Draco zmarszczył nos i czubkiem swojego drogiego, skórzanego, włoskiego buta szturchnął ogromną torbę stojącą w przejściu.
- Chyba nie mówisz poważnie - stwierdził, wyglądając na przerażonego i średnio zainteresowanego jednocześnie.
Harry wzruszył ramionami, zarzucając dużą torbę na ramię i idąc w kierunku drzwi. Spojrzał w górę, ponownie czując wdzięczność, że apodyktyczny i krzykliwy portret matki Syriusza został usunięty. Był pewien, że ta kobieta zareagowałaby na jego propozycję z jeszcze większą pogardą niż Draco, a arystokratyczny blondyn nie potrzebował w tej dziedzinie żadnej pomocy.
- Nie mamy innego wyjścia - powiedział Harry, machając ciężką torbą w kierunku Draco. - Zostały nam jeszcze dwa tygodnie do powrotu Stworka z wakacji, więc musimy to zrobić, chyba że chcesz używać tych.
Draco wydał z siebie zdegustowany odgłos i przesunął się odrobinę, by nie blokować Harry'emu dostępu do drzwi. Mieszkali razem na Grimmauld Place od ponad dwóch lat, ale mógł szczerze powiedzieć, że takiego problemu wcześniej nie mieli.
Draco od początku sprzeciwiał się dawaniu skrzatowi domowemu wakacji, ale Harry nie ustąpił. Skrzat, chociaż był własnością Harry'ego, dostawał skromną pensję i czas wolny każdego tygodnia od zakończenia wojny. Draco nie naciskał, jako że najlepsza przyjaciółka Harry'ego była Podsekretarzem Sekcji do Praw Stworzeń w niedawno zreorganizowanym Ministerstwie. Nie sprawiało to problemów aż do teraz, po pierwszym z trzech tygodni obowiązkowego urlopu dla Stworka, który narzuciła Hermiona. Upierała się, że nawet skrzaty domowe potrzebują wakacji, a kiedy odkryła, że skrzat Harry'ego nie brał więcej wolnego niż jedno popołudnie tygodniowo, uparła się na natychmiastowe naprawienie sytuacji.
Draco zmarszczył brwi, zastanawiając się nad innymi opcjami. Z pewnością nie byli bez swojego skrzata bezradni; on i Harry radzili sobie przez ostatni tydzień bardzo dobrze, sami organizując sobie posiłki (chociaż najczęściej jadali poza domem) i utrzymując w domu porządek. Ale to - to już była przesada.
Spoglądając na Harry'ego surowo, dopóki nie był pewien, że mężczyzna się nie ruszy, Draco wmaszerował do gabinetu i wrzucił szczyptę proszku Fiuu do kominka.
- Rezydencja Granger-Weasley - powiedział wyraźnie, odsuwając się i czekając, aż Hermiona lub Ron odpowiedzą.
Parę sekund później w ogniu pojawiła się twarz Rona. Trzeba mu było oddać, że jedynie lekko się skrzywił, gdy zobaczył, kto znajduje się na drugim końcu. Kiedy Draco zaczął spotykać się z Harrym, doszli do pewnego porozumienia, ale wciąż daleko im było do przyjaźni.
- Czy Hermiona jest w domu? - zapytał Draco; jego szczęka była zaciśnięta od ledwie kontrolowanej furii.
Twarz Rona pobladła zauważalnie w zielonych płomieniach. Hermiona i Draco nie rozmawiali ze sobą od tygodni - odkąd ona zażądała wakacji dla Stworka. Fakt, że pomarszczony, stary skrzat wziął stronę Draco, rozwścieczył ją jeszcze bardziej, dolewając tylko oliwy do ognia.
- Ee, nie - powiedział, oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy nie przyszła do domu w czasie, gdy rozmawiali. - Mam przekazać jakąś wiadomość?
Oczy Draco błysnęły w furii, a dłonie zacisnęły się w pięści. Według niego to był problem Hermiony, a nie jego czy Harry'ego. Czego dokładnie od nich oczekiwała? I skoro już przy tym byli, gdzie Harry zabierał tę torbę? Jakim sposobem zabieranie i wynoszenie wszystkiego miało w czymkolwiek pomóc?
- Nie, żadnej wiadomości - odpowiedział opryskliwie, natychmiast wygaszając ogień i w ogóle nie zauważając ulgi na twarzy Rona.
Harry odchrząknął, stojąc w wejściu z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
- Mógłbym ci zaoszczędzić wysiłku, gdybyś tylko powiedział mi, z kim chcesz rozmawiać - powiedział, przeciągając samogłoski w sposób przejęty od Draco. - Hermiona jest w Devon, na konferencji dotyczącej praw centaurów.
Draco przewrócił oczami z odrazą, spoglądając w kierunku pustego kominka. Choć nienawidził tego przyznawać, Hermiona była jedną z najinteligentniejszych czarownic w ich pokoleniu. Nie miał pojęcia, dlaczego uparła się, żeby marnować swój talent, negocjując prawa stworzeń, które nawet nie chciały jej pomocy.
- Więc jaki był ten twój cudowny plan? - warknął, kiwając głową w kierunku porzuconej torby, która wciąż stała w przejściu. - Ta cała farsa to jej wina, więc pomyślałem, że ona będzie wiedziała, co mamy robić.
Harry zaśmiał się, wyciągając rękę do Draco. Blondyn podszedł bliżej, splatając ich palce. Harry uścisnął jego dłoń, zanim przemówił, wiedząc, że jego słowa zszokują Draco.
- Zrobimy to sami - powiedział śmiertelnie poważnie, robiąc pauzę dla efektu. - Mugolskim sposobem.
***
CZYTASZ
One shots | Drarry (Harco) +18
FanfictionDzieła nie są moje, ja tylko udostępniam. Większość one shotów są z strony drarry.pl .