16.

909 33 3
                                    


Otwierając oczy zamiast wnętrza samochodu pokazał mi się ogromny pokój w kolorach beżu i bieli udekorowany złotymi dodatkami z pięknym widokiem na Nowy Jork?!

Co ja kurwa robię w Nowym Jorku?

Jeszcze chwilę temu siedziałam w aucie jadąc w sumie nie wiadomo gdzie, ale na pewno byłam na Sycylii, a nie na drugim końcu świata, lecz wolę być tu niż w tym okropnym domu gdzie musiałam wszystkim usługiwać.

Przetarłam oczy i postawiłam stopy na brzozowych deskach które w kontakcie z zimną podłogą przeszły delikatne dreszcze. Wzięłam głęboki oddech i już wstałam bez większych przeszkód, lecz moja głowa umiera z bólu i nie wiem dlaczego.

Naciskając klamkę pokazał mi się ogromny salon z równie dużym balkonem i widokiem na Manhattan i nie mogę zaprzeczyć, że w jakiś sposób czuję się tu bardzo dobrze, choć denerwuje i dezorientuje mnie fakt, że nie wiem jak tu się znalazłam.

Idąc dalej przez bardzo nowoczesny apartament usłyszałam dwa głosy które albo mi się zdaje albo znam doskonale i nie wiem czy się cieszę słysząc je. Stając we wejściu popatrzyłam na dwie osoby tam siedzące i tej jednej na pewno bym się nie spodziewała.

Chris

Co on tu robi? Przecież nie powinien znać się z moim dziadkiem, a wyglądają jakby byli przyjaciółmi, bo śmieją się od ucha do ucha co starszy mężczyzna nierobi prawie w ogóle przy nas, a co dopiero przy obcym chłopaku.

- Co ty tu robisz? - zapytałam się szatyna wchodząc głębiej z lekko podniesionym głosem.

Chris widząc mnie nie zdziwił się, ani trochę tylko lekko się uśmiechnął jakby zaraz miał mi powiedzieć rzecz o której naprawdę nigdy w życiu bym nie chciała usłyszeć i się bardzo stresuje.

Zwróciłam głowę w stronę dziadka który w tym momencie wstał i smutno się do mnie uśmiechnął jakby chciał mnie za coś przeprosić, a następnie już wyszedł odwracając wzrok.

- O co tu kurwa chodzi?! - znów zapytałam głośniej, bo mam już dość tej niewiedzy.

Szatyn wziął głęboki oddech i przetarł oczy rękami siadając na jednym ze stołków pokazując mi żebym również usiadła, ale ja zaczęłam kiwać głową przecząco, bo nie chce siedzieć tylko dowiedzieć się całej prawdy.

- Jesteśmy małżeństwem - rzekł, a ja poczułam jak moje nogi zaczęły się uginać od tej wiadomości.

Nich mi ktoś powie, że to jest jakiś pierdolony żart, bo już dłużej nie wytrzymam. Dlaczego cały czas ktoś knuje za moimi plecami i tylko za moimi, bo wszyscy wiedzą co się dzieje wokoło.

Raz jest mi mówione, że mama nie żyję, później moje jebane zaręczyny i jeszcze do tego rozwód rodziców. Czy ktoś też ma tak popieprzone życie jak ja? Mafia mnie wyniszcza, a ja nic z tym nie mogę zrobić.

To już kolejny cholerny raz kiedy o niczym nie wiem, ale teraz już kompletnie przegięli. Jak mogli załatwić mi męża bez mojej wiedzy. Na pewno nie był to ślub kościelny tylko cywilny, lecz tam jest potrzebny mój podpis.

Chociaż bardzo możliwą opcją jest to, że kiedy pokaże się broń i pieniądze to nagle nikt o niczym nie wie i siedzi cicho jak mysz kościelna nie zważając na nieszczęście innych ludzi.

Ludzie to jednak kurwy

- Charlo... - chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu kręcąc głową, bo mam dość wszystkich i wszystkiego.

Zaczęłam iść szybkim krokiem, aby być w końcu w tym pokoju. Nawet mam już w dupie jak tu się dostałam, bo teraz mam większe zmartwienia jak jebane małżeństwo o którym nie wiedziałam.

Aż do grobuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz