Rozdział 1.

796 59 28
                                    

-Spotkajmy się dzisiaj. Muszę Ci o czymś bardzo ważnym powiedzieć.
-Ok. O której? - powiedziałam
- Może o 16:00?
-Ok. To do później.

Wstałam z łóżka i podeszłam do wielkiej szafy pełnej moich ubrań. Wybrałam czarną spódnice oraz żółtą bluzkę. Poszłam do łazienki i ściągnęłam piżamę. Włożyłam na siebie nowe ubrania. Podeszłam do umywalki i umyłam sobie twarz i zęby. Zeszłam na dół do salonu, gdzie czekała na mnie rodzina. Poczułam się trochę dziwnie, choć byłam we własnym domu. Każdy się na mnie patrzył, jakbym zrobiła coś złego.
-Były kolejne ataki dzikich zwierząt- zaczęła mówić Liz
-Ja im nie kazałam atakować - odpowiedziałam 
- Nora! - krzyknął Bill
-No co? - odpowiedziałam.
Nie wiedziałam o co im chodzi. Nie wiedziałam o co chodzi własnym rodzicom. Zdawałam sobie z tego sprawę, że wieczorne chodzenie po Mystic Falls jest dość niebezpieczne, no ale nie bez przesady. Co ja mogę zrobić z tymi atakami. Widziałam mine Caroline, która ze smutkiem przysłuchiwała się rodzicom. Sądziłam, że nie mają racji.
-Dzisiaj wieczorem macie obie zakaz wychodzenia z domu! - Powiedziała Liz - Albo nawet od godziny 16:00. I od dzisiaj nigdzie nie wychodzicie. Nie wybaczyłabym sobie tego, jakby wam coś się stało.
-Ale mamo! Nie możecie nas tak więzić! - powiedziała Caroline
- Na wszystko się zgodzę ale... - zrobiłam chwilę przerwy, żeby dobrać odpowiednie słowa. Nie chciałam też urazić rodziców- O 16:00 jest jeszcze jasno i jest znacznie mniejsze prawdopodobieństwo jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. A o 16:00 wychodzę na spotkanie z Jo, na którym muszę być.
-Ale nie pójdziesz na nie! - Powiedział ojciec - Bez dwóch zdań! Zawsze możesz przełożyć. Martwimy się o was.
Razem z Care poszłyśmy do swoich pokoji, ktore znajdowały się naprzeciwko siebie. Rzuciłam się na swoje łóżko i przytuliłam się do poduszki, którą dostałam od swojego byłego - Stefana. Nienawidziłam siebie za to, że pozwoliłam mu odejść, że nie dałam mu tej cholernej ostatniej szansy.
Przez uchylone drzwi do pokoju siostry widziałam co robiła. Z przekonaniem myślałam, że przyjdzie do mnie i porozmawiamy. Ale jednak nie. Caroline wzięła torebkę, kluczyki od samochodu i telefon. Stanęła na korytarzu i wpatrywała się we mnie.
-Co robisz? - spytałam
- Muszę skorzystać z chwili - zrobiła pauzę - Do 16:00 mamy jeszcze 5 godzin, które mam nadzieję, że spędzę z Bonni i Eleną i może z chłopakami. - uśmiechnęła się i podeszła do mnie -Jak chcesz to możesz jechać ze mną.
-Dobra.
Zeszłyśmy na dół i ubrałam czarną, skórzaną kurtkę. Wyszłyśmy na podwórko i czekałam aż Care wyjedzie z garażu. Po chwili wsiadłam do szarego samochodu i kierowałyśmy się w stronę Mystic Grill. Siostra dała mi swój telefon. Popatrzyłam się na nią, a ona na mnie. Uśmiechała się.
-Napisz do Eleny - mówiła Caroline - Niech powie wszystkim, że się spotykamy w Grill'u. Najlepiej jakby każdy był. Bo to może być nasze ostatnie spotkanie.
-Jak to? - Odpowiedziałam
-Jak ataki nie ustaną to myślisz, że rodzice pozwolą nam wychodzić do 16:00? - zrobiła przerwę - Mogę się założyć, że wtedy to już nam całkiem nie pozwolą wychodzić z domu!
-Wątpię w to - odpowiedziałam i chwilę o tym pomyślałam.
Rzeczywiście. Rodzice by tak zrobili. Ostatnio dziwnie się zachowują. Chociaż, że ataki ustawały. Zadzwoniłam do ciemnowłosej przyjaciółki mojej siostry. Powiedziałam jej o naszym spotkaniu.

                          ~~~~~~~~~

-Cześć wszystkim-powiedziała Caroline
Każdy po kolei jej odpowiedział. Popatrzyłam na Stefana. Czyli mojego byłego. Miałam do niego słabość. Kolana mi się uginały. Nie dałam mu ostatniej szansy, na którą zasługiwał. Jestem kretynką. Myślałam, że Stefan mnie skrzywdził, ale tak naprawdę to ja go skrzywdziłam.

-Z nami koniec! - wrzasnęłam
-Ale jak to? Dlaczego - odpowiedział Stefan
-Myślisz że ja nie wiem jak patrzysz na Caroline!! To moja siostra do jasnej cholerny!
-Nora... Nie wiem jak ty odbierasz naszą przyjaźń z Care, ale do niczego nie doszło. Kocham ciebie i tylko ciebie.
-Nie chce już tego słuchać! Wynoś się stąd i z mojego życia!
-Nora! Wysłuchaj mnie! Caroline jest moja przyjaciółką! Nigdy bym cię nie skrzywdził i nie pozwolił bym abyś cierpiała! Kocham cię... Ale... Ty tego nie doceniasz...
Stefan podszedł do mnie, założył mi włosy za ucho i bardzo delikatnie objął  moją twarz swoimi rękami. Moje serce biło jak zwariowane. Przecież nadal go kochałam, ale bałam się, że go stracę.
-Widać, że nie kochasz mnie tak bardzo jak ja... - powiedział i delikatnie musnął swoimi ustami moje. Chciałam go zatrzymać ale poddałam się. Właśnie straciłam miłość mojego życia.

My Lovely Psychopath |Kai Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz