IX

83 12 8
                                    

   Dumna z tego że moja misja się udała usiadłam na jednym z krzesełek, tryumfalnie patrząc na Levi'a.

   - Ty się tak nie rozsiadaj i do domu wracaj- powiedział stając przede mną.

   - Ale proszę!- błagałam go, a do oczek już napływały mi łezki.

   On tylko patrzył na mnie, a po chwili powiedział tylko ,,idź". Gdy to usłyszałam zrobiło mi się strasznie smutno, więc rzuciłam się na niego by go przytulić.

   - PROSZĘ POZWÓL MI ZOSTAĆ!- krzyknęłam przez łzy tuląc go, a on stał tak oszołomiony.

   Po chwili jednak raczył się odezwać i tym razem były to milsze dla mojego ucha słowa.

   - Dobra możesz zostać, ale odsuń się ode mnie już i przestań beczeć jak dzidzia- powiedział.

   Gdy usłyszałam ten spokojny ton jego głosu, postanowiłam odsunąć się i szeroko uśmiechnąć,wycierając przy tym kilka łez z mojego policzka.

   - A teraz powiedz, dlaczego tak bardzo nie chcesz wracać do domu- rozkazał mi.

   - Tajemnica- powiedziałam udając, że wcale się nie boję powrotu tam.

   - Niech ci będzie- stwierdził marszcząc lekko brwi- ale obiecaj że kiedyś mi powiesz.

   Pokiwałam twierdząco głową. Po chwili zaprowadził mnie do jednego z wolnych pokoi. I O MÓJ BOŻE. JAKI ON JEST WIELKI!

   Cała szczęśliwa rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Kilka godzin później z tego pięknego stanu wybudził mnie mój przyjaciel. A taki piękny sen miałam.

   Zabrał mnie na śniadanie i zaczęliśmy zjadać płatki na mleku.

   - O mój boże jakie to pyszne!- krzyknęłam gdy tylko wzięłam pierwszą łyżkę tego cuda do buzi.

   - Co ty nigdy płatków na mleku nie jadłaś- spojrzał na mnie zdziwioną miną.

   - No nie jadłam nigdy...- powiedziałam trochę smutno.

~•●♡●•~

   Gadałam z nim już kilka godzin szczęśliwa, że jestem u niego. Wtedy wpadłam na genialny pomysł, że skoro Levi jedzie pojutrze na wakacje to...

   - Levi mogę jednak jechać z tobą na wakacje?- zapytałam go.

   - Nie wiem, pomyślę- odpowiedział mi.

   - Ale wcześniej się zgodziłeś, więc czemu teraz nie chcesz?!- krzyknęłam zdenerwowana na niego.

   - Idź już do domu, a ja ci napiszę czy możesz- powiedział.

   - Mhm- mruknęłam cicho trochę zła że muszę wrócić.

   Szłam tak ulicą zastanawiając się czy mnie zabierze, gdy nagle zauważyłam że zbliżam się do domu.

   - Będzie krzyk- pomyślałam sobie widząc moją matkę.

   Tak jak się spodziewałam skrzyczała mnie i zamknęła w pokoju. Dobrze że mam linę i zawsze mogę wyjść oknem, bo inaczej bym tutaj pewnie z kilka dni głodowała.

~•●♡●•~

   Był już ranek, a ja tak strasznie nie chciałam tu siedzieć. Postanowiłam skorzystać z liny i wyszłam przez okno.

   Poszłam sobie do parku i tam siedziałam na ławce słuchając sobie śpiewu ptaszków. Wszystko było pięknie i ładnie, ale nagle niebo zaczęło się chmurzyć i zaczął padać deszcz.

   Siedziałam na tej ławce nie mając co ze sobą zrobić i czekałam aż znowu wyjdzie słońce. Minął już jakiś czas i było mi strasznie zimno.

   Cała byłam przemoczona i trzęsłam się, a z moich włosów spływały strumienie wody. Czułam się okropnie i czekałam tam z nadzieją, że w końcu słońce znowu wyjdzie i mnie ogrzeje, jednak nic z tego.

   Nagle zobaczyłam w oddali znajomą niską sylwetkę podchodzącą do mnie szybkim krokiem z lekko przejętym spojrzeniem.

Szansa|| Hanji Zoe × Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz