Lauren PovWpatruję się w jasne, niemal rażące światło, które oświetla moją twarz. Na zmianę zamykam i otwieram oczy, próbując dopasować się do poleceń zielonookiej blondynki. Właściwie to nie mam ochoty na nic. Próbuje udawać, że wszystko jest dobrze, ale w środku staję się coraz bardziej krucha. Wczoraj po długiej walce sama ze sobą i za namową dziewczyn zapisałam się do psychoterapeutki. Tej samej co kilka lat temu. To zabawne jak na każdym kroku zaczynam porównywać wszystko jak nie z Camilą to z Amber jak nie z nimi to z więzieniem. Zupełnie tak jakby wszystko było ze sobą powiązane, jakby właśnie tak musiało być. Jakby każde kolejne wydarzenie było następnym punktem kontrolnym na niekończącej się liczbie zdarzeń. Być może rozmowa ze specjalistą pozwoli mi uporządkować myśli. A może jeszcze bardziej mnie dobije? Wiem jedno. Cokolwiek teraz robię, robię to nie dla siebie, ale dla ludzi, którzy pode mnie podlegają. Stawianie na pierwszym miejscu relacji, które i tak należą do wątpliwych, jedynie może pogrążyć mnie jeszcze bardziej. Poza tym zawsze mogę wszystko naprawić, a później po prostu zniknąć. Tak po prostu.
- Czy mogłaby pani przechylić trochę głowę do tyłu? - pyta dziewczyna, nakładając jakiś kolejny maskujący moje siniaki kosmetyk.
- Jasne. - odpowiadam, kątem oka dostrzegając przyglądającą się mi Normani.
- Niech zgadnę, znowu gdzieś odpłynęłaś myślami i one wcale nie dotyczyły wywiadu. - odzywa się po chwili, na co unoszę kącik ust. Pod tym względem zna mnie aż za dobrze.
- Masz rację. - wzdycham, czując na swojej twarzy dotyk chłodnych i smukłych palców. - Zapisałam się wczoraj do terapeutki i mam wrażenie, że wszystko zatacza koło.
- Kiedyś na pewno zatoczy, ale chyba nie w taki sposób, w jaki to postrzegasz. To, że chcesz sobie pomóc to już jest duży krok naprzód. - stwierdza, podchodząc nieco bliżej i opierając się o jakieś krzesło.
- Sama nie wiem, czy duży. Na pewno jakiś. Chyba nic mi innego nie pozostało. I tak wciąż motam się w swoich własnych myślach, więc dlaczego, chociaż by nie spróbować tego uporządkować w jakiś sposób. - wzruszam ramionami.
- To i tak już coś. A przynajmniej nie będziesz żałować, że nie spróbowałaś. - mówi, kiedy ja krążę wzrokiem po całym pomieszczeniu.
- Marne to pocieszenie. - komentuję, zamykając na chwilę oczy.
- Dostałaś może listę pytań przed wywiadem? - zmienia temat Kordei.
- Nie, ale nie przeszkadza mi to. I tak będą pewnie same trudne pytania.
- Nie widzę, żeby cię to jakoś martwiło.
- Bo nie martwi. Zgodziłam się na wywiad przed kamerami tylko dlatego, że chce powiadomić wszystkich o konferencji. Zawsze stroniłam od tego typu publicznych ogłoszeń, ale trzeba iść za ciosem i zacząć działać. Niech inni też wiedzą, że mam się nie tylko dobrze, ale i zaczynam stawiać firmę na nogi. - stwierdzam, patrząc na idealnie pomalowaną twarz. Po zmęczeniu nie ma ani śladu. Wyglądam jakbym właśnie wróciła z kilkudniowych wakacji, rano zjadła zdrowe śniadanie z wymyślnymi egzotycznymi owocami, a moim jedynym problemem było to, w co się ubrać. Szkoda tylko, że prawda jest zupełnie inna. Tworzę iluzję czegoś, czego nie ma i właściwie nigdy nie było. Nie lubię naginać rzeczywistości, ale czy na tym to wszystko nie polega? Tworzymy swój własny idealny świat dla innych, spychając samych siebie na sam koniec kolejki do zaspokojenia prawdziwych potrzeb. Każdy z nas jest aktorem w swoim własnym filmie, a ja dla urozmaicenia dodam kilka barwnych efektów specjalnych.
- Jest już pani gotowa. - odzywa się cicho blondynka, na co lekko się do niej uśmiecham. - Powinna pani wchodzić za pięć minut.
- Dziękuję. - wstaję z fotela, patrząc na Normani, która chyba stresuję się bardziej ode mnie
CZYTASZ
YOU ARE MY SINGER 🌇 |CAMREN|
Любовные романыW życiu zazwyczaj bywa tak, że kiedy znajdziemy na swojej drodze tę odpowiednią osobę i zadamy jej jedno z najważniejszych pytań, reszta rzeczy toczy się już naturalnie, zupełnie tak jak w bajkach z naszego dzieciństwa. Ale życie Lauren Jauregui ni...