- Obyś znowu nie skończył na rampach...
- Tch... Ja przynajmniej nie wypadłem z trasy na swoim debiucie - warknął Den w twarz szatyna o zielonych oczach, na co ten prychnął.
- A to co? Wasza nowa maskotka? - spytał złośliwie, zerkając na dużo niższą blondynkę za plecami jego przeciwnika.
- A odczep się od niej! - krzyknął Yoru wyrywając się do szatyna.
Za szczęście Nigai szybko chwycił go za ramię, uniemożliwiając mu podejście do zawodnika
- Trzymajcie tą wściekłą piranię z daleka ode mnie - mruknął zielonooki robiąc dwa kroki w tył. - Żeby być najlepszym nie wystarczy tylko utrzymywać poziom, Nitai. Trzeba też cały czas poprawiać swoje wyniki, a wiem, że coś ci to ostatnio nie idzie - dodał z wrednym uśmiechem.
- Kretyn! - krzyknął niebieskowłosy próbując wyrywać się koledze z klubu. - Nitai jest sto razy lepszy od ciebie!
- Czyżby? - szatyn uniósł do góry jedną brew i uśmiechnął się kpiąco. - Cóż... To się wkrótce okaże...
Shin przysłuchiwała się wymianie zdań i wpatrywała w profil brata. Dziwiło jej to, że ten nie reaguję tak gwałtownie na zaczepki jak kiedyś miał w zwyczaju.
Cała ta sytuacja wydawał jej się niezwykle kuriozalna.
Po tym jak drużyna klubu Sora Nami wróciła z popołudniowej wycieczki na tor, dziewczyna postanowiła wybrać się z nimi na późny obiad do hotelowej restauracji.
A teraz stała na środku głównego korytarza i przysłuchiwała się słownej przepychance jej brata z nieznajomym.
Choć miała wrażenie, że wszyscy członkowie klubu dobrze go znają.
Mężczyzna był niemal tego samego wzrostu co Shyuruden. Jego ciemnozielone oczy świetnie kontrastowały na jasnej cerze, a całość podkreślały czarne, krótko przycięte włosy. Choć miał na sobie zielono-biały kombinezon treningowy, można było zauważyć, że jego sylwetka jest szczupła, ale bardzo atletyczna. W prawej dłoni trzymał biały kask, który był oblepiony różnego rodzaju logami sponsorów.
Ale co on robi w takim stroju w hotelu? , pomyślała przypominając sobie regulamin obiektu, który oczywiście wcześniej przeczytała.
- Zajmę ci miejsce na bankiecie, Nitai. Nie spóźnij się - powiedział nieznajomy i jakby nigdy nic odwrócił się na pięcie i odszedł w swoją stronę.
Cała grupa przyglądała się jemu w milczeniu, aż w końcu odezwał się Sotoru.
- On próbuję cię sprowokować - powiedział do Dena.
- Wiem - skwitował krótko mężczyzna.
- Nie daj mu się.
- Za późno. Tak mu skopie tyłek, że przez miesiąc nie będzie mógł normalnie usiąść - odpowiedział Nitai i ruszył w stronę wejścia do restauracji.
- A nie uważasz, że on liczył na właśnie taką reakcję? - spytał okularnik podążając za nim.
- Mam to gdzieś.
Aha... Czyli jednak reaguje tak jak zwykle..., pomyślała Shin, która wraz z Yoru i Ōame ruszyła za pozostałą dwójką z grupy.
- Ja bym mu chętnie chętnie skopał tyłek razem z Shuryudene'm! - krzyknął Yoru.
- Kto to w ogóle był? - spytała blondynka ignorując krzyki niebieskowłosego.
- Wróg i rywal naszego wspaniałego Dena! - zapiszczał wdzięcznie Ōame.
- Zamknij się... - mruknął Nitai.
- On cię chciał tylko zdekoncentrować - powiedział Sotoru.
- Wiem! Do jasnej cholery! - wrzasnął rajdowiec, przez co całą grupa przystanęła w miejscu - Głodny jestem! Nie denerwujcie mnie! - dodał i wkroczył do sali restauracji.
Jeszcze kilka dobrych sekund pozostali stali osłupieni w korytarzu.
- Robi się ciekawię... - rzucił Sotoru poprawiając okulary.
- E tam - machnął dłonią Ōame - Jak dla mnie to standardowe zachowanie przed zawodowe. Jeszcze tylko zwątpienie w sens wszystkiego, wygrany wyścig i możemy wracać do domu.
***
- A ten co tu robi? - spytał zdziwiony Ōame, widząc z tarasu widokowego młodego mężczyznę.
- Nie wiem - mruknął Den opierając się o barierkę i dopalając papierosa.
- Pff... Musiał się tu przywlec...? Przecież to nie jego branża... - zaczął marudzić blondyn przyglądając się czarnowłosemu młodemu mężczyźnie, który stał na parkingu hotelu.
- Ale spokrewniona - powiedział spokojnie Sotoru, który po obiedzie postanowił dołączyć do dwójki współzawodników.
- Jeszcze się wystroił jak zwykle - powiedział Nitai, któremu zaczęło się udzielać gadanie Ōame.
Mężczyzna, którego obserwowali był ubrany w elegancki czarny garnitur wraz z wszystkimi dopełniającymi go dodatkami. Den miał wrażenie, że również jego włosy są nienagannie ułożone, co jest wynikiem sporo poświęconego czasu przed lustrem.
- O ile dobrze pamiętam, to on zawsze tak się ubiera - spróbował wyjaśnić Sotoru.
Elegant właśnie wyciągał z swojego czarnego porsche skórzaną walizkę. Widząc to Den zgasił o poręcz papierosa.
- A gdzie Shin? - zapytał jakby od niechcenia Nitai.
- Została z Yoru w restauracji na deserze. Właściwie to ją do tego zmusił - odpowiedział Sotoru.
- Biedactwo - mruknął w odpowiedzi nie przestając wpatrywać się w mężczyznę w czerni - Jak myślcie? Po co on tutaj przyjechał?
Stojący obok blondyn wzruszył ramionami.
- Ja to jestem bardziej zdziwiony, że wrócił do Japonii - odpowiedział szczerze. - Z resztą. To twój stary znajomy, Nitai. My z Sotoru znamy gościa jedynie z widzenia i opowieści.
- Jasne - mruknął Den i obrócił się plecami do barierek. - Łączyły nas tylko interesy - rzucił chcąc zakończyć temat.
- A jednak jego obecność tutaj cię zirytowała - powiedział ze śmiechem Ōame.
Nitai nie wytrzymał.
Ruszył szybko w stronę wyjścia z tarasu. Miał dość dzisiejszego dnia.
Najpierw przepychanki słowne na korytarzu, a teraz jeszcze on... Jeszcze dogryzania Nigaia mi brakuje...
CZYTASZ
Sky Wall [Tōru Oikawa x OC]PL
FanfictionNitai Shinrin za namową lekarza i najbliższych postanawia zmienić otoczenie, aby odizolować się od przeszłości...