Dumna z tego że moja misja się udała usiadłam na jednym z krzesełek, tryumfalnie patrząc na Levi'a.
- Ty się tak nie rozsiadaj i do domu wracaj- powiedział stając przede mną.
- Ale proszę!- błagałam go, a do oczek już napływały mi łezki.
On tylko patrzył na mnie, a po chwili powiedział tylko ,,idź". Gdy to usłyszałam zrobiło mi się strasznie smutno, więc rzuciłam się na niego by go przytulić.
- PROSZĘ POZWÓL MI ZOSTAĆ!- krzyknęłam przez łzy tuląc go, a on stał tak oszołomiony.
Po chwili jednak raczył się odezwać i tym razem były to milsze dla mojego ucha słowa.
- Dobra możesz zostać, ale odsuń się ode mnie już i przestań beczeć jak dzidzia- powiedział.
Gdy usłyszałam ten spokojny ton jego głosu, postanowiłam odsunąć się i szeroko uśmiechnąć,wycierając przy tym kilka łez z mojego policzka.
- A teraz powiedz, dlaczego tak bardzo nie chcesz wracać do domu- rozkazał mi.
- Tajemnica- powiedziałam udając, że wcale się nie boję powrotu tam.
- Niech ci będzie- stwierdził marszcząc lekko brwi- ale obiecaj że kiedyś mi powiesz.
Pokiwałam twierdząco głową. Po chwili zaprowadził mnie do jednego z wolnych pokoi. I O MÓJ BOŻE. JAKI ON JEST WIELKI!
Cała szczęśliwa rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Kilka godzin później z tego pięknego stanu wybudził mnie mój przyjaciel. A taki piękny sen miałam.
Zabrał mnie na śniadanie i zaczęliśmy zjadać płatki na mleku.
- O mój boże jakie to pyszne!- krzyknęłam gdy tylko wzięłam pierwszą łyżkę tego cuda do buzi.
- Co ty nigdy płatków na mleku nie jadłaś- spojrzał na mnie zdziwioną miną.
- No nie jadłam nigdy...- powiedziałam trochę smutno.
~•●♡●•~
Gadałam z nim już kilka godzin szczęśliwa, że jestem u niego. Wtedy wpadłam na genialny pomysł, że skoro Levi jedzie pojutrze na wakacje to...
- Levi mogę jednak jechać z tobą na wakacje?- zapytałam go.
- Nie wiem, pomyślę- odpowiedział mi.
- Ale wcześniej się zgodziłeś, więc czemu teraz nie chcesz?!- krzyknęłam zdenerwowana na niego.
- Idź już do domu, a ja ci napiszę czy możesz- powiedział.
- Mhm- mruknęłam cicho trochę zła że muszę wrócić.
Szłam tak ulicą zastanawiając się czy mnie zabierze, gdy nagle zauważyłam że zbliżam się do domu.
- Będzie krzyk- pomyślałam sobie widząc moją matkę.
Tak jak się spodziewałam skrzyczała mnie i zamknęła w pokoju. Dobrze że mam linę i zawsze mogę wyjść oknem, bo inaczej bym tutaj pewnie z kilka dni głodowała.
~•●♡●•~
Był już ranek, a ja tak strasznie nie chciałam tu siedzieć. Postanowiłam skorzystać z liny i wyszłam przez okno.
Poszłam sobie do parku i tam siedziałam na ławce słuchając sobie śpiewu ptaszków. Wszystko było pięknie i ładnie, ale nagle niebo zaczęło się chmurzyć i zaczął padać deszcz.
Siedziałam na tej ławce nie mając co ze sobą zrobić i czekałam aż znowu wyjdzie słońce. Minął już jakiś czas i było mi strasznie zimno.
Cała byłam przemoczona i trzęsłam się, a z moich włosów spływały strumienie wody. Czułam się okropnie i czekałam tam z nadzieją, że w końcu słońce znowu wyjdzie i mnie ogrzeje, jednak nic z tego.
Nagle zobaczyłam w oddali znajomą niską sylwetkę podchodzącą do mnie szybkim krokiem z lekko przejętym spojrzeniem.
CZYTASZ
Szansa|| Hanji Zoe × Levi Ackerman
FanficZakończone|| Każda walka musi się kiedyś skończyć, by po niej mogły nadejść lepsze czasy. Wszyscy myślą, że jeżeli zawiodą to już nigdy nie dostaną kolejnej szansy, a jednak. Nawet jeśli zginiesz, możesz się odrodzić na nowo... ...