Siedziałam tak u niego już kilka dni i powoli wracałam do zdrowia. Przez cały ten czas on przynosił mi jedzenie i herbatę, a nawet kilka razy dał mi jakieś słodycze! Naprawdę po nim bym się tego nie spodziewała...
- Levi... ja już chyba powinnam wracać do domu...- powiedziałam lekko wystraszona jego reakcji.
- Nie. Zostajesz tutaj- oznajmił mi spokojnym tonem.
- Nie możesz mnie tu trzymać na siłę- stwierdziłam wyłażąc z łóżka.
- Nie idziesz tam, a co jeśli twoja matka ci coś zrobi?- zapytał mnie.
- Tch, nic mi nie zrobi- zaczynałam się na niego denerwować.
- Możesz wracać, ale ja cię odprowadzę- stwierdził, a ja się zgodziłam.
~•●♡●•~
Doszliśmy już do mojego domu, a w drzwiach stała moja mama. Niczym idealna kobieta podbiegła do mnie zmartwiona i zabrała mnie do domu, jednak ja wiedziałam że zareagowała tak tylko z powodu Levi'a u mego boku. Gdy wchodziłam z nią za rączkę do domu posłałam mojemu przyjacielowi jeszcze wystraszone spojrzenie, jednak nie wiem czy on to w ogóle zauważył.
Gdy weszłyśmy do środka matka bardzo mocno pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju, tak że praktycznie ciągnęła mnie po ziemi. Rzuciła mną jak workiem ziemniaków, a ja uderzyłam o ścianę mojego pokoju. Zobaczyłam jak bez słowa zamyka moje drzwi na klucz, naprawdę się bałam. Nigdy wcześniej nie robiła mi czegoś takiego.
Siedziałam pod ścianą w którą chwilę temu walnęłam z całej siły cichutko płacząc i trzęsąc się ze strachu. Po chwili zobaczyłam że mam strasznie rozwalone kolana i leci mi z nich krew.
Wstałam powoli i na trzęsących się nogach podeszłam do mojej szafki nocnej, następnie wyjmując z niej chusteczki.
Już miałam zacząć przecierać nimi rany gdy usłyszałam jak jakiś kamień uderza w okno. Szybko tam podbiegłam i zobaczyłam Levi'a stojącego tam.
- Levi co ty tu robisz?!- zapytałam go od razu gdy uchyliłam okno.
- Dasz radę tu zejść?!- odkrzyknął do mnie, na co ja zaczęłam rozglądać się po pokoju.
Mama zabrała mi poprzednią linę, ale na szczęście miałam zapasową, więc szybko spuściłam ją z okna i po niej zeszłam.
Gdy tylko stanęłam przed chłopakiem on zaczął lustrować mnie wzrokiem.
- Co ci się stało z kolanami?- zapytał, gdy tylko zauważył moje rany.
Wbrew pozorom nie były to tylko zwykłe otarcia. Miałam rozwalone do krwi całe kolana i wyglądało to conajmniej jakby ktoś zerwał mi z nich skórę.
- Nie ważne, zwykły wypadek- skłamałam.
- Ta... wypadek- powiedział sam do siebie, po czym kazał mi usiąść.
Zrobiłam to co mi kazał, a on sam w tym czasie wyjął z kieszeni butelkę z wodą i paczkę chusteczek.
- Nie ruszaj się- powiedział tyko, po czym wylał mi prawie całą zawartość butli na kolana.
Szczerze to piekło to strasznie i ledwo powstrzymywałam się od krzyku. Gdy skończył przyłożył mi do ran chusteczki i kazał je trzymać, co oczywiście zrobiłam.
- A teraz pokaż głowę- rozkazał mi Levi.
- Hę?- zdziwiłam się, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.
On podszedł do mnie od tyłu i wylał resztę wody we włosy. Strasznie szczypało, co oznaczało że prawdopodobnie tam też mam ranę. Poczekałam cierpliwie, aż skończy.
Gdy już wszystkie rany mi opatrzył zapytał czy chcę się przejść, a ja oczywiście się zgodziłam. I tak nie miałam nic do roboty.
CZYTASZ
Szansa|| Hanji Zoe × Levi Ackerman
FanfictionZakończone|| Każda walka musi się kiedyś skończyć, by po niej mogły nadejść lepsze czasy. Wszyscy myślą, że jeżeli zawiodą to już nigdy nie dostaną kolejnej szansy, a jednak. Nawet jeśli zginiesz, możesz się odrodzić na nowo... ...