Rozdział 24.

90 26 4
                                    

Obie poszłyśmy do mojej Rezydencji. Bałam się i martwiłam się o życie Nory.
-Wyleczę Ci tę przyjaciółkę, ale zadanie wypełnisz w swoim czasie - tłumaczyła - Jasne?!
-Tak, tak... - odparlam z niechęcią
-Prowadź
-Po schodach w prawo, drugie drzwi...
-Dobra, jest nas sto - powiedziała - potrzebuje suszone zioła; dwa nieżyjące, czarne ptaki; krąg soli i kredy; trzynaście świec i proch docelowy. - wskazała na mnie palcem - Wykonaj to wampirku, jeśli chcesz żeby twoja przyjaciółka żyła
-Zobaczysz, że jak ją wskrzesisz to skręcę ci kark!
-Mam za sobą sto dwie czarownice, wampirku...
Przymrużyłam i przewróciłam oczami i wyszłam z pokoju. Nienawidziłam Sophie, ale dla dobra Nory zrobię wszystko, nawet kosztem mojej rodziny. Tylko ona mogła przyczynić się do włączenia uczyć Klausa. Nawet nie mam pojęcia gdzie on jest.
-O Elijah! - objęłam swojego brata - Zdobądź dwa, czarne zdechłe ptaki i przynieś do góry
-Dobra
Po kilku minutach razem z Elijah byliśmy w pokoju. Złożyliśmy dary przed leżącym ciałem Nory i odeszłam kilka kroków.
-An Toi Lem, Briggitte Bratti. Fian en che en kanu. Fian en che en kanu.
La cendre à l'os, de la chair à la vie. De la cendre à l'os, de la chair à la vie. Od popiołu do kości z kości do ciała, z ciała do życia.
Czarownice powtórzyły to zaklęcie jeszcze kilka razy. W pokoju nastał gwałtowny wiatr, żylandor na suficie latał z jednej na drugą stronę. Wszystkie okna się otwarły, a zasłony poszły do góry. Prad zaczął mrugać. Za oknem również tak gwałtownie wiało.
Miałam nadzieję, że przywrócą młodą Forbes do życia.
~~~~~
-Za jakiś czas powinna się obudzić - usłyszałam za sobą znajomy głos - A teraz... Mam dla ciebie zadanie bojowe.
-Każ mi tylko skrzywdzić Nik'a, a pożałujesz! - rzuciłam się na nią.
Nagle w mojej głowie pojawił się ogromnie głośny pisk. Z bólu opadłam na podłogę
-Pamiętaj o tym, że to ja jestem czarownicą, a ty jesteś tylko wampirem...
-Pierwotnym! - wysyczałam przez zęby
-Jak dla mnie to możesz być nawet i ostatnim wampirem, ale jednak pamiętaj o tym, że mój sabat jest niezniszczalny i nieśmiertelny. Więc przekaż to swojemu rodzeństwu, że jeśli pragnęli by naszej śmierci, to najzwyczajniej im się to nie uda. Ale za to stworzą sobie wroga w najsilniejszych czarownicach w Mystic Falls. Przemyśl to sobie. - posłała mi oczko - Za kilka dni, powinien przyjść ci ważny list. Będziesz w nim miała można tak powiedzieć ukrytą bardzo ważna informację i instrukcję, która będziesz musiała zrobić. Inaczej ty i twoje rodzeństwo sami będziecie błagać o śmierć.
- Wątpię, że aż tak będziemy błagać... - przewróciłam oczami, nigdy nie przepadałam za czarownicami i za Sophie, ale nie mogłam jej tego powiedzieć prosto w twarz.
Wzięłam do ręki szklane zapełnioną czerwoną substancją. Podniosłam szklankę i przechyliłam do ust. Tego właśnie mi brakowało. Chwili rozkoszy. Pyszna substancja wypełniła moje usta. Czułam się jak w raju. Myślami przeniosłam się do początków mojej przemiany w wampira. Było bardzo ciężko, ale razem z rodzeństwem daliśmy radę.
-Rebekah? - usłyszałam moje imię wypowiedziane z ust jakiejś młodej kobiety. Odwróciłam się i zobaczyłam ją... Nore
-Hej! - wrzasnęłam i odłożyłam szklankę na stolik. W swoim wampirzym tempie stanęłam przed dziewczyną.
Czułam puls jej tętna. Czułam jak jej serce pompujące pyszną krew do żył, automatycznie przyśpiesza. Bała się.
-Gdzie jest Klaus? - powiedziała cicho
-Uciekł... Powiedział, żebym o ciebie dbała, ale to jeszcze nie koniec... Był przerażony cała tą sytuacją. Widziałam to. Bał się o ciebie, kiedy byliście w tym lesie. Poczuwał się do winy i twierdził, że to on powinien być na twoim miejscu. Wyłączył uczucia i uciekł jak ta ostatnia menda... Nie poczekał do tego momentu, w którym się obudzisz... I... I w ogóle.
-Ile ja spałam?
-Prawie dwa dni...
-O rany... Dziś jest 27 lipiec? - rzekła
-Tak... A coś się stało?
-Jutro mam urodziny... - odpowiedziała - W sumie to nic dziwnego, ale to są moje dwudzieste drugie urodziny. Będę się łączyć z moją bliźniaczką... A ja nie umiem czarować... - powiedziała cicho
-Bonnie i Davina są na górze?
Nora pokiwała mi głową, a ja w wampirzym tempie znalazłam sie przy młodych czarownicach

My Lovely Psychopath |Kai Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz