Rozdział 12 - Popularna choroba psychiczna

1K 74 86
                                    

Camila Pov

Budzę się, oślepiona jasnym światłem, przez co nerwowo przekręcam się na drugą stronę. Odruchowo wyciągam w bok lewą rękę i przejeżdżam dłonią po zimnej i przede wszystkim pustej stronie łóżka. Jestem sama. Przez chwilę prowadzam bardzo złożoną analizę zdarzeń z wczoraj, tego co mi się śniło i tego, kto tu tak naprawdę powinien leżeć obok mnie. Lauren czy Shawn?

Podnoszę się gwałtownie, a przed oczami mam obrazy z wczorajszego wieczoru. Seksowny i jednocześnie aż nazbyt formalny ubiór Lauren, jej soczyste usta, pełne zwątpienia spojrzenie, cudowne ciało, które po tak długiej przerwie znów miałam okazję poczuć. Wszystkie te emocje i pożądanie, zamknięte w harmonijnych i przepełnionych pasją ruchach. Splątane oddechy, ciała i oddzielone grubym murem umysły. Tak bardzo mi jej brakowało.

Nie planowałam tego. Nie miałam zamiaru w pierwszych kilkunastu minutach rozmowy rzucić się na nią jak napalone zwierzę i zatracić się w tym wszystkim. Ale kiedy tylko stanęła w drzwiach mojego domu, ubrana w ten sposób, pachnąca papierosami i charakterystycznymi perfumami, mówiąc pełnym powagi, zachrypniętym głosem... coś we mnie pękło. Mur, który tak dokładnie budowałam, oddzielając naszą wspólną przeszłość i uczucia z nią związane, po prostu runął, jak domek z kart. Naprawdę chciałam jej wszystko wyjaśnić, a tymczasem skomplikowałam sprawę jeszcze bardziej. A może nie? Będzie kolejna okazja do spotkania. Tylko czy chce to wszystko rozgrywać w ten sposób? Jak mam jej wyjaśnić coś, czego sama nie mogę zrozumieć i nie potrafię wytłumaczyć?

Opadam zrezygnowana na łóżko, doskonale wiedząc, że jako dorosła i przede wszystkim rozsądna kobieta, za którą się uważam, nie powinnam tego robić. Wczoraj definitywnie powinnam zakończyć pewien etap w swoim życiu, ale tymczasem pozwoliłam dojść do głosu długo tłamszonym uczuciom i pożądaniu, które dawno nie było tak silne. A co jeśli nie usłyszałabym wchodzącego do domu Shawna? A co jeśli by nas nakrył? Nie miałabym nawet dokąd pójść, a raczej do kogo, bo od aresztowania Lauren, nie potrafię być sama w domu dłużej niż jeden dzień. Czuję się wtedy jak małe dziecko, któremu za chwilę ktoś odbierze zabawkę, jakbym całkowicie traciła nad wszystkim kontrolę. Jakby po raz kolejny ktoś miał mnie tak po prostu zostawić.

Z wielką niechęcią w końcu wstaję, zarzucając na siebie największe i najbardziej sprane dresy, jakie mam. Nie mam ochoty się stroić, Shawn już dosyć napatrzył się na wymyślne stroje, które za każdym razem tak cholernie mnie drażnią. Poza tym taki ubiór raczej nie jest zbyt pociągający, a ja najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty na żaden bliższy kontakt. Potrzebuje przestrzeni i spokoju, żeby pomyśleć o tym, co dalej. Kto by pomyślał, że będę aktorką nie tylko na scenie, ale aktorką w swoim własnym życiu.

Kiedy jestem już piętro niżej, mówię ciche „cześć" do Mendesa, po czym od razu kieruję się w stronę lodówki. Biorę co tylko wpadnie mi w ręce i w ciszy zaczynam robić sobie śniadanie. Cały czas powraca do mnie upierdliwa myśl o tym, że gdyby to Lauren była na miejscu Shawna, z pewnością dostałabym śniadanie do łóżka, albo czekałoby już razem z Lauren i gorącą kawą przy stole. Takie mimowolne porównania i natrętne myśli czasami potrafią zepsuć mi pół dnia, a odkąd Jauregui wyszła z więzienia, są one aż nad wyraz częste i strasznie irytujące.

- A panienka co dzisiaj taka nie w humorze? - odzywa się, przerywając nieprzyjemną ciszę. Jak zwykle siedzi przy stole, z telefonem w dłoni, od którego nawet nie oderwał wzroku.

- Chyba po prostu się nie wyspałam. - odpowiadam jakby od niechcenia, jednak tak naprawdę jest to najkreatywniejsza wymówka, na jaką mnie teraz stać.

- Jest przed południem Camila. - zauważa, odrywając wzrok od telefonu i patrząc na mnie badawczo. - Czyżby zapowiadał się gorszy tydzień? - pyta, unosząc znacząco brwi i patrząc na mnie w jakiś dziwny sposób.

YOU ARE MY SINGER 🌇  |CAMREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz