Gabryś w Krainie Koszmarów

165 20 36
                                    

- Wlazł kotek na płotek i walnął go młotek. Siekierka dobiła i kotka zabiła...

- Emmo! - krzyknęła Marinette. - Skąd znasz taki brzydki wierszyk?!

Pięcioletnia blondyneczka jedynie spuściła wzrok. Zaczęła bawić się falbanką.

- Od cioci Gabrysi.

Młoda mama westchnęła ciężko.

- Gdzie widziałaś ciocię?

- U dziadka Gabriela.

Marinette Agreste wzięła głęboki wdech dla uspokojenia. Niech no ona dopadnie tę złośnicę...

- ADRIEN!

Chwilę później po schodach zbiegł młody Agreste w niedopiętej koszuli.

- Pali się? Dziecko? Rodzisz? - Wskazał na brzuch żony.

- Nie. Mała twierdzi, że twój ojciec znów się widuje z Autorką.

- Twierdzisz, że oni... Ten teges? - Zrobił znaczący gest. - To faktycznie kłopotliwe, bo myślałem, że on i Nathalie są dobrym małżeństwem, a tu on wyrywa taką młodą...

- Broń Boże! Chodziło mi, że się spotykają! Eh... Znaczy, odwiedza go.

- A... - Adrien sposępniał. - No i co w tym złego?

- Nasza córka nauczyła się od niej brzydkich rymowanek!

Adrien Agreste przygarbił się. Z żoną nie wygra. Tym bardziej, że szalały jej hormony. Dla niego to nie było nic złego. W końcu mała i tak zacznie kiedyś przeklinać i mówić inne bzdety, które pozna w szkole. Wszystko było kwestią czasu. A Marinette najwyraźniej nie chciała tego pojąć.

- Porozmawiamy dzisiaj z moim ojcem, jak przyjedziemy zostawić Emmę.

- Nocuję dziś u dziadka? - spytała dziewczynka. - Hurra!

***

- Przysięgam, że nie widziałem Gabrieli od dłuższego czasu - zarzekał się pan Agreste. - Marinette, dbam o swoją wnuczkę. Nie musisz się martwić. To porządna młoda dama.

- Nazwała dziś lalkę "szmatą".

I technicznie rzecz biorąc, skoro to była szmaciana lalka, wszystko się zgadzało. Mimo to Gabryś wziął wnuczkę na ręce.

- Naprawdę ją tak nazwałaś, moja droga?

- Przepraszam - wydukała dziewczynka, znów spuszczając wzrok ze skruchą.

- Ja myślę. Idźcie już, my sobie damy radę we dwoje.

We dwoje patrzyli, jak małżeństwo wychodzi na dwór i kieruje się w stronę samochodu. Gabryś stanął z Emmą w oknie, żeby im jeszcze pomachać i upewnić się, że na pewno odjechali. Kiedy zamknęła się za nimi brama, obrócił twarz do wnuczki.

- Zuch dziewczyna.

Postawił dziewczynkę na ziemi.

- Co dziś będziemy robić, dziadku? - spytała uroczo, choć w jej oczach tlił się złowrogi błysk.

- Pokazać ci nowe czerwone rurki? Mam jedne w twoim rozmiarze.

- Tak!

Pięć minut później Emma zrzucała z siebie zielonobiałą sukienkę od mamy i ubierała czerwone rurki dziadka. Dobrał jej do tego mini ramoneskę i mała gwiazdeczka okręciła się w koło, usatysfakcjonowana.

- No, a teraz powiedz, jak było w przedszkolu.

- Nudno. Wszyscy ciągle chcą się bawić lalkami i w dom. A panie każą nam robić te głupie wycinanki. I ta pusta lalka Rossi i jej brat powiedzieli, że moja rodzina to matoły.

Genialne Plany GabrysiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz