- Halloween! - pisnął mi uradowany głos Taehyunga wprost do ucha.
Oh, tak. Mimo okropnych, pomarańczowych i do niczego nie pasujących ozdób, tony cukierków przez które setki dzieci dostają próchnicy zębów czy tych (nie) strasznych kostiumów w które nie tylko przebierają się najmłodsi, ale i nastolatkowie którym świecą się oczy na widok ,,tej" zbliżającej się daty, uwielbiam to święto.
Tak, uwielbiam, a wręcz kocham. Pewnie to duże zaskoczenie, że królewna Park Jiminowska tez umie się czasem zabawić, huh?
Jeszcze trzy godziny, 32 minuty i 24 sekundy! - zawołał różowowłosy wiercący się niespokojnie na swoim siedzeniu od jakiś 3 minut. - 23 sekundy, 22, 21... 18! - powtarzał bez przerwy wpatrzony w swój telefon. - już trzy godziny i 31 minut! - zawołał jeszcze głośniej niż wcześniej, co doprowadzało mnie już szału.
Nie chce nikomu wmawiać, że Taehyung jest dziecinny czy jakiś nadpobudliwy, bo nie jest. Fakt drażni mnie dość często swoim optymizmem czy tą całą ,,pozytywną energią", ale on jest normalnym nastolatkiem, poważnie!
Jest troskliwy, kochany, dość wrażliwy, ale zbyt emocjonalny??? Ugh, no, że za bardzo wszystko przeżywa, chociaż mogę się założyć, że w głębi ten głupek tylko udaje takiego przygłupiego i zawsze zdezorientowanego by mnie rozweselić, bo ja w przeciwieństwie do niego, wiecznie chodzę z niezadowoloną miną.
To nie moja wina, że wszystko i wszyscy mnie denerwują. Taki już po prostu jestem i trzeba to we mnie zaakceptować.
- Super! - odkrzyknąłem mu w twarz, z trudem wyrywając telefon. - trzy i pół godzin to mnóstwo czasu, jak będziesz co chwile patrzył na budzik to będzie dłużej mijać. - wyjaśniłem, wyłączając odliczanie na telefonie przyjaciela i oddając mu go z pogodnym uśmieszkiem. - Z resztą i tak nic z tym nie zrobisz. Musisz czekać na koniec lekcji, dopiero wtedy idziemy do ciebie.
- Nie rozumiesz, że to jest bardziej ekscytujące, gdy masz odliczanie?! - uniósł się różowowłosy migusiem usiłując cofnąć to co przed chwilą zrobiłem z jego telefonem. - Jak na sylwestra, gdy zostaje minuta do północy to się z tego cieszysz i krzyczysz głośno od 60 w dół do 0. - prychnął, skomląc później pod nosem gdy ponownie zabrałem jego telefon i tym razem go wyłączyłem.
- Jest 12. - parsknąłem, kręcąc głową w jego stronę. - Spóźniłeś się o jakieś 12 godzin. - schowałem jego telefon do kieszeni plecaka, wybuchając później w tym samym czasie śmiechem co on.
Mimo mojego zachowania w tym momencie, sam w środku krzyczę z radości. W tym dniu akurat Jiminek nie ma siły ani ochoty nikomu dokuczać (nie wliczając straszenia dzieciaków z sąsiedztwa), robić na złość czy komentować, że ktoś się tak czy siak ubrał.
Tego dnia mam wyglądać okropnie, bez wyrzutów sumienia obżerać się cukierkami i szlajać się po seulskich ulicach, aż do samego rana, usiłując wbić się na jakąś fajną domówkę.
I to wcale nie tak, że ten trzeci punkt realizuje więcej niż jeden raz w roku.
Nim Taehyung miał zacząć mi złośliwie marudzić, znowu się wiercić, kręcić, piszczeć i krzyczeć do ucha czy pytać się o godzinę, dojrzałem znajomą sylwetkę na korytarzu, która miała mnie chwilowo wybawić od tego szaleństwa.
- O, zobacz. - wskazałem palcem na szkolnego lalusia, do którego jestem niestety zmuszany, katowany i torturowany by zwracać się po imieniu. - Jungkook - wydusiłem z trudem to imię, jednak na szczęście na tyle słyszalnie by różowa landryna u mojego boku, pobiegła w tamtą stronę zawieszając się na ciemnowłosego ramionach.
Otarłem w zadowolonym uśmieszkiem niewidzialny pot z czoła, czując ulgę, że pozbyłem się przyjaciela.
Jak na ironię, szybko tego pożałowałem i zapragnąłem by tu wrócił, bo kątem oka zauważyłem, że miętowowłosy chłopiec, który był widocznie tak samo obrzydzony widokiem obściskującej się parki obok, postanowił przysiąść się koło mnie.
CZYTASZ
,,𝘓𝘰𝘷𝘦 𝘮𝘦 𝘯𝘰𝘸, 𝘛𝘰𝘶𝘤𝘩 𝘮𝘦 𝘯𝘰𝘸" | pjm x myg
Fanfiction[w trakcie] Narcystyczny i dość wybuchowy emocjonalnie Park Jimin, wraz z najlepszym przyjacielem Taehyungiem rozpoczyna druga klasę w liceum. Wszystko w dokonałym i pięknym życiu blond chłopca idzie jak po jego myśli, do czasu gdy zostaje wystawio...