Szliśmy ciasną grupką. Thomas szedł z przodu i wytyczał trasę, jako ten z nalepką przywódcy na czole, zamiast na piersi. Tuż za nim dreptałam ja oraz Newt, który trzymał mocno moje ramię, abym się nie wywinęła. Podobnie było z moją mamą – nią zajmował się chłopak, co go przezywali Patelnia (czy jakoś tak), choć on cały czas pochlipywał pod nosem jak dzieciaczek, nie jak opiekun. Wreszcie za ogon robił Minho. Mówiłam sobie w duchu, że może to i lepiej; przynajmniej nie musiałam oglądać tej nienawiści w jego ślicznych oczach, jaką we mnie ciskał, odkąd tylko dowiedział się, że należałam do tych złych. Samo jednak tego wspomnienie ciążyło mi na sercu niczym głaz, a obraz nie przestawał prześladować mnie w myślach.
Przecież chciałam dla niego dobrze.
— W prawo! — zarządził Thomas i już chciał skręcać w swój korytarz.
— Teresa jest na lewo — wtrąciłam.
— W to drugie prawo!
Więc skręciliśmy w to drugie prawo. Korytarz za korytarzem; alarm nie przestawał dzwonić nam nad głowami, czerwone światło wciąż smagało po twarzach. Kolejny z korytarzy się kończył, a na przód, nie wiedzieć kiedy i po co, wysunął się czarnoskóry chłopak, który natychmiast się cofnął i pisnął po zerknięciu za zakręt. Właśnie stamtąd nadleciał błękitny pocisk, co uderzył w ścianę.
— Strzelają do nas! — krzyczał, pchając Newta i Thomasa w tył. — Strzelają! Pociskami!
— Purwa, no nie mów! A myślałem, że to babeczki! — zadrwił Minho.
Uciekając, słyszałam jak gdzieś z tyłu pociski dalej walą w ścianę. Serce próbowało wyskoczyć mi z piersi, a odwaga ze strachem siedzieli mi na ramionach i sprzeczali się, niczym anioł z diabłem, ale biec nie przestawałam. Miałam cel.
— Nie widziałeś żadnej babeczki od trzech lat, a jak już zobaczyłeś, to samym szpadlem teraz myślisz!
— Krótas! Nie o takiej...
— Zamknąć mordy, szczyle! — przerwał im Newt. — Mamy mało czasu!
Po prawdzie, to nie mieliśmy go już wcale. I chyba Minho myślał podobnie.
Wszyscy zahamowaliśmy na zakręcie, choć Thomas nie zdołał i cmoknął buźką ścianę, po czym spojrzeliśmy w tył, na Minho, który zatrzymał się kilka sekund wcześniej. I tylko przez krótką chwilę widziałam jego oczy, a w nich pewien wojowniczy błysk. Potem chłopak odwrócił się w drugą stronę. Pięści miał mocno zaciśnięte, a męskie ramiona szybko poruszały się góra-dół.
— Minho? — krzyknął Thomas. — Co ty wypra...
Nim Thomas zdążył skończyć, Minho już biegł chyżo przed siebie, pędząc szybciej niż moje serce w piersi. Instynktownie wyrwałam się do przodu; podobnie zrobiła reszta chłopaków, ale mnie w ostatniej chwili złapała za ramię i zatrzymała przy sobie mama. Krzyczeli za nim. Minho! Minho jednak wcale nie słuchał. Kiedy był już przy zakręcie, on sam zaczął krzyczeć, trochę jak wojownik w czasie bitwy. Zakryłam dłońmi oczy, by sekundę później patrzeć przez palce. Różne emocje mi wtedy dokuczały i nie wiedziałam, na której skupić się najbardziej.
A Minho udowodnił, że taran był z niego taki dobry, jaki z Kevina był siusiumajtek. Mianowicie wparadował w żołnierza, który akurat wyszedł za zakrętu, że ten aż rypnął o ścianę i stracił przytomność.
Praktycznie natychmiast wyrwałam się mamie i dobiegłam do reszty. Chłopcy ze swoimi wytrzeszczonymi oczami otoczyli rozwalonego na podłodze żołnierza oraz stojącego nad nim Azjatę, wciąż ziejącego jak rozjuszony byk. (Chyba) Patelnia gwizdnął.
CZYTASZ
Doktorek I Szczurek • Minho TMR
FanfictionTo była dopiero dziwna reakcja; chemia pomiędzy panią doktor a laboratoryjnym szczurem. minho x famele oc [książka jest powiązana z moją inną opowieścią: "Inne Oblicza Lęku"; znajomość tamtej nie jest konieczna do przeczytania tej książki] okładkę...