<12>

895 49 22
                                    

Tak miały dni...tygodnie...miesiące...lata...
Myślałam że coś się w nim zmieni, próbowałam mu przemówić do rozsądku ale kończyło się to kolejnymi siniakami na ciele. Jedynym moim kontaktem ze światem zewnętrznym był mój telefon i media społecznościowe z których musiałam zniknąć. Widziałam jak Will znalazł dziewczynę której miesiąc temu się oświadczył, jestem z niego taka dumna, obiecałam sobie że będę na ich ślubie.

- Techno kurwa, więzisz mnie jebane 2 lata, mogłabym iść na ich ślub?! Chociaż to mi pozwól zrobić...
- Nie ma mowy, wygadasz się komuś
- Tak? Okej, to po chuja mi takie życie, pójdę się zabić i będzie po problemie.
Nawet na te słowa chłopak nie drgnął
- Okej.
Wstałam od stołu i pobiegłam do pokoju.
Okej? Kurwa okej?!
Będę na ich ślubie.
Jeszcze raz zobaczyłam na jego datę, za trzy dni, okej. Wyjdę z tego domu jeszcze dzisiaj.
Spakowałam się do plecaka i zobaczyłam na adres który Will wstawił na relacje dla znajomych. Obok mieszka Niki wiec możliwe że będę mogła u niej przenocować. Poczekałam aż Techno zaśnie i wyszłam z domu nie zostawiajac po sobie śladu. Biegłam chyba jak najszybciej się da. Ustaliłam że za 10 minut będzie przejeżdżał pociąg do którego wagonu musze wskoczyć, wydawało się to nierealne, No cóż, najwyżej umrę.

Czekałam przy torach na odpowiedni moment gdy zobaczyłam w oddali światło pociągu. Trochę się denerwowałam jednak skupiłam się i wskoczyłam do wagonu pełnego jakiś pustych i pełnych kartonów.
- Ja ledwo dałem radę - powiedział głos którego wystraszyłam się tak że prawie wypadłam
- Niech się panienka nie boi, ja też bez biletu
W rogu stał chłopak, miał około 20 lat, był brunetem oraz miał zielone oczy.
- Jestem Toby - uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę
- Ja Mia
Całą drogę spędziliśmy na rozmowach, okazało się że jedziemy w to samo miejsce, również się okazało że Toby ma małe mieszkanie w Breakcity *mieście w którym był ślub*, pozwolił mi u siebie zostać na te dwie noce.
- Bez obrazy ale wyglądasz okropnie - powiedział kiedy ściągnęłam bluzę i miałam na sobie koszulkę na krótki rękaw
- Ah, No tak um...miałam mały wypadek?...
- Okej okej nie wtrącam się, ogólnie to po co tutaj przyjechałaś?
- Na ślub...
- Ooo ja też niedługo mam ślub moich przyjaciół! A kiedy jeśli mogę wiedzieć?
- Za dwa dni, wtedy kiedy od ciebie idę
- A kto się żeni?...
- Mój...przyjaciel Will oraz jego narzeczona Livia
- Nie gadaj! Idziemy na ten sam ślub!
Wtedy coś mi zaświtało, przyjrzałam się bardziej chłopakowi i..
- TUBBO?!
- Tak?...czekaj...MIA?! CHOLERA JASNA KOBIETO TY ZYJESZ?! - Toby popłakał się ze szczęścia i mocno mnie przytulił

Dwa dni później...dzień ślubu...stresuje się jak nigdy. Toby pożyczył mi starą sukienkę jego siostry, nie mam pojęcia skąd on ją miał ale była serio ładna. Podjechaliśmy pod budynek a tam zatkało mi dech w piersiach, było tam pięknie. Weszliśmy do środka i poszliśmy w wyznaczone miejsce, znaczy Tubbo poszedł bo ja zostałam trochę dalej i oparłam się o ścianę budynku. Zaczęło się...Livia była piękna to musiałam jej przyznać. Popłakałam się ze szczęścia, w sumie nawet nie wiem czemu, po prostu jestem dumna z Willa że nie został w tyle tylko poszedł na przód. Oglądałam ceremonie z uśmiechem na ustach, Livia powiedziała tak, teraz pora na Willa, odwróciłam na chwile wzrok by wyciągnąć chusteczkę, gdy kolejny raz na nich popatrzyłam to oni pierwsi patrzyli na mnie...Willowi prawie oczy wyskoczyły, podbiegł do mnie co mi się nie spodobało i mocno przytulił
- Will wracaj tam - powiedziałam odpychając go od siebie
- Ale Mia ja nadal....
- Nie! Nie zostawisz jej tak jasne? Masz tam iść i nie zmieniać wszystkiego tylko dlatego bo ja wróciłam...jestem z ciebie dumna...- popchnęłam go ku ołtarzu czując na sobie wzrok wszystkich, w tym chłopaków.

Gdy w końcu pozbyłam się tłumu chłopaków którzy czekali na wyjaśnienia podbiegłam do Livii i zaciągnęłam ją na bok
- Hej, Livia chciałbym ci wszystko wytłumaczyć, wiem że to wyglądało dziwnie że twój chłopak...przepraszam mąż wybiegł w środku ceremonii i się do mnie przytulił ale uwierz ze pomiędzy nami...już nic nie ma
- Już?
- Byliśmy kiedyś razem ale...- rozejrzałam się czy nikt nie podsłuchuje - tylko błagam nie powiedz nikomu, czyje ze mogę ci zaufać
- Jasne że możesz - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie
- Taki jeden...nie pozwolił mi wrócić do chłopaków...trzymał mnie w domu i torturował, powiedziałam im żeby przekazali Willowi żeby ułożył sobie życie beze mnie i szedł dalej, i tak zrobił - dokończyłam ze łzami ale jednak z uśmiechem na twarzy.
- Boże...tak mi przykro - Livia przytuliła mnie i otarła łzy - Wiem że Will woli ciebie
- Słucham? Nie! To nie tak...
- Mia Spokojnie...od początku mówił mi o tobie i wiedziałam że to dla niego nic nie znaczy, nie jestem na niego zła, to słodkie
- Ale...w takim razie po co ten ślub?
- Sama nie wiem - zaśmiała się - Może go kocham ale widzę że tylko ty się dla niego liczysz
- Trochę się pogubiłam...
- Nie martw się o to - i po prostu ode mnie odeszła...
Poszłam na dwór do chłopaków
- Mia! Kuźwa masz nam wytłumaczyć czemu cie nie było 2 lata rozumiesz?!
- Nie mogę...
- Nie denerwuj mnie nawet - odskoczyłam od Clay'a ponieważ tak zawsze mówił Techno przed posunięciem się do czegoś, ten tylko na mnie spojrzał
- Chyba musisz z nim pogadać - powiedział Tommy wskazując na Wilbura, wzięłam głęboki oddech i poszłam w stronę chłopaka. Zwolniłam na widok Livii podchodzącej do niego i z uśmiechem oddającą mu obrączkę, coś tam mu tłumaczyła i odeszła. Nie wiedziałam zbytnio jak z nim rozmawiać wiec po prostu zagłębiłam się w ogród który był przeogromny, miał jakieś labirynty, fontanny i etc, etc. Po chwili spacerowania usiadłam na ławce i patrzyłam na niebo, siedziałam tak w ciszy gdy nagle poczułam na sobie czyiś wzrok, pewnie domyślacie się kto to był, w moja stronę szedł Wilbur. Wstałam z ławki, podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje
- Tak za tobą tęskniłem...czemu tak nagle mnie zostawiłaś?
- Ja...nie mogę ci powiedzieć
- dobra Ważne ze żyjesz - powiedział obejmując mnie mocno.

Gdy wróciliśmy ze spaceru w sali nie było nikogo oprócz chłopaków
- A tu co tak pusto? - zapytałam
- Livia wytłumaczyła wszystkim co się stało i po prostu sobie poszli
- chyba będziesz musiał się wyspowiadać rodzinie - dodał Quackity patrząc na Willa
- Jakoś to wytrzymam - Will uśmiechnął się i popatrzył na mnie I w tej chwili dostałam wiadomość, odeszłam od chłopaków i spojrzałam na telefon

Techno <3
- Zapomniałaś o czymś :)

Przez chwile myślałam o co może chodzić jednak po chwili...zapomniałam o tym że techno ma moją jebaną lokalizacje...
- Musimy stad iść - podbiegłam do chłopaków
- Słucham?
- Musimy iść, przynajmniej wy on...- drzwi od sali otworzyły się - cholera za późno...schowajcie się...
- Techno? Hej! - Tommy zaczął iść w stronę przyjaciela gdy ten wyciągnął i nacelował na niego strzelbą
- CO TY KUR...
- Clay...zostaw go, tylko to pogorszysz
Powoli podeszłam do Tommy'ego i weszłam na jego miejsce
- Mia co ty
- Cicho bądź, Techno wyjdź stad - odpowiedzi brak - Wiem że nie chcesz tego robić...nie wiem co się z tobą dzieje ale wszystko da się jeszcze naprawić...popatrz na mnie...TECHNO! Popatrz na mnie...
Chłopak popatrzył na mnie, w jego oczach widziałam wyrzuty sumienia, smutek a jednak złość, popatrzył na broń, podniósł ją do góry i...
- NIE!....
*huk*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że taki krótki ale dosłownie mam pustkę w głowie, wszystko co pisze wydaje mi się chujowe i cringowe wiec No, im sorry.

1211 słów 🖤

Zawsze byłam inna | 🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz