8.Gdyby głupota mogła latać

795 61 46
                                    


Pov. Sapnap

Przechodząc koło jadalni natknołem się na schody które prowadzą do pokoju Dreama. A jako że jestem mistrzem we wkurwianiu ludzi postanowiłem sie na niego żucić, a może go oblać wodą?... Nieważne może kiedy indziej ale w każdym razie wezme jakąś poduszkę z kanapy i go zaatakuje bo czemu nie.
Wziołem jakąś poduszkę i udałem się do pokoju blondyna. Po cichu uchyliłem drzwi żeby zobaczyć co on robi, spał. Doskonale, z złowieszczym uśmiechem na buzi zbliżyłem sie do jego łóżka, to co zobaczyłem wywaliło mnie w kosmos. GEORGE LEŻAŁ Z DREAMEM W JEDNYM ŁÓŻKU PLUS PRZYTULALI SIE DO SIEBIE. Szybko odstawiłem poduszke na ziemie i gorączkowo szukałem po kieszeniach telefonu aż w końcu go znalazłem. Narobiłem tyle zdjęć z nimi w głównej roli że mi sie parenaście razy na ekranie telefonu wyświetlało mi się że mam za mało pamięci w telefonie ( historia oparta na faktach ). Szybko wziołem swoją poduszkę i ulotniłem się z pokoju ale oczywiście musiało coś sie spierdolić bo w idealnym momęcie podłoga zaskrzypiała budząc przy tym chłopaków.

-Sapnap co ty robisz?- spytał blondyn podnosząc się z łóżka.
-J-Ja? J-Ja chciałem was zawołać na šniadanie ale tak słodko spaliście że nie chciałem was budzić.-powiedziałem odwracając się blondyna ze sztucznym uśmiechem.
-Kłamiesz.
-Skąt to stwierdzenie?
-Źrenice ci się powiększają gdy kłamiesz, twój sztuczny uśmiech i jąkanie się.
-Kurwa zjebałem- pomyślałem.- to może ja już pójdę?..
-Jeszcze z tobą nie skończyłem.- powiedział Dream.
-A ja skończyłem.

Zjebałem po całości. Tak wiem nie umiem kłamać ale przynajmniej umiem szybko biegać bo pewnie jagbym tam został jeszcze jedną sekundę w tym pokoju, prawdopodobnie Clay by mnie już zdążył zabić i wygarnąć odemnie prawde. Po 10 minutach przyszedł Dream z Georgem. Ja oczywiście powiedziałem zwykłe "cześć" dopijając kawe i patrząc na ich każdy ruch. Widze że sie dobrze bawią bo mnie ignorują więc postanowiłem sie wtrącić bo czemu nie.

-Ej chłopaki.- powiedziałem po czym na mnie spojrzeli.-Jak sie spało?
-Bardzo dobrze.- powiedział George.
-Aż tak bardzo?~
-Sapnap ty mi lepiej powiedz co robiłeś u nas w pokoju.-powiedział blondyn.
-Nie zaprzątuj sobie tom myślą swojej pięknej główki.- powiedziałem wkładając kubek do zmywarki.
-Sapnap, gdyby głupota mogła latać, frxwałbyś jak gołębica.- powiedzia blondyn pijąc cherbatę.
-Tak, wiem to. Dobra wychodze na miasto cześć.-powiedziałem.

Pov. Dream

-To cześć..-powiedziałem ale pewnie sapnap nie usłyszał bo wtedy zamknął za sobą drzwi.- To co robimy?- spytałem bruneta.
-Nie wiem, może coś pooglądamy?
-Nie.... A może masz ochotę w coś zagrać, mam dużo gier.-powiedziałem z uśmiechem na buzi.
-Bardzo chęt...- w tym momęcie zadzwonił telefon Georga, bez wachania odebrał i tak przez kilka minut dyskutował z jakimś gościem. Nie miałem pojęcia kto to więc się nie wtrącałem. Nagle George sie rozłączył i zaczoł się lekko trząść.

-Wszystko dobrze?..-spytałem podchodząc do niego małymi kroczkami.
-T-Tak, niestety dzisiaj sobie nie pogramy bo mam dużo wažnych spraw do załatwienia.-powiedział odwracajác się do mnie przy tym się uśmiechając. Widać że sobie dobrze radzi z aktorstwem ale u mnie to nie działa, widziałem jego smutek i rozpacz w tym uśmiechu. Chciałem w tym momęcie go przytulić i spytać się jego co się stało ale nie chciałem być natrętny i go zostawiłem.-czy mógłbyś mnie zawieść do mojego klubu, o ile pamiętasz gdzie on się znajduję.
-Pewnie, to zbieraj się a ja idę po klucze do auta.-powiedziałem udajác się do kuchni.
-Um... Clay, a czy moge zostawić te ciuchy które mam na sobie?..-spytał niepewnie brunet.
-Oczywiście, nawet nie musisz sie pytać.- powiedziałem podchodząc do niego i głaszcząc go po głowie.
-Dziękuję.- powiedział uśmiechając się i przy tym lekko rumieniąc się.

Po ok. 3 minutach wychodziliśmy z mojego domu. Pogoda była naprawdę piękna, słońce oświetlało moje podwórko przy tym było wilgotno i czułem przyjemne zimno na moim ciele. Pewnie deszcz padał w nocy a ja tego nie usłyszałem. Zaprowadziłem Bruneta do mojego garażu w którym stało parenaście sportowych aut.

-Woah..- powiedział zszokowany brunet
-Tak wiem.. Całkiem ładne mam te auta co nie?- spytałem odwracając się do Georga.
-To wszystko jest twoje?
-Mhm, zgadza się. To którym mam cię odwieść?- spytałem zniżając się do jego poziomu.
-Bardzo śmieszne.-powiedział z obużeniem w głosie.- Ale skoro jesteś taki miły to tamten czarny.
-Oczywiście mój drogi.- powiedziałem kłaniając się ( jaki dżentelmen mraf). Oczywiście Gogy zaragował lekkim rumieńcem i śmiechem. Urocze..

Gdy wsiedliśmy do auta George zaczoł się jarać prawie wszystkim co go otaczało. Ja natomiast z jego reakcji zaczołem się śmiać swoim słynnym czajnikowym śmiechem. Gdy wkońcu dotarliśmy była chyba 10, ja jeszcze nie chciałem jechać do domu bo nic bym pewnie nie robił tam ciekawego oprócz niańczenie kota i siostry, a pozatym chciałem bliżej poznać Gogiego więc no... . George oprowadził mnie prawie po całym budynku przy okazji zapoznawując mnie z pracownikami tego klubu. Było naprawdę przyjemnie ale to był początek tej przyjemności..

-A to jest moje biuro.- powiedział odwierając drzwi w którym było biurko i jakieś pułki z dokumętami i książkami. Cały pokój był biały z kawałkami lekkich odcieni niebieskiego i czarnego.
-Masz tu bardzo przyjemnie.- powiedziałem wchodząc do pomieszczenia a przy tym zamykając drzwi.
-Dziękuję, ciesze się że ci się tu podoba.- żekł brunet podchodząc do biurka na których były jakieś papiery. Ja z ciekawości podeszłem zobaczyć co było w tych papierach ale na szczęście bądź nieszczęście George mnie chyba nie usłyszał kiedy do niego podchodziłem bo kiedy sie obrócił lekko sie spłoszył i cofnoł się do tyłu uderzając jakąś częścią ciała o biurko przy tym lekko zajękiwxjąc. Ja sie lekko zaczerwieniłem patrząc się na niego przez cały czas ale wtedy nasze spojrzenia się spodkały. W jego oczach widziałem lekki strach a tagże podniecenie? Nie mogłem na niego dłużej patrzeć więc odwróciłem wzrok z nadzieją że zapomnę o tym co się przed chwilą stało ale nie mogłem. Spojrzałem na niego jeszcze raz ale w tym momęcie lekko żałowałem, wyglądał jeszcze lepiej niż wcześniej. Jako że miał na sobie moją koszulkę która była na niego o wiele za duża było widać jego obojczyki co mnie cholernie podnieciło. Zaczołem się lekko do niego przybliżać na co on nie protestował, widać było że chciał tego samego co ja więc złączyłem nasze usta. Pogłębiłem nasz pocałunek co chyba brunetowi się podobało. Posadziłem go na biurku dalej go całując przy tym lekko odsuwając "jego" koszulkę by było widać troche więcej jego ciała. Zaczołem go całować po szyji na co lekko pojękiwał i mruczał. Włożył ręce w moje włosy lekko ciągnąc za końcówki i przysunoł mnie swoimi nogami bardziej do siebie. Nie mogłem się powstrzymać i włożyłem swoją zimną reńkę pod jego koszulkę na co całkiem głośno zajęczał w moją szyję powodując u mnie lekkie i całkiem przyjemne dreszcze na całym ciele. Nagle ktoś zapukał w drzwi, natychmiast odsuneliśmy się od siebie poprawiając się troche.

-P-Proszę!- powiedział schodząc z biurka a przy tym lekko sie kołysząc.
-Panie Davidson, bardzo przepraszam że panu przeszkadzam ale przyszedł bardzo ważny list z urzędu.- powiedział brunet wychylając się lekko z drzwi z zamkniętymi oczami.
-Wejdź śmiało.- żekł George.- a z kąt przyszedł ten list?
-Z urzędu.- powiedział podając list Georgowi.

Nagle sie domyśliłem że to ten chłopak co sie dopytywał o sapnapa.

-Ej chłopaku, jak masz na imię?- spytałem z lekką niepewnością w głosie.
-Nazywam się Karl, Karl Jacobs.
__________________________________________________
1205 słów

Wam tylko ruchanie w głowie (a przy okazji niektórym)

/ Cat Bøy / DreamNotFound /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz