XIV

75 12 0
                                    

   Jako że nie było wolnych ławek usiadłam na trawce i czekałam aż on zrobi to samo.

   - Nie doczekasz się- powiedział do mnie Levi.

   - No Levi, no siadaj!- poprosiłam go z teatralnym smutkiem.

   - Nie- usłyszałam tylko w odpowiedzi od niego.

   Tak więc sobie siedziałam na trawie i bujałam się do przodu i do tyłu. W pewnym momencie wywaliłam się na trawę plecami i zaczęłam się śmiać, a mój przyjaciel patrzył na mnie jak na idiotkę.

   - Ogarnij się i przestań tak śmiać na cały park- rozkazał mi, a ja się lekko zdenerwowałam.

   - Nie- powiedziałam dalej się śmiejąc.

   On za to chyba stwierdził że sobie pójdzie i zaczął się powoli ode mnie oddalać.

   - Ej no czekaj! Już nie będę się śmiać! No czekaj!- krzyczałam za nim i on w końcu postanowił do mnie wrócić.

   O dziwo podszedł do mnie i usiadł na trawce. Szczerze mnie to zdziwiło ale tak pozytywnie. Naprawdę się tego nie spodziewałam. 

   Uśmiechnęłam się do niego, ale on nawet tego nie zauważył, po prostu patrzył sobie w chmurki, słodziak.

   - Co tak patrzysz?- powiedziałam spoglądając na niego z góry.

   On mnie zignorował a ja położyłam się obok niego i też tak patrzyłam. Po kilku minutach mi się znudziło.

   - Leviś pójdziemy coś zjeść?- zapytałam bo naprawdę zaczynało mi burczeć w brzuchu.

   - Jesteś głodna?- odpowiedział mi pytaniem na pytanie.

  - Tak, bardzo. Chodźmy proszęęę!- próbowałam go ubłagać.

  - A masz pieniądze?- zapytał mnie, na co ja pokręciłam przecząco głową.

   On widząc to rzucił mi trochę pieniędzy, ale to było tak trochę mało.

   - Dlaczego tak mało?! Co ja mam za to kupić?! Wodorosty?!- powiedziałam, a praktycznie to krzyknęłam.

   - Tam masz sklep gdzie możesz sobie je kupić- wskazał mi na jakiś budynek- i masz mi później oddać co do grosza.

   - Levi proszę daj mi więcej ja nienawidzę wodorostów- prosiłam go, ale on się nie chciał zgodzić, więc musiałam chyba coś mu zaproponować- a jak odrobię za ciebie pracę domową?

   - Dobra masz te pieniądze, ale musisz mi robić później lekcje przez tydzień- oznajmił mi, dlaczego aż tydzień ja się pytam.

   - Ta.. jasne.. a pójdziesz ze mną do sklepu?- spojrzałam na niego z nadzieją.

   - Niech ci będzie- stwierdził, bo najwyraźniej nie chciało mu się już ze mną wykłócać.

  - Dzięki! Jesteś najlepszy! Chodź!- krzyknęłam biegnąc w stronę sklepu.

~•●♡●•~

   Lekcje i lekcje, ciągle tylko ta nauka. Może i lubię się uczyć, ale to już przesada! Jestem tu dopiero niecały tydzień, a już mam mieć z dziesięć kartkówek! To za dużooo!

   Postanowiłam pójść sobie do biblioteki i tam się pouczyć. Siedziałam tam wkuwając materiały z najgorszych przedmiotów jakie istnieją. Komu niby chciałoby się uczyć na kartkówkę z japońskiego?! Fizykę zniosę, matematykę zniosę, chemię i biologię też, ale tego przedmiotu to ja się uczyć nie będę!

   Nagle zobaczyłam jak do pomieszczenia wchodzi Moblit i podchodzi do mnie.

  - Pomóc ci?- zapytał mnie siadając obok.

   - Ta.. przyniesiesz mi te książki?- powiedziałam po chwili zastanowienia.

  - Jasne- odpowiedział mi i poszedł przynieść rzeczy o które poprosiłam.

   Siedziałam tak praktycznie do wieczora, a później wróciłam do domu i poszłam spać. Tak minęło mi kilka następnych tygodni, przez ten czas ani razu nie widziałam się z Levi'em i praktycznie o nim zapomniałam.

Szansa|| Hanji Zoe × Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz