𝘈𝘳𝘦 𝘺𝘰𝘶 𝘯𝘰𝘵 𝘭𝘰𝘴𝘵, 𝘴𝘸𝘦𝘦𝘵𝘩𝘦𝘢𝘳𝘵?

98 5 108
                                    

- To jak? - zapytał, wyjątkowo umięśniony szatyn, zawieszając się na ramionach dwójki pozostałych chłopców - gdzie idziemy? - wyszczerzył się zaglądając w telefon miętowowłosego.

- Emm.. - Yoongi pociągnął w słodki sposób nosek, rzucając trochę niepewne spojrzenie na naszą pozostała trójkę.

Nigdzie. Idźmy do domu.

Z cichym stęknięciem uchyliłem szklane drzwi od wyjścia, jak i wejścia z szatni. Czemu to cholerstwo jest tak ciężkie? Ja będąc przeciętnego wzrostu jak i raczej budowy ciała, mam z nimi problem. Nie wiem czy było to by bardziej śmieszne, a może smutne, widząc te małe drobne Chinki, metr pięćdziesiąt, które walczą z tymi drzwiami.

Generalnie nie wiem czemu cała nasza czwórka zachowuję taki spokój. O ile się nie mylę, Jungkook i Yoongi, mają jeszcze godzinę wychowawczą (co może nie jest dużym problemem), ale my z Taehyungiem powinniśmy siedzieć teraz na fizyce, a później przeżyć w spokoju chemię.

Jak się ucieka na wagary to nie powinno się trochę jakby... sprężyć? Moja najlepsza psiapsi, starsza pani szatniarka na pewno zaraz się tym zainteresuję.

Lub panie w sekretariacie, mające dostęp do wszystkich kamer w szkole, a my na przykład, stoimy właśnie pod jedną z nich.

- Do pizzerii? - mruknął miętowowłosy, nie podnosząc nawet przez ułamek sekundy wzroku z swoje telefonu.

- Pizzeria? Nuudy - jęknął z dezaprobatą Jungkook, na co Yoongi jedynie zmarszczył brwi.

- Sam jesteś nudy. - mruknął cicho lekko obrażony.

Ja naprawdę się na to zgodziłem? Nie, że na wagary, ale, że w ogóle na oddychanie tym samym powietrzem co ich dwójka.

Nie będę mówił, że miałem na dzisiejszy dzień jakieś ogromne plany. Sądziłem raczej, że wrócę w spokoju do domku i udam, że nie istnieje, bo kolejnego dnia, to ja chyba w tym budynku nie przeżyję. Dużo się dzisiaj wydarzyło, a nie wiem czy umiem udawać, że jest ,,okej"

Tym bardziej, że Taehyung jest przekonany, że między mną, a pewnym chłopczykiem o imieniu zaczynającym się na ,,Y" coś zaiskrzy. Świetnie.

- To jest fajna knajpka, sam mnie do niej ostatnio zabrałeś. - Yoongi zmarszczył w śmieszny sposób nosek, zrzucając Jeonowi lekko oburzone spojrzenie. - Z resztą pani przy kasie nas lubi, dostaniemy zniżkę. - uniósł delikatnie kąciki swoich ust i szturchnął przyjaciela łokciem w brzuch.

- Mnie lubi. - szatyn wyszczerzył się do razu, by później poczochrać miętowe kosmyki włosów.

- No tak, tak - pokiwał twierdząco głową, poprawiając od razu swoje włosy. - W takim razie Taehyung na pewno będzie chciał poznać swoją rywalkę. - zaśmiał się leciutko, tym razem przekierowując wzrok na brązowowłosego.

Błagam nie rycz. Błagam.

Jakby każdy wie, ze to był ,,żarcik", ale ja dobrze wiem, że Taehyungie zaraz przybierze swoja minkę obrażonej księżniczki i zacznie robić sceny. Co jak co, ale jeżeli chodzi o bycie największym zazdrośnikiem, ja w porównaniu do niego (o dziwo) jestem dalekooo w tyle.

- Co?! - brązowowłosy tupnął nogą krzyżując ręce, przez co gwałtownie każdy odwrócił w tamtą stronę swój wzrok. - O kim on mówi?! - zmarszczył z całej siły brwi, piorunując wzrokiem swoje chłopaka.

- No przecież on żartuję! - uniósł się Jeon, marszcząc również brwi. Gdzieś z tyłu jedynie, jednak można było słyszeć ciche parsknięcie miętowowłosego.

Ej wiecie, co? Na tyle już znam Taehyunga, ze wiem, ze będzie odwalał jakieś dziwne rzeczy na miejscu. To jest chyba ta jedyna rzecz która mnie zachęciła do tego całego wyjścia. Dobra, mogę jednak iść.

,,𝘓𝘰𝘷𝘦 𝘮𝘦 𝘯𝘰𝘸, 𝘛𝘰𝘶𝘤𝘩 𝘮𝘦 𝘯𝘰𝘸" | pjm x mygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz