𝘔𝘺 𝘴𝘸𝘦𝘦𝘵 𝘣𝘪𝘳𝘵𝘩𝘥𝘢𝘺

64 6 10
                                    

13 października. Moje urodziny. Czyż może być piękniejszy dzień w roku? 

Może. 

Nienawidzę swoich urodzin, bo co tu fajnego? Te wymuszone uśmiechy i głupie życzenia od osób, które nawet nie wiedziały, że je dzisiaj świętujesz? Jakieś głupie podlizywanie się i objadanie się swoim urodzinowym tortem, aż do północy, by później rano narzekać, że się przytyło? Bycie w centrum uwagi i posiadanie odblokowanej funkcji tylko i wyłącznie na ten dzień, dzięki której twój głos się liczy jak pięćset, więc każdy cię zabierze, gdzie tylko sobie wymarzysz? 

Cóż, może dla kogoś jest to fajne, ale nie dla mnie. 

A przynajmniej po dziś dzień, w moje 18 urodziny, gdzie zostałem sam ze szklanką (powiedzmy, że po części legalnego) alkoholu, z jakąś kolorową parasolką, którą równie dobrze mógłbym sobie wydłubać  teraz oko. 

Bosko. 

Sam nie mam pojęcia dlaczego jestem, gdzie jestem. W jakiejś starej, zapyziałej melinie, gdzie raczej strach przebywać. Wystrój nie jest jakiś odstrzałowy, ale chociaż jest dobry alkohol oraz leci jakaś przyzwoita muzyka dla królów parkietu, czyli czytaj, Moi (,,Mła" czyli ,,Mnie, Ja" z francuskiego)

Chociaż nie, czekajcie! Wiem czemu tu jestem. 

Taeś, mój kochany, słodziutki Taehyungie poszedł do kina na jakiś film dla ,,zakochanych" ze swoim oczywiście jeszcze bardziej kochanym chłoptasiem, zaraz po tym jak wpadł do mnie po szkole z mały, ale od serca torcikiem, którego sam piekł. (bo wątpię, żeby w jakiejś cukierni kupił tak bardzo przesłodzony i mączasty tort, ale cśiiii...)

No i właśnie. To było kochane i słodkie. Tak słodkie, że nie mogę mu mieć za złe. 

Fakt.. mógł zostać ze mną już do wieczora czy na noc, jak to zawsze robił... ale w momencie, gdy zadzwonił Jungkook czy pamięta o ich mini randce (której oczywiście na pewno nie mogli przenieść, tak, tak- *ekhem.. ekhem*) zrobiło mi się trochę przykro. 

Ale, gdy przypomniałem sobie o jego nieco nieśmiałym ,,Sto lat!" i albumowi z naszymi zdjęciami z przeciągu jakiś 2 lat, jako prezent (do czego nie przystoi mi się przyznawać) nieco się wzruszyłem, bo ten głupek przykładowo przy naklejce z małym kurczaczkiem, zrobił strzałeczkę z podpisem ,,To, ty"

 Jejciu, może ja posiadam, jednak jakieś małe szczątki serca? Kamiennego po całości, ale jednak. 

Mimo wszystko nie chce tak. Nie lubię być sam i nie chcę. Tym bardziej dzisiaj.. 

Wlałem w siebie całą zawartość napoju, który pozostał mi w szklance. Gorzkie i niedobre. Dlaczego ja jeszcze to świństwo piję? Jakbym nagle miał flashbacki z kiedyś...  Hmm, nie wiem czy ponowne całowanie jakiegoś miętowłosego chłopca, szczerze jakkolwiek mi teraz pomoże. 

Nie wiem też czy to przez te procenty w mojej krwi czy może zaczynam wpadam w jakiś depresyjny stan, ale zacząłem nagle żałować, że nie starałem się nigdy jakoś zbytnio o czyjeś względy lub po prostu o nawiązanie jakiś większych relacji z kimś... 

No, bo ej. Bądźmy szczerzy, gdyby nie Taehyung, był bym zupełnie sam, tak bardzo sam, że się już powtarzam i żale na ten temat, po raz pięćsetny.

Eh, czy jest coś złego w tym, że w głębi duszy marzę o wspaniałej i słodkiej imprezie urodzinowej, której nie zapomnę do końca życia w towarzystwie najbliższych mi osób? 

Niestety, obawiam się, że na to jest już za późno. 

- Poproszę jeszcze raz to samo.. - fuknąłem do dziewczyny zza lady, przecierająco akurat z dość dużą dokładnością kieliszek, bawełnianą szmatką. Brudną szmatką. 

,,𝘓𝘰𝘷𝘦 𝘮𝘦 𝘯𝘰𝘸, 𝘛𝘰𝘶𝘤𝘩 𝘮𝘦 𝘯𝘰𝘸" | pjm x mygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz