Chapter eight

6 0 0
                                    

Dni mijają w ślimaczym tempie. Louis jest na dobrej drodze, bo rozprawy sądowe choć się dłużą - zmierzają w dobrym kierunku. Ostatnia najważniejsza sprawi, że Eva będzie obcą osobą dla jego małej rodziny.

Jeśli zapytasz, co wydarzyło się tamtej nocy? Nic. Giselle dzieliła łóżko z Noah, smacznie pochrapując. Delilah nie zmrużyła oka, zastanawiając się, dlaczego sąsiedzi postanowili się rozstać skoro wyglądali na bardzo szczęśliwych. Harry okupował kanapę, która była dla niego za krótka, więc stopy zwisały swobodnie z oparcia. A Louis cicho łkał w poduszkę, bo nie wiedział jak będzie teraz wyglądało jego życie, co gorsze - wpuścił Harry'ego do niego i nie wyobrażał sobie żeby to miało ulec zmianie. 

Stosunki pomiędzy sąsiadami zdecydowanie się ochłodziły. Harry odwiedza Louisa, gdy musi. Oczywiście nie jest to spowodowane tylko i wyłącznie jego ciasnymi spodniami na widok szatyna, lecz potrzebuje ochłodzić swoje zamiary. Pomaga więc robić mu zakupy, opiekować się Giselle, załatwiać rachunki. Podstawowe rzeczy, na które Louis nie ma głowy. Depresyjny nastrój nie opuszcza go od chwili pożegnania z żoną. 

Harry wie, że musi pomóc Louisowi stanąć na nogi, więc zaprasza go na męski wieczór. Dołącza do nich Liam oraz Zayn - pracownik Harry'ego. 

Brunet odbiera Tomlinsona równo o dwudziestej wieczór, podając mu swoje ramię, które ten nieśmiało łapie. 

- Gotowy? - uśmiecha się pod nosem, zerkając z ukosa na ubiór sąsiada. 

- Szczerze? Wolałbym spędzić tę noc z pudłem lodów, kocem i małą, oczywiście w towarzystwie bajki którą widziałem już sto razy. - prycha. 

- Louis, nie możesz zamykać się w domu. Powtarzałem Tobie to tyle razy. Może los się uśmiechnie do Ciebie i znajdziesz jakąś przemiłą dziewczynę jeszcze raz? - zatrzymał się, obracając go w swoim kierunku. 

- To nie takie łatwe, H. Nie wiem czy jestem gotowy na kolejny związek, nie chce żeby jakaś przypadkowa baba była "nową mamą" dla Giselle. - cicho wzdycha, otwierając furtkę. 

- A czy ona musi być od razu nową mamą? To ty masz ją najpierw poznać, określić czy zda egzamin. A może.. Może poznasz jakiegoś przystojnego, bogatego faceta? 

Na te słowa Louis uśmiecha się szeroko, nie patrząc w oczy Harry'emu. 

- Chodźmy już. Gdzie ta taksówka? 

///

Wychodzą z auta pod znajomym budynkiem. Drapacz pnie się do samych chmur, a zachodzące słońce odbija promienie w kolorach bursztynu i dojrzałej marchewki od szklanych tafli. Louis naciska guzik we windzie, który pasuje niemalże pod jego opuszki. Słychać cichy skrzek, drzwi się zamykają. W ciągu dziesięciu sekund, lądują na ostanim piętrze. Przed nimi rozpościera się okazały neonowy szyld Indeed Heaven

To ta sama restauracja, w której byli dwa tygodnie temu. Harry jest nieco przytłoczony obecnością tylu mężczyzn; sprawia to, że ma ochotę uciec lecz nie zamierza sprawiać przykrości Louisowi. 

Z oddali na tarasie machają do nich ochoczo Zayn i Liam, którzy siedzą już przy zarezerwowanym stoliku. 

Harold łapie sąsiada w pasie, by dodać mu otuchy i prowadzi przez zatłoczoną salę prosto na zewnątrz. Siadają koło gości, a brunet to dżentelmen - odsuwa krzesło Louisowi, by ten mógł swobodnie usiąść. Dziękuje mu więc skinieniem głowy, kiedy mężczyzna zajmuje miejsce koło niego. 

- Co u was chłopaki? - pyta Zayn. 

Ostatnie dni sprawiły, że pozostawał z własnym szefem w przyjacielskich stosunkach. Co prawda - parapetówka się nie odbyła - lecz krótkie i szybkie lunche, oraz ubaw z tych samych, słabych żartów powiązały ich nicią przyjaźni. 

Cockblocker [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz