muszę zrobić obiad - upięła włosy na czubku głowy idąc do kuchni.

-Możesz zrobić coś wykwintnego? April przychodzi - posłał jej jeden z swoich firmowych uśmieszków.

-Myślałam o pizzy - burknęła czując jakby dostała w twarz.

-Pizze możesz zrobić kiedy indziej. Proszę, Four - mrugnął do niej idąc do swojego pokoju.

Four? - zmarszczyła nosek. No tak, teraz April to jego dziewczyna, a różowowłosa to Four jak czwarty miesiąc. Po co się mylić. Przyjaciółkę można nazwać jak pieprzony miesiąc.

Zła upiekła kurczaka i torcik truskawkowy. Po skończeniu dania nie czekała, aż Harry wyjdzie z pokoju tylko zabrała torbę, telefon i klucze udając się do wyjścia. Ubrała kurtkę i buty po czym z impetem otworzyła drzwi za którymi akurat stała blond wywłoka.

-Ugh - wykrzywiła usta na widok różowowłosej. -Jak Harry może mieszkać z takim śmieciem.

-Jak może chodzić z chodzącą dmuchaną lalą do pierdolenia - syknęła wściekła wychodząc specjalnie trącając wywłokę ramieniem. Miała wszystko gdzieś tak była zła. Zbiegła po schodach ignorując świat. Pół godziny później leżała w łóżku przytulona to Liama gdy Niall robił herbatę.

-Jesteś o niego zazdrosna - podsumował gdy opowiedziała mu to co się dziś wydarzyło.

-Nie jestem - oburzyła się siadając -Po prostu nie lubię tej wywłoki! Jak on może z nią być!

-Twój ton oznacza zazdrość, siostrzyczko - wzruszył ramionami.

-Liam nie przeginaj - fuknęła uderzając go ramieniem w brzuch.

-Bracie powiedz jej - spojrzał na blondyna z uśmiechem.

-April to nic dziwnego, że jesteś zakochana w Harrym - Niall spojrzał na nią z uśmiechem.

-Ale ja nie jestem w nim zakochana! Jesteśmy tylko przyjaciółmi! - wzniosła ręce do góry zła.

-Zastanów się - Niall usiadł po jej prawej stronie -Co czujesz gdy widzisz go z tą szmatą?

-Ale jesteście wredni!

-Ap, kochasz go. Dlatego tak się czujesz - Liam oparł głowę jej ramieniu.

-A skąd wiecie takie rzeczy? - zmarszczyła nosek.

-Przeczytaliśmy Zmierzch - powiedzieli chórkiem.

-Boże zlituj się nade mną - wzniosła oczy ku górze.

To była prawda i nie mogła jej przed sobą ukrywać. Kochała Harrego i to nie jak brata, ale jak osobę z którą chce się spędzić resztę życia. Był tylko jeden problem - on nic do niej nie czuł.

Chance ✴ H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz