Rozdział 31

256 27 2
                                    

Dni mijały, a ja miałam nowy problem do rozwiązania. Podczas przebierania się w strój sportowy na WF musiałam ukrywać mój tatuaż. Wcześniej musiałam ukrywać rany po potyczkach z dręczycielami. Jednak robienie tego z ukrytymi skrzydłami było jeszcze trudniejsze. Na razie jednak nikt tego nie zauważył.

Mój brat był w UA. Dowiedziałam się, że bardzo późno objawił mu się dar. W każdym razie tak mi powiedział. Nie wierzyłam mu. Gdyby ktoś dowiedział się o mojej mocy to właśnie to byłoby moją wymówką. Nie chciałam jednak go śledzić czy mówić mu o moich przemyśleniach. 

Latałam teraz nad miastem szukając złoczyńców. Przemieszczałam się szybciej niż podczas biegania. Była już późniejsza godzina więc nie było jasno. Mimo to moje białe skrzydła i tak rzucały się w oczy. Było całkiem spokojnie. Podziwiałam miasto pode mną. Ciekawie było zobaczyć je z takiej perspektywy. Mój patrol trochę już trwał więc postanowiłam, że już czas wracać. Nagle w jednej z uliczek zauważyłam kilku rozmawiających ze sobą złoczyńców. Nikt nie był ranny ale i tak zaczęłam kierować się w ich kierunku. Czasami zdarzały się takie sytuacje. Chciałam by mi zaufali, a rozmowa z nimi to ułatwiała. Wylądowałam kilka metrów przed nimi. Jeden złoczyńca mnie zauważył i zawołał:

- Hej, Dark Curer.

Pomachałam do niego. Reszta też się do mnie odwróciła. Widać było, że nie mają złych zamiarów. Większość osób myśli, że złoczyńcy są źli ale jak się ich bliżej pozna okazuje się, że to nie prawda. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Podeszłam do nich bliżej.

- O czym rozmawiacie? - zapytałam.

- Dostaliśmy bardzo ciekawą propozycję od pewnego złoczyńcy. - odpowiedział jeden.

- Zwą go Shigaraki Tomura i chce, żebyśmy mu pomogli w ataku na USJ, czyli jednego z miejsc do ćwiczeń w UA. - powiedział drugi.

UA? Ale tam przecież będzie mój brat. Ciekawe co jest cele ataku.

- Jaki będziecie mieli w tym zysk? - zapytałam.

- Mamy zabić All Mighta. - odpowiedział mi trzeci.

All Mighta? Bohatera numer 1? Przecież to praktycznie niemożliwe. 

- Wierzycie, że wam się uda? W końcu to niepokonany Symbol Pokoju.

- Tak. - powiedział znów pierwszy - Shigaraki powiedział, że ma plan. A, i powiedział, że jakbyśmy cię spotkali to mamy zapytać czy też chcesz dołączyć do ataku. Co ty na to?

Faktycznie, bez All Mighta złoczyńcom byłoby lepiej. Wolę jednak zostać przy leczeniu, a nie zabijać.

- Nie, to chyba nie dla mnie. - odpowiedziałam.

- Ok, jak chcesz.

Pożegnaliśmy się. Znów wzbiłam się w powietrze i kontynuowałam lot do domu.

Miałam nadzieję, że mojemu bratu nic się nie stanie. Oczywiście nie miałam zamiaru mówić nikomu o tym czego się dowiedziałam. Niech pozostanie to tajemnicą.


* * *


Właśnie przed chwilą uratowałam jakiegoś złoczyńcę. Miał złamana rękę. Nie pytałam jak to sobie zrobił tylko po prostu mu pomogłam. Patrolowałam dzisiaj inną niż zazwyczaj okolice. Jak widać opłaciło mi się to.

 Atak na USJ jeszcze się nie wydarzył ale z każdym dniem czułam, że jest coraz bliżej. 

Teraz stałam na dachu jakiegoś budynku i regenerowałam utraconą przy leczeniu energie. Nie zużyłam jej dużo więc już chwilę później zakończyłam czynność. Chciałam już lecieć ale poczułam duże ciepło. Z każdą chwilą stawało się coraz większe. Nagle wyczułam za sobą obecność. Nie zdążyłam się jednak odwrócić i przyjrzeć stojącej za mną osobie bo rzuciła we mnie kulą ognia. W ostatniej chwili odskoczyłam na bok. Mimo to i tak poczułam piekący żar. Domyśliłam się kto to zrobił, a gdy spojrzałam w stronę ataku tylko potwierdziłam moje podejrzenia. Stał tam bohater numer 2, Endeavor. Szczerze mówiąc bałam się go jeszcze bardziej niż All Mighta. Był wysoki i dobrze zbudowany. Jego strój w kilku miejscach składał się z płomieni. Można było dostać gęsiej skórki patrząc w jego turkusowe oczy. Miał surowy wyraz twarzy co wcale nie pomagało w pokonaniu strachu przed nim.

Nie chciałam walczyć więc zaczęłam się cofać i szykować do ucieczki. Nie miałam z nim szans. Jakoś nie uśmiechała mi się wizja palenia się.

- Stój złoczyńco! - krzyknął bohater.

Nie miałam zamiaru go słuchać. Zeskoczyłam z budynku, rozwinęłam skrzydła i zaczęłam lecieć przed siebie jak najszybciej potrafiłam. Endeavor używając swoich płomieni też zaczął unosić się w powietrzu. Był naprawdę bardzo szybki. Musiałam znaleźć sposób by mu uciec. Z każdą sekundą był coraz bliżej. Zaczęłam więc wznosić się coraz wyżej. Każdy w końcu opada z sił. Tylko, że ja mogę się zregenerować. Leciałam coraz wyżej i wyżej aż poczułam, że dystans miedzy mną, a bohaterem jest coraz większy. Gdy w końcu się poddał przestałam się wznosić i zaczęłam szybować. Właśnie udało mi się umknąć bohaterowi numer 2.







Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział. Zachęcam do wyrażenia swojej opinii w komentarzach.


Nieobdarzona (Bnha/Mha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz