Pojedynek

368 38 32
                                    

Gabryś siedział w swoim ulubionym fotelu w gabinecie. Za oknem już się ściemniło, Adrien uciekł na patrol, a Nathalie niestety poszła do domu, nim zdążył jej zaproponować, że razem obejrzą ten film o Biedronce i Blondwłosym Głąbie, co to niedawno zaakumanizował jego twórcę.

– No jak tyle z tym zwlekałeś... – Podskoczył w fotelu. Spojrzał z wyrzutem na zamykającą za sobą czerwone drzwi Gabrysię. – Widziałam, jak staliście naprzeciw siebie w holu. Nathalie dwa razy mówiła, że chyba będzie się zbierać.

– No właśnie.

– No właśnie?! Ona czekała aż powiesz "A może byś chciała zostać dłużej?", pacanie! Gabriel, niby to historia o twoich genialnych planach, a czasami mam wrażenie, że już wiem, po kim Adrien odziedziczył iloraz inteligencji. I to nie po twojej żonie, jak wszystkim wpierasz.

Gabriel przyłożył dłoń do serca, absolutnie zbulwersowany.

– No wiesz?!

– No wiem, dlatego mówię. – Gabrysia podeszła bliżej. – Gabryś, nigdy nie zastanawiałeś się, jak dużo czasu spędzasz z Nathalie? Że to ona jest osobą, która wie o tobie najwięcej i z jakiegoś powodu dalej jest przy tobie, na dobre, na niedobre i na litość boską?!

– To chyba z Szymborskiej.

– To chyba nie jest najważniejsze. – Autorka założyła ramiona na piersi, stojąc przed nim w piżamie z pingwinem. – Kim jest dla ciebie Nathalie?

– Ona jest tylko... – urwał i aż się zapowietrzył. Gabrysia uniosła brwi, uśmiechając się wymownie. – O Boże, Adrien mnie zaraził!

– Jaki ojciec, taki syn. – Gabrysia rzuciła się na fotel naprzeciwko. Przewiesiła się przez oparcie, machając bosymi nogami. – No dobra, zadzwoń do niej.

– Nie! – Gabriel wskoczył nogami na fotel, łapiąc się oparcia. – Już po jej godzinach pracy.

– No i?

– No i nie. Co ty w ogóle tutaj robisz?

– Czy nie mogę odwiedzić ulubionego bohatera?

Prychnął.

– Jak ja jestem twoim ulubionym bohaterem, to magenta i indygo to dwa takie same kolory. Już nawet nie oglądasz tego serialu.

– Oj, no bez takich. Fakt, nie oglądam, ale do ciebie zajrzeć lubię.

– Jak masz interes.

– No, może odkurzam stare fanfiki i wpadłam z wizytą. Zapowiada się remont! – Gabrysia wyrzuciła ręce na boki. – No i poza tym trochę mi się nudzi. Widzę, że tobie też.

– Nieprawda. Kontempluję.

– Innymi słowy, nudzisz się. Chodź, zadzwonimy do Nathalie. Zaprosimy ją i posiedzę z wami, jeśli boisz się zostać z nią sam.

Projektant obruszył się.

– Nie boję. Poza tym, muszę, no tego. Nowe kroje rurek wymyślić.

– Pff. Lepiej zagrajmy w Cluedo.

Gabrysiowi pojawiła się gęsia skórka.

– A już na pewno nie to! Ta gra jest chora!

Gabrysia naburmuszyła się. Usiadła w fotelu po turecku, wydąwszy usta.

– Nikt nigdy nie chce grać w Cluedo.

– Bo zawsze wygrywasz. I trudna jest ta gra. Lepiej już hodować motylki w piwnicy...

Autorka, jak na dojrzałą nastolatkę przystało, pokazała mu język.

– Kto lubi motyle, ten wącha badyle.

– A kto tuszem ręce brudzi, w życiu nieźle się natrudzi.

Niech smarkula sobie nie myśli, że pokona Gabrysia w rymowanie. Kiedy zaakumanizował Melobestię, rymował przez cały odcinek.

Rozsiadł się w fotelu, kładąc ręce na kolanach. Przebiegł po nich palcami jak rewolwerowiec, mrużąc oczy. Gabrysia skopiowała jego pozę, mierząc go podobnym spojrzeniem. Wyglądała jak stara babcia próbująca przeczytać ulotkę bez okularów.

– Masz suknie, spodnie i sukienki, a nie masz w czym wyjść do łazienki.

– Jeśli kłamię, niech mnie złamie – to ty siedzisz w tu w piżamie.

Zarechotał, dostrzegając zdumienie na twarzy Gabrysi. Autorka spojrzała po sobie, chyba pierwszy raz odkrywając, że rzeczywiście miała na sobie piżamę z pingwinem. Pstryknęła palcami i była już ubrana w dżinsy i koszulkę.

– Ten zawsze się bocze, kto oberwał w krocze.

Gabriel wyprostował się.

– A tak w ogóle między nami, to masz wory pod oczami.

– Lepsze worki pod oczęta, niż tak czyhać na wnuczęta.

– O co taka duża draka, tobie znajdę też chłopaka!

– Najpierw poproś ty o rękę swoją dobrą asystentkę!

Z progu gabinetu rozległo się odchrząknięcie. Gabrysiowi serce stanęło. Obrócił się do drzwi, nie wiedząc, jak on z tego wybrnie...

– Jezu, to tylko ty.

Adrien przechylił głowę, pocierając zaspane oczy.

– Tak. To  t y l k o  ja. Możecie trochę ciszej? Niektórzy próbują spać. Aha, ta dziewczyna ma rację. Nathalie jest naprawdę spoko.

Adrien zamknął im drzwi. Gabriel złapał się za serce, jeszcze raz dziękując, że to nie była Nathalie. Gabrysia klasnęła w dłonie, rechocząc złośliwie.

– Ale miałeś zbaraniałą minę.

 – A spadaj na bambus.

– Cykor, cykor.

– Sama jesteś cykor.

– Cienias, cienias. Boi się zaprosić Nat na randkę i powiedzieć, że mu się podoba.

Gabryś założył ramiona na piersi, patrząc buńczucznie.

– Idź sobie.

– Ojej, obraziłeś się?

– Teraz będę radził sobie sam.

– Pewien jesteś?

– Tak.

– Dobra – zgodziła się Gabrysia, wstając. Splotła ramiona tak jak on, fukając. – Radź sobie sam. Zobaczymy czy ci się uda.

To były jej ostatnie słowa, zanim zniknęła za zaczarowanymi drzwiami.

Genialne Plany GabrysiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz