Rozdział 27.

78 22 5
                                    

Nie czekajac na nic i bez żadnego zastanowienia, pobiegłam co sił w nogach do ruin domu. Co prawda niektóre ściany nadal stały, ale to coś nie należało już jako określenie "dom". Ogień był większy ode mnie. Zwątpiłam. Nie wierzyłam w siebie już ani trochę. Stanęłam w dawnym korytarzu i w pośpiechu pobiegłam w lewą stronę. Dobrze wybrałam. W salonie pod gruzami zobaczyłam czyjąś rękę. Bez wahania rzuciłam się tam i zaczęłam odkopywać.
-Nora? - mówiła końcem sił Davina
-Tak, to ja. Już Cię uwolnię. Wytrwaj jeszcze chwilkę. Proszę - powiedziałam, a moje łzy kapały na twarz Daviny
Usłyszałam jak ktoś wypowiada bardzo cicho jakieś zaklęcie i nagle kamienie przygniatające ciało Daviny się usunęły. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam całą we krwi Bonnie. Tylko swoją drogą to czyja była to krew. Czy może jej, albo Freya'i.
Spojrzałam znowu na Davine. Była blada. Odruchowo złapałam ją za rękę. Była zimna. Nie było pulsu.
-Nie, nie, nie - pokręciłam przecząco głową i otarlam łzy - Dlaczego? Nie możesz teraz zginąć... Jeszcze całe życie przed tobą...
W pewnym momencie zaczęło brakować mi powietrza. Dym z pożaru wdarł mi się do gardła. Ale nie dałam za wygraną. Wyciągnęłam martwe ciało brunetki na płaską ziemię i zaczęłam reanimację, która trwała kilkanaście minut, jednak bez skutku. Zdjęłam z siebie koszulkę i zakryłam swoje usta i nos. Podbiegłam do leżącej i ledwo żywej Bonnie.
-Mam cie... - zaczęłam - Trzymam cie...
Zaczęłam odkopywać kamienie z ciała drugiej czarownicy. Nagle zobaczyłam kolejną parę rąk, robiącą to samo co ja. Spojrzałam na twarz tej osoby i zobaczyłam Elijah. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam szukać Freya'i. Byłam przestraszona. Nigdzie jej nie znalazłam. Pobiegłam do starej kuchni i zobaczyłam przybitą do ściany, metalowym kołkiem w kominka. Moje oczy otwarły się szerzej. Podbiegłam do niej i złapałam ją za rękę.
-Freya! O rany... - dotknęłam metalowego czegoś, co przebiło czarownice na wylot, jednak szybko wycofałam rękę - Elijah! Elija...

Obudziłam się w jednym z holetowych pokoji. Leżałam na łóżku z okropnym bólem głowy i brzucha. Spojrzałam na wiszący na ścianie kalendarz. Był 28 lipiec. Moje urodziny... Jak co roku zawsze się cieszyłam urodzinami, ale tym razem było inaczej. Może dlatego, że wiem że dzisiaj umrę? To bardzo dziwne uczucie, ale od kilku dni staram się z nim pogodzić. Nagle do mojego pokoju weszli, a raczej wbiegli pierwotni. Nieco mnie przestraszyli, jednak po chwili zaczęli mi śpiewać "Sto Lat" i wystrzeliwać skrawki kolorowych karteczek. Byłam zdziwiona i zarazem szczęśliwa. Dawno nie miałam takich urodzin. Po chwili Klaus, Rebekah i Elijah ustawiło się w kolejce do dawania prezentów. Tego się nie spodziewałam.
-Kochani... - z radości w moich oczach pojawiły się łzy - Dziękuję wam. Naprawdę z całego serca wam dziękuję...
-Ooo kochana, nie płacz nam tutaj. Dziś jest twój wielki dzień. Wstawaj i zabłyśnij śpiochu - mówiła Rebekah
-Zawsze w dzień moich urodzin z wielkim uśmiechem na twarzy budziła mnie Caroline i okładała mnie uściskami i... I całusami... Tak bardzo za nią tęsknię...
-Jako mój prezent. - zaczął Klaus - Zastanów się, którą osobę z twojej rodziny chcesz ponownie zobaczyć.
-Tate... Caroline - poprawiłam się - Caroline.
Klaus się uśmiechnął. Od naszego pierwszego spotkania zakochałam się w jego uśmiechu. Odwzajemniłam uśmiech i rzuciłam się mu na szyje.
-Zobaczysz ją - powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Jak? - moja mina spoważniała - Co planujesz zrobić?
-Dostałem powiedzmy pewną propozycję. - zagryzłam wargę - Pewna czarownica może wskrzesić jedną osobę. Wybór którą należy do ciebie. Wybierz najlepiej dla ciebie.
-Dziękuję! To najlepszy prezent. A jak się czuje Freya?
-Jest lepiej. - powiedział Elijah - Nie chciała naszej krwi i dłużej cierpi, ale to jest jej wybór i nikt za nią decydować nie będzie...
Pokiwałam głową. Do pokoju weszła Rebekah z tortem czekoladowym. Na wierzchu tortu były dwie świeczki w kształcie liczb "22", a dookoła były kremowe różyczki. Wzruszyłam się.
Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki. Nie powiem wam tego życzenia bo się niespełni.

My Lovely Psychopath |Kai Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz