Rozdział 15

287 27 4
                                    

Wstałam o 5:00 nad ranem. Nie było sensu kłaść się znów spać więc przebrałam się w strój sportowy. Tak w ogóle, to strasznie dużo ich miałam. Sama nie wiem skąd one wszystkie wzięły się w mojej szafie. Zjadłam jakieś szybkie śniadanie i napisałam kartkę informującą, że wychodzę z domu. W plecaku, który ze sobą wzięłam znajdował się mój strój złoczyńcy, pieniądze oraz woda. Pod rękawem mojej bluzy znajdował się sztylet od Staina. Tak jak mnie prosił, zamierzałam go nosić przy każdej możliwej okazji. Postanowiłam, że pobiegnę do magazynu o wiele dłuższą niż zazwyczaj drogą. Chciałam pobiegać w ciszy i spokoju. 

Czułam zimne powietrze na mojej twarzy gdy biegłam przez park. Byłam tu całkiem sama, co jak najbardziej mi odpowiadało. Drzewa dodawały mojemu biegowi przyjemnej atmosfery. Czułam się wolna. Gdy upewniłam się, że trasa przede mną na razie nie ma zakrętów zamknęłam oczy. Choć może wydawać się to dziecinne, wyobrażałam sobie, że latam. Mimo, że chciałam, by mój bieg trwał dłużej, w końcu dotarłam do opuszczonego magazynu.

Jako, że przed chwilą przebiegłam niekrótką trasę wybrałam takie ćwiczenie by zbytnio nie przemęczać całego ciała. Znalazłam jakieś stare pudła i ustawiłam je na sobie. Czarnym sprejem namalowałam na najwyżej położonym z nich prowizoryczną tarczę. Chciałam lepiej nauczyć się obsługiwać podarowany mi przez Staina sztylet. Na szczęście wczoraj pokazał mi podstawy do rzucania nim. By zacząć musiałam tylko wyjąć broń ze skórzanej bransoletki. Oczywiście chciałam popisać się przed samą sobą i zamiast podwinąć rękaw i go wyjąć postanowiłam, że szybko poruszę ręką. W ten sposób miał on się znaleźć w mojej dłoni. Jednak sztylet musiał upaść na podłogę. Ja to miałam szczęście.

Ćwiczyłam więc mój refleks w posługiwaniu się tą niewielka bronią, by taka sytuacja już nigdy więcej się nie zdarzyłam. Co jakiś czas próbowałam trafić w środek prowizorycznej tarczy. Tak właśnie minęło mi kilka godzin. Dziesięć razy z rzędu udało mi się poprawnie chwycić sztylet. Choć byłam dumna i tak chciałam być jeszcze lepsza. Aż tak bardzo skupiłam się na ćwiczeniu, że nie zauważyłam mojego senseia wchodzącego do opuszczonego magazynu. Zwróciłam na niego uwagę dopiero gdy poklepał mnie w ramię.

- Witaj, Stain-sensei. - powiedziałam pełnym entuzjazmu głosem - Co dzisiaj będziemy robić? Mam nadzieję, że będą to ciężkie ćwiczenia.

- Tak, już zaraz. - odpowiedział złoczyńca - Jednak na razie chciałbym cię o coś zapytać. Czy gdybyś miała dostać pistolet pasował by ci ten?

Pokazał mi zdjęcie broni palnej, która naprawdę była odpowiednio dopasowana do mnie. Pokiwałam głową na ''Tak''. Stain schował to zdjęcie do jednej ze skrytek w swoim kostiumie. Ile on ich tam ma?

- Dobrze, teraz możemy przejść do ćwiczeń. - powiedział.

Trochę walczyliśmy rękami, trochę sztyletami. Uczyłam się też nowych ciosów i uników, które mogłyby mnie uratować z niejednej sytuacji. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło się ściemniać. Dotarło to do mnie dopiero gdy mój sensei zatrzymał się i przestał wykonywać ze mną ćwiczenia. 

- Co się stało? Dlaczego przerwaliśmy trening? - zapytałam.

- Izumi powiedz mi, czy masz ze sobą strój "zakapturzonej postaci"? - powiedział nie odpowiadając na moje pytanie.

- Tak. - odpowiedziałam krótko.

- To dobrze. Chciałbym pokazać ci dzisiaj jak wygląda walka z bliska.

Czy on właśnie zaproponował mi udział w jednej z jego misji? Był to kolejny znak, że mi ufa. Nawet bohaterowie nie widzieli go podczas misji. No chyba, że byli jego ofiarami. Ale i w takich przypadkach nie zawsze zapamiętywali co się wtedy działo, bo albo lądowali w szpitalu albo umierali. 

Szybko podbiegłam do mojego plecaka. Wyciągnęłam z niego mój strój. Oczywiście był praktycznie w idealnym stanie. Żadnego rozcięcia czy plamy. Choćby się nie wiem jak starało nie mogłoby się ich dopatrzeć.

- Czy mógłbyś... Ten... No... - próbowałam zacząć zdanie.

Złoczyńca bez słowa opuścił magazyn dając mi upragnioną przeze mnie prywatność. Szybko ubrałam mój strój, a sportowe ubrania spakowałam do plecaka. Przy wyjściu z magazynu czekał na mnie Stain. Gdy mnie zauważył zaczął biec przed siebie. Ruszyłam za nim starając się dotrzymać mu kroku. Wiedziałam, że biegł taką trasą, by żadne kamery nas nie wychwyciły. Nawet w tym jego zachowaniu mogłam dojrzeć doświadczenie. Szkoda, że ja go nie miałam. Na szczęście on tu był by mnie poprowadzić. Biegnąc tak za nim myślałam o dwóch rzeczach. Pierwszą z nich była myśl o tym co dzisiaj pokaże mi mój sensei. Drugą była moja mama, która zapewne właśnie teraz zauważała, że powinnam być już w domu.







Dziękuję za czytanie i zachęcam do komentowania.

Nieobdarzona (Bnha/Mha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz