Jako że nie było wolnych ławek usiadłam na trawce i czekałam aż on zrobi to samo.
- Nie doczekasz się- powiedział do mnie Levi.
- No Levi, no siadaj!- poprosiłam go z teatralnym smutkiem.
- Nie- usłyszałam tylko w odpowiedzi od niego.
Tak więc sobie siedziałam na trawie i bujałam się do przodu i do tyłu. W pewnym momencie wywaliłam się na trawę plecami i zaczęłam się śmiać, a mój przyjaciel patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Ogarnij się i przestań tak śmiać na cały park- rozkazał mi, a ja się lekko zdenerwowałam.
- Nie- powiedziałam dalej się śmiejąc.
On za to chyba stwierdził że sobie pójdzie i zaczął się powoli ode mnie oddalać.
- Ej no czekaj! Już nie będę się śmiać! No czekaj!- krzyczałam za nim i on w końcu postanowił do mnie wrócić.
O dziwo podszedł do mnie i usiadł na trawce. Szczerze mnie to zdziwiło ale tak pozytywnie. Naprawdę się tego nie spodziewałam.
Uśmiechnęłam się do niego, ale on nawet tego nie zauważył, po prostu patrzył sobie w chmurki, słodziak.
- Co tak patrzysz?- powiedziałam spoglądając na niego z góry.
On mnie zignorował a ja położyłam się obok niego i też tak patrzyłam. Po kilku minutach mi się znudziło.
- Leviś pójdziemy coś zjeść?- zapytałam bo naprawdę zaczynało mi burczeć w brzuchu.
- Jesteś głodna?- odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
- Tak, bardzo. Chodźmy proszęęę!- próbowałam go ubłagać.
- A masz pieniądze?- zapytał mnie, na co ja pokręciłam przecząco głową.
On widząc to rzucił mi trochę pieniędzy, ale to było tak trochę mało.
- Dlaczego tak mało?! Co ja mam za to kupić?! Wodorosty?!- powiedziałam, a praktycznie to krzyknęłam.
- Tam masz sklep gdzie możesz sobie je kupić- wskazał mi na jakiś budynek- i masz mi później oddać co do grosza.
- Levi proszę daj mi więcej ja nienawidzę wodorostów- prosiłam go, ale on się nie chciał zgodzić, więc musiałam chyba coś mu zaproponować- a jak odrobię za ciebie pracę domową?
- Dobra masz te pieniądze, ale musisz mi robić później lekcje przez tydzień- oznajmił mi, dlaczego aż tydzień ja się pytam.
- Ta.. jasne.. a pójdziesz ze mną do sklepu?- spojrzałam na niego z nadzieją.
- Niech ci będzie- stwierdził, bo najwyraźniej nie chciało mu się już ze mną wykłócać.
- Dzięki! Jesteś najlepszy! Chodź!- krzyknęłam biegnąc w stronę sklepu.
~•●♡●•~
Lekcje i lekcje, ciągle tylko ta nauka. Może i lubię się uczyć, ale to już przesada! Jestem tu dopiero niecały tydzień, a już mam mieć z dziesięć kartkówek! To za dużooo!
Postanowiłam pójść sobie do biblioteki i tam się pouczyć. Siedziałam tam wkuwając materiały z najgorszych przedmiotów jakie istnieją. Komu niby chciałoby się uczyć na kartkówkę z japońskiego?! Fizykę zniosę, matematykę zniosę, chemię i biologię też, ale tego przedmiotu to ja się uczyć nie będę!
Nagle zobaczyłam jak do pomieszczenia wchodzi Moblit i podchodzi do mnie.
- Pomóc ci?- zapytał mnie siadając obok.
- Ta.. przyniesiesz mi te książki?- powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Jasne- odpowiedział mi i poszedł przynieść rzeczy o które poprosiłam.
Siedziałam tak praktycznie do wieczora, a później wróciłam do domu i poszłam spać. Tak minęło mi kilka następnych tygodni, przez ten czas ani razu nie widziałam się z Levi'em i praktycznie o nim zapomniałam.
CZYTASZ
Szansa|| Hanji Zoe × Levi Ackerman
FanfictionZakończone|| Każda walka musi się kiedyś skończyć, by po niej mogły nadejść lepsze czasy. Wszyscy myślą, że jeżeli zawiodą to już nigdy nie dostaną kolejnej szansy, a jednak. Nawet jeśli zginiesz, możesz się odrodzić na nowo... ...