XI

81 12 9
                                    

   Siedziałam tak u niego już kilka dni i powoli wracałam do zdrowia. Przez cały ten czas on przynosił mi jedzenie i herbatę, a nawet kilka razy dał mi jakieś słodycze! Naprawdę po nim bym się tego nie spodziewała...

   - Levi... ja już chyba powinnam wracać do domu...- powiedziałam lekko wystraszona jego reakcji.

   - Nie. Zostajesz tutaj- oznajmił mi spokojnym tonem.

   - Nie możesz mnie tu trzymać na siłę- stwierdziłam wyłażąc z łóżka.

   - Nie idziesz tam, a co jeśli twoja matka ci coś zrobi?- zapytał mnie.

   - Tch, nic mi nie zrobi- zaczynałam się na niego denerwować.

   - Możesz wracać, ale ja cię odprowadzę- stwierdził, a ja się zgodziłam.

~•●♡●•~

   Doszliśmy już do mojego domu, a w drzwiach stała moja mama. Niczym idealna kobieta podbiegła do mnie zmartwiona i zabrała mnie do domu, jednak ja wiedziałam że zareagowała tak tylko z powodu Levi'a u mego boku. Gdy wchodziłam z nią za rączkę do domu posłałam mojemu przyjacielowi jeszcze wystraszone spojrzenie, jednak nie wiem czy on to w ogóle zauważył.

   Gdy weszłyśmy do środka matka bardzo mocno pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju, tak że praktycznie ciągnęła mnie po ziemi. Rzuciła mną jak workiem ziemniaków, a ja uderzyłam o ścianę mojego pokoju. Zobaczyłam jak bez słowa zamyka moje drzwi na klucz, naprawdę się bałam. Nigdy wcześniej nie robiła mi czegoś takiego.

   Siedziałam pod ścianą w którą chwilę temu walnęłam z całej siły cichutko płacząc i trzęsąc się ze strachu. Po chwili zobaczyłam że mam strasznie rozwalone kolana i leci mi z nich krew.

   Wstałam powoli i na trzęsących się nogach podeszłam do mojej szafki nocnej, następnie wyjmując z niej chusteczki.

   Już miałam zacząć przecierać nimi rany gdy usłyszałam jak jakiś kamień uderza w okno. Szybko tam podbiegłam i zobaczyłam Levi'a stojącego tam.

   - Levi co ty tu robisz?!- zapytałam go od razu gdy uchyliłam okno.

   - Dasz radę tu zejść?!- odkrzyknął do mnie, na co ja zaczęłam rozglądać się po pokoju.

   Mama zabrała mi poprzednią linę, ale na szczęście miałam zapasową, więc szybko spuściłam ją z okna i po niej zeszłam.

   Gdy tylko stanęłam przed chłopakiem on zaczął lustrować mnie wzrokiem.

   - Co ci się stało z kolanami?- zapytał, gdy tylko zauważył moje rany.

   Wbrew pozorom nie były to tylko zwykłe otarcia. Miałam rozwalone do krwi całe kolana i wyglądało to conajmniej jakby ktoś zerwał mi z nich skórę.

   - Nie ważne, zwykły wypadek- skłamałam.

   - Ta... wypadek- powiedział sam do siebie, po czym kazał mi usiąść.

   Zrobiłam to co mi kazał, a on sam w tym czasie wyjął z kieszeni butelkę z wodą i paczkę chusteczek.

   - Nie ruszaj się- powiedział tyko, po czym wylał mi prawie całą zawartość butli na kolana.

   Szczerze to piekło to strasznie i ledwo powstrzymywałam się od krzyku. Gdy skończył przyłożył mi do ran chusteczki i kazał je trzymać, co oczywiście zrobiłam.

   - A teraz pokaż głowę- rozkazał mi Levi.

   - Hę?- zdziwiłam się, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.

   On podszedł do mnie od tyłu i wylał resztę wody we włosy. Strasznie szczypało, co oznaczało że prawdopodobnie tam też mam ranę. Poczekałam cierpliwie, aż skończy. 

   Gdy już wszystkie rany mi opatrzył zapytał czy chcę się przejść, a ja oczywiście się zgodziłam. I tak nie miałam nic do roboty.

Szansa|| Hanji Zoe × Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz