Pan Agreste był osobą nadzwyczaj poważną, odkąd tylko Nathalie go poznała. Zawsze kroczył z dumnie uniesioną głową w swoich czerwonych rurkach i mierzył wszystkich swym krytycznym spojrzeniem stalowych oczu. Wielu sądziło, że po prostu połknął kij, który uwiera go w cztery litery i chyba było to niezbyt dalekie od prawdy. Rzadko kiedy się uśmiechał, a co dopiero śmiał. Dlatego Nathalie była pewna, że stało się coś poważnego, gdy weszła do gabinetu pracodawcy.
Gabriel rechotał gardłowym śmiechem, biegając po pokoju i wymachując swoją białą marynarką jak lassem. Nathalie szybko zamknęła za sobą drzwi, aby Adrien nie zobaczył w jak bardzo opłakanym stanie był jego ojciec.
"Wreszcie nadeszła ta chwila", pomyślała asystentka. "Upadł na głowę."
– Udało się! Udało! – Gabriel darł się na całe gardło. Gdy zauważył Nathalie, natychmiast do niej podbiegł. – Nathalie, czy mówiłem ci jak wspaniale dzisiaj wyglądasz?
Kobieta zarumieniła się lekko. Była pewna, że Gabriel nie odwzajemniał jej uczuć wobec niego. Ten komplement mógł jedynie świadczyć o postępującym szaleństwu. Jako wykwalifikowana asystentka Gabriela Agreste'a wykonywała już najróżniejsze i najbardziej niemożliwe zadania. Służyła za głuchy telefon pomiędzy nim a jego żoną, kiedy 2137 raz się pokłócili o jakąś pierdołę, leciała z małym Adrienem do mnichów w Hiszpanii, bo Emily była święcie przekonana, że jej syn został opętany (naprawdę, pani Agreste nie mogła przeżyć, że Adrien nauczył się mówić "nie"), a ostatnio musiała trzymać Gabriela za jego zaciśnięte mocno piąstki, gdy robiono mu kolonoskopię. Te wszystkie doświadczenia przygotowały ją do wypełnienia kolejnego zapowiadającego się zadania: musiała znaleźć jakiś zaciszny szpital psychiatryczny.
Musiała tylko jeszcze przeprowadzić krótki wywiad medyczny. Może wystarczyło tylko zaparzyć Gabrysiowi meliskę.
– Sir, czy wszystko w porządku?
Gabriel wreszcie zatrzymał się. Zarzucił sobie na ramię marynarkę, która wyglądała, jakby wyjął ją psu z gardła. Poprawił sobie przekrzywione okulary, ale chyba nie był świadom, że na jego głowie powstała fryzura ala gniazdo os.
– W jak najlepszym – odpowiedział wreszcie. – Wiedziałem, że dam radę. Mówiłem ci, że będę miał mój ship. Mówiłem, że Lukanette i Adrigami to dno. I co? Miałem rację! Moja słodka Marinette znów jest singielką, a Salami rzuciła Adriena! I to. Tego. Samego. Dnia!
Okej, czyli jednak nie szpital psychiatryczny. Gabriel potrzebował po prostu porządnego walnięcia po łbie. Nathalie zastanawiała się czy powinna mu przypomnieć, jak to on wył do poduszki, kiedy po raz pierwszy dostał kosza od Emily. Nawet jeśli Adrien nie czuł nic poważnego do Kagami, musiał mieć małego doła, że kolejna dziewczyna kazała mu spadać na drzewo. Gabriel powinien go choć trochę teraz wspierać zamiast planować mu ślub z inną.
– Jest pan pewien, że Adrien nie przyjdzie sprawdzić co się tu dzieje? – spróbowała go podejść z innej strony.
– Oczywiście! Już pognał na patrol z Biedronką. Wreszcie znów widzi przed sobą właściwą damę.
Mhm. Nathalie przysiadła się na krańcu jednego z foteli, składając sobie na kolanach tablet. Gabriel wykonał jeszcze trzy podskoki jak w balecie. Wtedy nasunęło się jej wreszcie właściwe pytanie.
– Jak do tego doszło?
– Do czego? – zapytał projektant, uwalając się na mebel naprzeciwko.
– Jak zerwali?
Gabriel spuścił wzrok, stukając o siebie czubkami palców wskazujących.
– Być może zmusiłem ich do sytuacji podbramkowej...
– Może pan jaśniej?
– Marinette i Adrien nie mogli powiedzieć swoim partnerom prawdy. Więc być może wzmogła się aktywność Władcy Ciem...
Matko Boska. Nathalie zasłoniła twarz dłonią.
– ...Chciałem by spędzali ze sobą jak najwięcej czasu, a ze swoimi partnerami jak najmniej. Zaakumanizowałem więc kolejne czterdzieści razy Pana Gołębia, zdarzył się jakiś sentimonster... Nieważne. Cel został osiągnięty. Nathalie, możemy wracać do gry. Adriennete znów jest w zasięgu naszego wzroku. Nie możemy odpuścić. Teraz musimy tylko jakoś ich zmusić, by odkryli swoje tożsamości.
Gabriel zerwał się na nogi. W podskokach dobiegł do winkla, zza którego wyciągnął białą tablicę na kółkach. Napisał na środku wielkimi literami "Adriennette".
– No, plan sam się nie stworzy. Masz jakiś pomysł?
"A wysłanie cię do lekarza nim jest?", pomyślała z goryczą.
_________________
Tak, tak. Krótkie, wiem. Ale to jest tylko zapowiedź, Proszę Państwa. Gabriel wraca do gry.
CZYTASZ
Genialne Plany Gabrysia
FanficRelacja z dnia premiery "Genialnych Planów Gabrysia". Opowiada Nadja Chamack: - Proszę państwa, przed widownią rozwija się czerwony dywan. Flesze aparatów co chwilę migają. Środkiem idzie jedyny, niezastąpiony Gabrie- - STOP! *okrzyki zdumienia* - J...