KARMA
Naprawdę głupio wyszło z tymi drzwiami, nie tak sobie wyobrażałem nasze pierwsze spotkanie... Ale no cóż, czasu nie cofnę. Spojrzałem na niego i wyglądał trochę słabo... Hmm, to na pewno wszystko przez to uderzenie? Pod jego mieszkaniem szybko wysiadłem i poszedłem do niego.
- Choć, pomogę ci, widzę, że jednak nie jest tak dobrze jak sądziłeś.
- Może trochę...
Wziąłem go od razu na ręce, zamykając auto.
- Nie rób dziwnych min, to tylko branie na ręce nie jest niczym strasznym, a sam byś się prędzej zabił, niż doszedł do siebie.
Westchnąłem i poszedłem z nim pytając się pod jakim numerem mieszka. Otworzył drzwi, a ja dalej go niosąc, wszedłem do środka.
- Przytulnie, ale nie masz zbyt dużo mebli. Nie dawno się wprowadziłeś?
Posadziłem go na kanapie i ściągnąłem mu marynarkę.
- Nie, mieszkam tu już od roku, po prostu jako, że sam mieszkam, to po co mi więcej mebli.
- Wiesz, nie moja sprawa, ale wtedy jakoś lepiej jest i nie ma takiego echa, no chyba, że dywany bedziesz chciał położyć.
- Tego jeszcze nie wiem, mało w domu jestem i tak.
Spojrzałem na niego uważnie. Jak nic, coś mi tu nie gra. Nagisa jakiego znam, nigdy by nie chciał pracować jako biurowiec... Do tego mieszkanie w połowie puste. On sam, nie wygląda na, w pełni szczęśliwego. A zawsze był tak pozytywnie nastawiony. Choć wiadomo dorosłe życie robi swoje, ale jednak u niego, to zbyt wielka zmiana.
- Możesz już iść, poradzę sobie sam.
- Dalej blado wyglądasz, a jak nagle byś zemdlał. Może zostanę jeszcze trochę.
- A Roxi?
- Ona poczeka, i tak dość dużo czasu jej poświęcam.
Usiadłem obok niego i przyłożyłem mu rękę do czoła. Nie ma gorączki, ale dalej wygląda nie za dobrze.
- Nagisa, czy aby na pewno tak się czujesz od tego uderzenia? Bo trochę to się z sobą nie łączy.
- Co ty mi tu insynuujesz? Myśli, że coś ukrywam?
- Nie, po prostu martwię się. Dobrze wiesz, że jestem wyczulony na takie rzeczy.
- Tak ..,a tym bardziej jak stałem się omegą.
- Znowu zaczynasz.
- Nie, po prostu przez ostatnie trzy lata każdy mnie olewał, i wiesz, odzwyczaiłem się tego.
- To co, powiesz mi co się dzieje.
Widać, że coś jest nie tak, ale on uparcie to ukrywał. Naprawdę uważa mnie za debila, chyba.
- Może w swoim czasie się dowiesx. A teraz idź do niej, ze mną naprawdę juz dobrze. Nie chce cię znowu zabierać dla siebie.
Czyli jednak przystaje na swoim. Nie będę się kłócić, bo wiem, że to nie ma sensu. Westchnąłem i wstałem powoli.
- Jak coś, to dzwoń numer mam cały czas ten sam. Uważaj na siebie.
Wyszedłem od niego i starałem się ogarnąć o co w tym wszystkim chodzi. Nagłe spotkanie, ale coś w nim było nie tak... W Nagisie było. Tak się nie zachowuje osoba, z którą wszystko w porządku. Może na początku był, ale tu w domu już nie. Chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał, co od razu widziałem. Oby to nic złego ..,aż tak złego, bym potem tego nie żałował, że nie mogłem mu pomóc.
NAGISA
Położyłem się na kanapie i starałem jakoś uspokoić. Czemu pech chciał, by go jednak spotkać. Choć się cieszyłem z tego, ale nie mogłem jak chciałem. W końcu, on już nie jest mój. Z resztą nigdy nie był, ale już nie jesteśmy tak blisko, no ja to tak widzę.
- Może jak bym mu powiedział, było by lepiej... Ale teraz to już bez znaczenia. Szybko go nie spotkam, więc mogę być spokojny... Tak myślę.
Zasnąłem spokojnie, już nawet się nie przebierając i tak mi zleciał czas do rana. Szybko się ogarnąłem i z nosem było już dobrze, jedno szczęście, jeden problem z głowy. Poszedłem do pracy, bo z mieszkania nie mam tak daleko. Tam jak zawsze starałem się być profesjonalny... Prawie, a prawie to dlatego, że...
- Nagisaaaa.
Tak ...dlatego.
- Czemu tak szybko wyszedłeś z pracy, miałeś poczekać na mnie.
- Dobrze wiesz, że miałem zajęcia.
- A w tym problem, że właśnie wczoraj ich nie było. Czemu mi kłamiesz.
- Ja sam nie wiedziałem. Dopiero na miejscu zauważyłem kartkę.
- Hmm, taki mądry w pracy, a taki debil w życiu. Nic dziwnego, że nie umiałeś się wtedy oprzeć.
Ścisnąłem palce na dokumentach co mam, dobrze, że są dla mnie, a nie dla kogoś innego inaczej kiepsko by było... Czemu wyciąga takie sprawy w pracy.
- Wiesz co, dobrze wiesz, że nie miałem na to wpływu przez ciebie... I nie mów mi, że jest inaczej.
- Ojoj pokazujesz pazurki. Chyba nie chcesz, by dyrektor się o tym dowiedział, prawda?
Spojrzałem na niego wściekły, ale i wystraszony, bo w tym jednym ma racje... Szef nie może się dowiedzieć, od razu mnie zwolni, a mi teraz nie jest na rękę pracę stracić.
- Może i racje masz, ale do mnie żadnych praf nie masz, pamiętaj o tym.
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, patrząc się władczo... Piepszony gnuj...
- Ja do ciebie zawsze miałem, mam i będę mieć prawo. Więc teraz, nie udawaj świętego.
Puścił mnie i poszedł w stronę drzwi.
- A, i dziś nie uciekaj, chce gdzieś z tobą wyjść. Inaczej sam przyjdę do ciebie.
Jak wyszedł odedchnąłem i padłem na fotel przekręcając się w stronę okna. I jak, ja mam powiedzieć o tym Karmie... W końcu, nie widziałem go trzy lata i teraz od tak, nie mogę go wmieszać w swojej problemy. Jestem żałosny...
Zacząłem płakać, ale starając się to powstrzymać. Już mam powoli dość, ale nie mogę być obojętny na jego sława... Jest prawą ręką szefa, więc może wszystko, nawet sam może mnie zwolnić jak za dużo będę się stawiać. Dla mnie to już nie jest praca, tylko walka o to by tu przetrwać. Spojrzałem na swój brzuch i położyłem na nim rękę... Nie chce go, z całego serca... Nie z nim, nie tak szybko..
- Życie to jednak okrutna prawda...
A Karma, nie może o tym wiedzieć. W końcu, moje zauroczenie do niego z gimnazjum nie minęło. O dziecku nikt się nigdy nie dowie, że w ogóle było, inaczej moje życie skończone będzie przez niego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!!
Tak wiem, chwilę mnie nie było, ale to brak weny i trochę zdrowie mi nie pozwoliło, ale teraz jest już dobrze i wracam do was z nowymi pomysłami i liczę, że teraz rozdziały będą ciekawsze. No to, na tyle ode mnie, miłego dnia i do zobaczenia za tydzień Misiaki!!!
CZYTASZ
Przeznaczenie || KarmaGisa [OMEGAVERSE]
Short StoryJak sama nazwa mówi będzie to omegaverse i na pewno wiecie co to a jak nie to w skrócie męska ciąża :). Nie będę pisać co tu będzie bo nigdy nie umiem więc po prostu jak lubisz takie tematy to zajrzyj a ja nie to poszukaj czegoś innego :*. Więc zapr...