Nieustraszony nastoletni bohater! (2)

478 16 1
                                    

Zuchwały Flirciarz

Następnego dnia, w porze popołudniowej herbatki, najsławniejszy, nieustraszony, nastoletni bohater czarodziejskiego świata stał sobie przed wejściem do rezydencji Malfoyów, kręcąc się nerwowo w miejscu. Wypił dawkę eliksiru wielosokowego z włosem Blaise'a w środku dosłownie przed chwilą, po czym aportował się prosto pod bramę posiadłości.
Podszedł do bogato rzeźbionych drzwi wejściowych, nerwowo poprawiając szatę i układając nowe kręcone włosy. Harry wyglądał teraz wypisz wymaluj jak Blaise Zabini: gładka, ciemna skóra, oczy w kolorze czekolady i nieskazitelne rysy.
Blaise pożyczył mu nawet swoje ubrania, tak więc Harry miał na sobie miękki, dopasowany sweter, czarne spodnie i modny, ciemny, dopełniający całość płaszcz.
Nie było szans, żeby Malfoy domyślił się, z kim ma do czynienia, ale Harry i tak się denerwował.
No, dalej, Potter, dasz radę - dopingował się. - Nie po raz pierwszy będziesz musiał oszukać Malfoya używając eliksiru wielosokowego.
Harry z ulgą uświadomił sobie, że pod względem budowy ciało Blaise'a było dużo bardziej podobne do jego własnego, czego nie można było powiedzieć o sylwetce Vincenta Crabbe'a.
Musiał się już tylko przyzwyczaić do myśli, że będzie pieprzył Draco Malfoya.
Jakim cudem dałem się wpakować w taką sytuację? - zastanawiał się gorączkowo, unosząc dłoń i naciskając dzwonek. - Ludzie, mam przelecieć Draco Malfoya, żeby zdobyć horkruksa? Chyba oszalałem.
Odgłos dzwonka odbił się złowrogim echem w ogromnym domu. Chwilę później drzwi otworzył skrzat domowy.
- Pan Zabini, proszę wejść - zaskrzeczał. - Panicz Malfoy oczekuje pana w salonie. - Skrzat poprowadził Harry'ego przez kilka korytarzy i w końcu zatrzymał się przed wielkimi, podwójnymi drzwiami. Harry wziął głęboki wdech. Nie było już odwrotu.
Drzwi otworzyły się magicznie i ukazały im duży pokój z kilkoma fantazyjnie wyglądającymi meblami, ogromnym marmurowym kominkiem i niewielkim, stojącym na środku pokoju stolikiem do kawy nakrytym dla dwóch osób. Harry spojrzał na bułeczki i malutkie ciasteczka ułożone na stoliku i kiedy już przez chwilę, wbrew wszystkiemu, miał nadzieję, że uda mu się załatwić sprawę najzwyklejszym piciem herbaty, pomieszczenie wypełnił znajomy, zarozumiały głos:
- Kruszynko, myślę, że Blaise Zabini zna drogę do salonu na pamięć. Naprawdę myślisz, że potrzebna mu eskorta?
Harry spojrzał w prawo, szukając wzrokiem źródła głosu i tamże, na jednej z sof, dostrzegł elegancko rozpartego Draco Malfoya, jakiego nigdy jeszcze nie widział.
Zniknęły czarne szaty i wykrochmalona szkolna koszula, do których przyzwyczaił się Harry. Zamiast tego, Draco miał na sobie jasnoszarą szatę z kapturem, idealnie dopasowaną do jego ciała. Zniknął także żel, który upodabniał jego uczesanie do śliskiego kasku. Draco miał rozpuszczone włosy, kilka miękkich kosmyków założonych za uszy, a krótsze włoski jego grzywki wpadały mu do oczu.

Czy to naprawdę Malfoy? - pomyślał Harry, zszokowany. - Wygląda smakowicie.

Podczas gdy Harry starał się nie gapić, Draco podniósł się jednym płynnym ruchem, a jego szaty ułożyły się wytwornie wokół niego. Przemierzył pokój w kilku spokojnych krokach i podszedł do Harry'ego.
- Miło z twojej strony, że przyszedłeś na herbatę - niemal wymruczał, chwytając Harry'ego za rękę.
- Cała przyjemność po mojej stronie Mal... Draco - odpowiedział Harry. Imię, które właśnie padło było obce, ale i fascynujące, podobnie jak miękka, gładka skóra na dotykających go dłoniach blondyna. Wciąż trzymając go za rękę, Harry pozwolił zaprowadzić się do stolika. Draco wskazał mu krzesło, na którym ten usiadł, oczekując, że Ślizgon zrobi to samo.
Zamiast tego, Draco posłał mu zachęcający uśmiech i zwrócił się do Kruszynki.
- I na co czekasz? Spadaj stąd i dopilnuj, żeby moja matka trzymała się drugiej strony rezydencji - rozkazał skrzatce.
- Takjestpaniczu! - zaskrzeczała i zniknęła z cichym trzaskiem.
- Myślałem, że już nigdy sobie nie pójdzie - odpowiedział z ulgą Draco, po czym rzucił się na Harry'ego niczym Dudley na ciasto.
- Mmmpff! - wybełkotał Gryfon, kiedy smukły blondyn nagle znalazł się na jego kolanach, i najwyraźniej usiłował wpakować mu język w usta tak głęboko, że z łatwością dosięgał jego migdałków.

One shots | Drarry (Harco) +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz