9. Dajcie Georgowi defibrylator

756 61 81
                                    


-S-Słuchaj George.- powiedziałem łapiąc się od tyłu za szyje.- przepraszam za "to", nie panowałem nad sobą a...- chciałem dokończy ale w tym momęcie przerwał mi George.
-Spokojnie nic sie nie stało, każdemu może sie zdażyć.- powiedział uśmiechając się do mnie. A przy okazji skoro już tu jesteśmy i tak sobie gadamy, może skoczymy do kawiarni?. Znam tu niedaleko kawiarnie z przepyszną kawą i bardzo dobrymi ciastami, ale najwiękrzym ich specjałem są muffinki.- powiedział George rozmyślając co jeszcze jest w tej kawiarni.
-Pewnie że tam pójdziemy.- powiedziałem łapiąc bruneta w stylu panny młodej i biegnąc z nim do wyjścia.

-DREAM ZWOLNIJ, ZARAZ SPADNIEMY.-powiedział do mnie z przerażeniem w oczach.-DREEEAAMM.- Poprostu nie mogłem z jego reakcji i zaczołem się śmiać swoim czajnikowym śmiechem ( jezu jego śmiech jest tak cudowny że zaraz kurwa padne).
-Już jesteśmy.- powiedziałem stawiając go na ziemię.
-DREAM POPIERDOLIŁO CIE, MOGLIŚMY SIE ZABIĆ!!
-No mogliśmy ale tego nie zrobiliśmy.- powiedziałem śmiejąc się już mniej ale jednak.- a co, moja mała kruszynka sie przestraszyła?
-C-Coo-.. TO NIE TAK JAK MYŚLISZ I NIE JESTEM TWOJĄ MAŁĄ KRUSZYNKĄ, TY CZASAMI WOGULE MYŚLISZ?!
-Nie.
-Słucham??.- kurwa no nie mogłem sie powstrzymać, złapałem go za podbrudek i przysunołem bližej siebie.
-Nie, a teraz pakuj tyłek do auta no chyba że mam ci coś zrobić z tym tyłkiem.- nie moge, stał wryty plus wyglądał jak dorodny pomidor. Teraz to sie śmiałem w niebogłosy że aż ludzie z ulicy na mnie patrzyli jak na skończonego debila.
-D-Dre...- nie mógł z siebie nic wykrztusić, biedaczyna. Wziołem go znowu na panne młodą i niosłem do auta.
-J-Jezu chryste...
-Hm?.- spytałem patrząc na niego.
-Czy ty?... Znaczy my?... A może nie?...
-Ciii...- powiedziałem dając mój palec na jego usta.- dziecino spokojnie, majaczysz w gorączce..- No kurwa nie mogłem sie przestać śmiać a George wyglądał jagby miał error 4Ø4.

Wkońcu kiedy dotarliśmy do mojego auta postawiłem do na ziemie ale z szoku nie mógł ustać więc złapałem go od tyłu żeby nie spadł.

-Gogy spokojnie.- powiedziałem przybliżając się do jego ucha i wydając z siebie bardziej zachrypnięty i niższy głos.- jestem tu~..-odleciał, normalnie odleciał mi na reńkach a ja bez robienia sobie żadnych problemów wsadziłem go do auta i jechałem do tej kawiarni ale oczywiście do chuja nie wiem gdzie ona jest więc musiałem obudzić Gogiego tylko nie mam pojęcia jak. Może oblać go wodą? Nie bo potem będzie drzeć pizde jak syrena alarmowa. A może go ocucić? Tylko kurwa czym jak nie mam tu nic oprócz.... Skarpetki sapnapa z 3 tygodni...
-...- nastąpiła chwila ciszy aż sie wkońcu zdecydowałem na ten krok. Wziołem jakieś gumowe reńkawiczki i biorąc powoli skarpete odrazu żuciłem Georgowi prosto na nos. Odprazu sie obudził i nawet zaczoł kaszleć ale mniejsza.

-DEBILU CHCESZ MNIE ZABIĆ??!!
-Może...
-SŁUCHAM?!
-Słucham?
-Uhg... Jezu co tak śmierdzi?..- powiedział w pół przytomny chłopak
-Twoja stara.
-Nie mam starej
-Sorry not sorry. ( pocisk tygodnia )

Kiedy George powiedział mi wkońcu gdzie jest ta kawiarnia odrazu tam pojechaliśmy nie odzywajác sie do siebie. A jeśli chodzi o skarpete sapnapa to żuciłem ją przez przypadek lub może nie przypadek na jakąś landryne ktöra piersi ma więkrze od arbuza a jej dekold to był jebany hit. Po drodze George zasnoł, pewnie był biedny zmęczony po tym co dzisiaj ze mną przeszedł. Wyciągnołem jakiś mój koc z mojego sklepu w którym śpie na wypadek gdy jade w jakieś delegacje lub Sapnap nie chce mnie wpuścić do mojego własnego domu i nim go okryłem na wypadek gdyby mu było zimno. Wkońcu kiedy dotarliśmy do tej kawiarni chciałem obudzic Georga ale on tak słodko spał że nie chciałem tego robić więc postanowiłem iść tam sam. Kiedy weszłem do tej kawiarni było pare ludzi, nie było tu jakiegoś wielkiego ruchu bo była środa a w środe na Florydzie prawie nikt nie miał czasu. Kiedy podeszłem do lady był tam mały dzwonek, kiedy zadzwoniłem tym dzwonkiem ktoś przyszedł.. Ktoś kto nie jest mi wcale obcy...

-BAD?!
-Zgadza sie muffinko.- powiedział niższy z uśmiechem na twarzy.
-Boże Darryl gdzie ty sie podziewałeś przez te wszystkie lata.- powiedziałem ze łzami w oczach.
-Nie płacz Dream.- powiedział odchodząc od lady i sie do mnie przytulając. Nagle z jakiegoś pomieszczenia wyszedł jakiś inny chłopak. Oczywiście już na same starcie zaczoł sie do mnie pruć i popychać.

-Ej ty, co ty robisz mojemu chłopakowi.- wtf chłopakowi?-
-Co, Bad ty masz chłopaka?.- powiedziałem odsuwając się od Darryla z niedowierzaniem.
-Kochanie spokojnie, to tylko mój przyjaciel, on ma dziewczyne więc nie musisz sie o nic martwić.- powiedział mniejszy uspokajając wyższego chłopaka.
-Wow Bad gratuluje, i przepraszam że przytuliłem twojego chłopaka, to było troche nie na miejscu i miałeś prawo być wściekły.- powiedziałem łapiąc się za kark.
-Ehh... Wpożątku, ja też przepraszam że na ciebie tak naskoczyłem. A tak wogule to jestem Zak, dla przyjaciół Skeppy.- powiedział podając mi reńke.
-Clay, dla przyjaciół Dream.- żekłem uściskując mu dłoń.
-Dream tak? To witaj w naszej kawiarni Dream. Powiedz, co byś chciał zamówić?- spytał Zak idąc za ladę.
-Cóż, mi tam wszystko jedno, jakąś dobrą kawe i ciasto a jeszcze przywiozłem tu kolege ale poszedł spać więc nie wiem co o lubi.
-O, to może dam mu to co ty zgoda?- spytał Darryl.
-Zgoda.
-Więc sie rozgość mój drogi a my ci zaraz wszystko przyniesiemy.- powiedział Bad.

Po 7 minutach wszystko zostało mi przyniesione. Oczywiście podziękowałem i dałem im pieniądze a przy okazji wyciągnołem od nich numery telefonu, spytacie dlaczego? Szczerze to nie wiem, tak po prostu, mózg mi kazał. Kiedy wychodziłem z tej kawiarni w aucie nie było Georga. Lekko sie przeraziłem bo by nie zniknoł tak nagle i jeszcze deszcz zaczynał padać. Szybko odstawiłem zakupy do auta i zaczołem poszukiwania. Po jakiś 13 minutach go znalazłem ale nie był sam, jakiś oblech prawdopodobnie z Hiszpanii (spokojnie to nie Quackity) bo miał taki akcent i zaczoł coś pierdolić do bruneta zaczoł sie do niego dobierać.

-Oye! Déjalo en paz o le diré a tu madre que estás jodiendo bajo los puentes.- powiedziałem na co on odrazu uciekł i zostawił Georga w spokoju.- Ej George, wszystko dobrze?- powiedziałem odrazu podbiegając do bruneta czy nic mu się nie stało.
-Z-Zostaw mnie kurwa!- krzyknoł George wyrywając się.
-George spokojnie, to tylko ja, Dream.
-Wynoś sie z tąt, NIENAWIDZE CIE.- krzyknoł brunet co mnie strasznie zabolało ale starałem sie tego nie pokazywać.
-Nie drzyj sie tak bo ludzie pomyślą że cie molestuje.
-No i niech pomyślą. POMOCY ON CHCE MNIE ZGWAŁCIĆ.-krzyknoł na co nie wytrzymałem i przycisnołem go do zimnej ściany przy tym zamykając mu japuche moją reńką na co spojrzał na mnie z przerażeniem a potem zemdlał.

__________________________________________________

1105 słów

DLA YAOISTEK
Za niedługo bedzie ruchanie








/ Cat Bøy / DreamNotFound /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz