Przyłapany

808 28 1
                                    


Było powszechnie wiadomo, że Harry'ego Pottera można spotkać późnym wieczorem przechadzającego się samotnie po korytarzach i terenach wokół Hogwartu. Jego legendarne koszmarne sny nie skończyły się wraz z upadkiem Voldemorta. Chociaż pojawiały się coraz rzadziej, nadal nawiedzały go zbyt często.

Twarz Draco Malfoya rozświetlał drwiący uśmiech, gdy spacerował po dziedzińcu oświetlonym światłem księżyca. Gryfon siedział na najniższym kamiennym murze, ze spojrzeniem skierowanym ku ziemi. Jego oddech w zimnym późnopaździernikowym powietrzu zamieniał się w mgłę. Draco wyszeptał zaklęcie wyciszające kroki. Był podekscytowany, że przyłapie wywyższającego się bohaterskiego chłopca na zewnątrz w godzinach ciszy nocnej.

Harry wydawał się zatopiony w myślach, wpatrzony nieruchomym wzrokiem na będące kilka stopni niżej przy wyjściu zamrożone końcówki trawy. Draco rozejrzał się dookoła i odnotował z zadowoleniem, że dzięki ciężkim zasłonom wiszącym na oknach domitorium Ravenclawu z widokiem na kamienną niszę, byli dobrze schowani na dziedzińcu. Nastał zmrok. Światło nie przenikało grubej niebiesko-brązowej zasłony okna. Draco uśmiechnął się i rzucił cichy czar na drzwi, przez które wszedł, upewniając się, że nikt im nie przerwie.

- Potter.

Przelał w to pojedyncze słowo tak wielką ilość jadu, jaką tylko mógł zgromadzić. Był zadowolony, gdy zobaczył, jak Harry drgnął ze zdziwieniem i odwrócił się, wyraźnie napinając na widok rywala.

- Malfoy - powiedział stanowczo.

Odznaka prefekta świeciła przypięta do czarnych ślizgońskich szat. Draco zastukał w nią smukłym palcem i dźwięk rozbrzmiał głośno na cichym dziedzińcu. Harry błyskawicznie złapał swoją różdżkę, przezornie przywołując okulary z cienia. Założył je i odwrócił się od ściany, więc stał przodem do Malfoya.

- Na zewnątrz podczas ciszy nocnej, Potter? Nieładnie - wymruczał niebezpiecznie Malfoy. Harry napiął się jeszcze bardziej, czekając na to, co zrobi prefekt Slytherinu. - Myślisz, że zasady cię nie obowiązują, prawda Złoty Chłopcze? - zadrwił Draco. Harry zmrużył oczy. - Chyba mi się to spodoba.

Potter przewrócił oczami, gdy Draco stuknął różdżką w dłoń.

- Szlaban? Hmm... Nie, to zbyt mało dla Wybrańca za wagarowanie. Zatem punkty?

Harry zaczął się podnosić.

- Po prostu odbierz mi je i zjeżdżaj, Malfoy.

- No, no, Potter. Musisz gdzieś być? Śpieszysz się na tajemniczą schadzkę?

Harry zacisnął usta i podniósł ostrzegawczo różdżkę.

- Grozisz prefektowi, Potter? - Draco uśmiechnął się obojętnie. Wiedział, że Złoty Chłopiec Gryffindoru nie mógł go zaatakować. Osaczył Harry'ego i w pełni zamierzał wykorzystać jego walory.

Różdżka Pottera zadrżała. Opuścił ją powoli.

- Po prostu odbierz te cholerne punkty i pozwól mi odejść, Malfoy - powtórzył Harry z trudnością.

- Dlaczego nie uczynimy tego bardziej interesującym, Potter? - zapytał Draco z firmowym drwiącym uśmieszkiem, nieugięcie stojąc w miejscu. - Negocjujmy. Zaczniemy od, powiedzmy, dwustu pięćdziesięciu punktów.

Harry prychnął, a jego zielone oczy zamigotały gniewnie.

- Za przyłapanie w czasie ciszy nocnej? Oszalałeś?

- Zapraszam do targowania, Potter. Mimo wszystko, jestem bardzo rozsądnym człowiekiem.

- Rozsądnym? - Harry podniósł głos. - Rozsądnym? Odbieranie dwustu pięćdziesięciu punktów jest rozsądne?

One shots | Drarry (Harco) +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz