Lauren PovPo rozmowie z Camilą praktycznie cały lot przesiedziałam w ciszy, sącząc powoli niezbyt mocnego drinka i analizując wszystkie te informacje, które tworzą część chorej układanki intryg, kłamstw i prawdy leżącej gdzieś pośrodku. Olivia wyczuła mój nastrój, więc wciągnęła się w pracę, prawie całkowicie zasłaniając się laptopem i odpowiednią zasłoną, znajdującą się tuż przy siedzeniu. Po akcji na lotnisku nawet stewardesa zdawała się być aż nadto zdystansowana, co właściwie mi odpowiadało. Właściwie po przemyśleniu wszystkiego to, co mówiła Camila, ma większy sens, niż mogłoby mi się na początku wydawać. Oczywiście, że byłam zła na to, co zrobiła na płycie lotniska, że Olivia to widziała, że po raz kolejny przed ważnym wydarzeniem mój stan emocjonalny został tak po prostu rozchwiany bez żadnego ostrzeżenia. Ale desperacja, w jej głosie, zachowaniu, żal i smutek wydobywający się gdzieś z głębi jej czekoladowych oczu sprawił, że po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wiedziałam co powiedzieć. Czyżby naprawdę, poszła na to wszystko dla mnie? Związała się z Shawnem tylko po to, żebym po wyjściu z więzienia nie dostała ciosu w najbardziej czułe miejsce? Tylko dlaczego nie przewidziała, że jeszcze bardziej zaboli mnie to, że tak po prostu bez słowa ode mnie odeszła. Jak chciała to rozwiązać, nawet jeśli wyszłabym pół roku później?
Jakoś nie chcę mi się wierzyć w to, że to kolejne zagranie. W końcu zachowanie Shawna, jej spotkania i próby wyjawienia prawdy, przyjechanie tu na lotnisko, nie mogło być bezpodstawne. Nie zrobiłaby z siebie widowiska, szczególnie teraz, jeśli to wszystko nie byłoby prawdą. Tylko czego teraz ode mnie oczekuje? Że po tym wszystkim tak po prostu wrócę? Że zaczniemy od nowa? Oczywiście, że po części bardzo tego chce. Ale nie na tych zasadach. Nie w ten sposób. W końcu nadal uważa, że te narkotyki były moje, nadal ma w pewnym sensie do mnie żal, tak samo, jak i ja do niej. Łatwiej byłoby to zakończyć tu i teraz i rozstać się już w pełnej zgodzie. Tylko czy obie potrafimy to zrobić? A nawet jeśli, to prędzej będziemy dla siebie powoli zatruwającą się nawzajem mieszanką trucizny, aniżeli czymś, co tworzyłyśmy jeszcze niedawno.
Jestem tym wszystkim strasznie rozbita. Z jednej strony ją rozumiem, z drugiej ani trochę. Mój umysł krzyczy, żeby podejść do tego racjonalnie i odpuścić, podczas gdy serce wyje z żałości, chcąc za wszelką cenę odzyskać, choć skrawek tamtego uczucia, bliskości, jej. Mam po raz kolejny ochotę zadzwonić do Ally i powiedzieć, żeby sobie odpuściła. Że moja niewinność nic nie zmieni, że to wszystko jest bez sensu. Mam ochotę zawrócić samolot, wrócić do domu i zamknąć się tam na kilka dni, z nikim nie rozmawiając. Tylko że Camila to jedno, a firma to drugie. I nie mogę po raz kolejny zawieść moich pracowników tylko dlatego, że mam teraz gorszy okres w życiu. Bo dlaczego oni mają cierpieć, skoro tylko ja jestem w egzystencjalnym dołku? Powinnam teraz zająć się przemową i imprezą, a sprawą Camili zająć się później. Inaczej nie będę racjonalnie myśleć. Tylko czy będę potrafiła wziąć się w garść tak jak jeszcze kilka lat temu i odsunąć wszystkie te uczucia na bok?
Nerwowo wstaję ze skórzanej sofy, próbując uporządkować wszystkie myśli i przy okazji się uspokoić. Za niecałe dziesięć minut mam wyjść do tych wszystkich ludzi i obiecać im, że będzie dobrze, że chociaż częściowo dostaną rekompensatę za to, co działo się pod moją nieobecność. Mają tu być kamery, dziennikarze, cały zarząd. Nie mogę popełnić żadnego błędu. Nie stać mnie na to. I choć robiłam to już nie raz, teraz jest zupełnie inaczej. Nie jestem już tą utalentowaną panią architekt, której zawodowo wszystko wychodzi, z którą ludzie chcą pracować i podziwiają. Tym razem muszę odbić się od dna i stawić czoło tym wszystkim zarzutom, a przede wszystkim przeszłości. Muszę zacząć zupełnie od początku.
- Wszystko pójdzie po twojej myśli, zobaczysz. - odzywa się Olivia, która przed chwilą niepostrzeżenie weszła do środka małego pomieszczenia. Czuję pewien zawód, kiedy obracam głowę i widzę, że głos faktycznie należy do Jones. W takich momentach to właśnie Camila potrafiła dobrać odpowiednie słowa, pocieszyć, uspokoić. To takie nowe, dziwne, a jednocześnie przytłaczające, że jej teraz tu nie ma. Że jej miejsce zajmuje ktoś inny.
CZYTASZ
YOU ARE MY SINGER 🌇 |CAMREN|
RomanceW życiu zazwyczaj bywa tak, że kiedy znajdziemy na swojej drodze tę odpowiednią osobę i zadamy jej jedno z najważniejszych pytań, reszta rzeczy toczy się już naturalnie, zupełnie tak jak w bajkach z naszego dzieciństwa. Ale życie Lauren Jauregui ni...