Zła reakcja

216 16 8
                                    

NAGISA

Od tamtego można powiedzieć kluczowego dnia dużo się zmieniło i to wcale nie na gorsze. Karma stał się jeszcze bardziej opiekuńczy względem mnie a ja pomału zacząłem myśleć nad tym by przekazać to naszym rodzicom. Tak jak moja matka może to jeszcze zaakceptować tak nie wiem jak to będzie z jego rodzicami w końcu nie lubią mnie za bardzo o ile w jakimś stopniu w ogóle.

- Karma i jak myślisz kiedy im powiemy?

- Ja dalej jestem zdania że nie mamy po co. Sami się odcięliśmy od nich po co im ta informacja i tak nie wyjdzie z tego nic dobrego.

- Hmm ...wiem o co ci chodzi ale no mimo wszystko to jakie mamy z nimi kontakt to chyba coś takiego nie jest dobrze ukryć chyba lepiej tak niż jakby mieli nas zobaczyć kiedyś na spacerze z wózkiem. Wtedy to dopiero mogło by być.

- Też prawda... ale ja nie chce cię martwić czy stresować a przy rozmowie z moim ojcem to jest nieuniknione.

Tu sam ma rację w końcu mnie łatwo jest się zdenerwować a nie chce narażać tego maleństwa. Swoją drogą brzuszek jest już całkiem widoczny więc może zrozumie może jakaś ludzka cząstka się w nim obudzi... W co ja wierzę. Przecież to się nigdy nie stanie.

- No i jak? Dalej chcesz przeprowadzić tą rozmowę.

- Tak. W końcu zostaniemy rodzicami musimy dać inny przykład naszemu maluchowi niż jaki dali nam nasi... Trzeba podejmować decyzje zgodne prawdą i nie uciekać w końcu z dzieckiem będzie tak samo każdą rozmowę będziemy trzeba jakoś przejść tak?

Widzę jak zaniemówił po moich słowach ale taka prawda trzeba podejść do tego chłodno inaczej nic się nie osiągnie a wiecznie przed czymś co nam nie pasuje uciekać nie będziemy tak.

- Nie spodziewałem się że tak mi nagle dorośniesz maluszku mój. Zachowujesz się teraz jak prawdziwy rodzić co chce jak najlepiej dla swojego dziecka.

- Nie wiem czy uznać to za komplement czy nie ale ja zawsze taki byłem. Znaczy nie pokazywałem tego nigdy wprost ale ...zawsze myślałem w głębi o swoich maluchach. Nawet tamtym co nie chciałem a straciłem... Po prostu byłem z tym mimo wszystko sam i nie umiałem tego pokazać od tak. To moja druga szansa na to by je mieć by wychować jak trzeba i nie chce tego zepsuć... Chce kochać to maleństwo podwójnie.

Położyłem rękę na brzuchu i tak spojrzałem na niego gładząc delikatnie. Teraz naprawdę rozumiem jaka odpowiedzialności na mnie spada i nie mogę tego zepsuć.

- Wiem Nagisa wiem jakie to dla ciebie ważne. A to co jest ważne dla ciebie jest ważne i dla mnie... Kocham cię i razem przejdźmy przez wszystko tak?

- Mhm.

Uśmiechnąłem się i przytuliłem do niego mocno. Teraz to naprawdę wiem że nie jestem sam że mam jego i mogę zacząć myśleć inaczej. Z resztą to tylko rozmowa nic złego się nie stanie a jak będą dalej na nie to po prostu wyjdziemy.

I tak też zrobiliśmy na następny weekend pojechaliśmy do jego rodziców bo jednak lepiej to gorsze załatwić od razu. I no nie było ani trochę dobrze. Jego ojciec od razu się wkurzył że wziąłem jego syna na dziecko i prawie mnie uderzył ale Karma go szybko powstrzymał. Wiedziałem że nie będzie łatwo ale żeby aż tak... Nie przyjęli tego że będziemy mieć dziecko wręcz kazał nam wyjść. Od razu to zrobił by nie narażać mnie na więcej stresu a ja w aucie od razu się rozpłakałem. Trochę za bardzo uwierzyłem że może być dobrze.

KARMA

Wkurzyłem się i to nie na żarty. Rozumiem nie być zadowolony i mieć swoje chore teorie ale żeby od razu z łapami na niego i to w takim stanie. Teraz to może na dobre zapomnieć że ma syna.

Widząc w jakim jest stanie od razu odetchnąłem głęboko i przyciągnąłem go do siebie tuląc delikatnie. Gładziłem po głowie i dawałem małe całuski w czółko.

- Już spokojnie nic się nie stało nie denerwuje się skarbie. Jestem przy tobie nic ci nie grozi.

Widać że reakcja ojca naprawdę go wystraszyła. Nie dziwię się i czułem że tak będzie ale bardzo chciał przyjść. Mam nadzieję że potem nie będzie tego żałować.

- Chcesz jechać to domu czy do matki? Z nią chyba powinno być lepiej.

- Nie wiem ...teraz to sam nie wiem czy w ogóle jej mówić... Po akcji z twoim ojcem to ...to mam dość.

- Czyli to domu dobrze kochanie. Pogadamy z nią później teraz musisz się wyciszyć. Nie denerwuj się i oddychaj spokojnie tak? W domu zrobię ci twoją herbatę na uspokojenie.

Pokiwał delikatnie głową ale dalej nie chciał się puścić więc siedziałem z nim tak jeszcze dobre parę minut. Dopiero potem był w stanie jakoś wytrzymać dojazd to domu. Tam wziąłem go na ręce i zaniosłem do pokoju gdzie od razu położyłem. Zrobiłem herbatę i zaniosłem mu. Okryłem kocem siadając obok obejmując ramieniem.

- To było za dużo dla ciebie... Ale żaden z nas nie mógł tego przewidzieć prawda. Choć najgorsze za nami ale kto wie jak to będzie potem.

- Już raczej gorzej nie będzie... Twój ojciec zaszedł dalej niż jak moja wyobraźnia by poszła więc nic gorszego się nie stanie tyle jestem pewny.

- To prawda ale przynajmniej wiesz że to nic nie zmienia. To czy jest dziecko czy nie a nawet chyba gorzej wyszło.

Gładziłem go tak po głowie obserwując uważnie jak pije. Martwię się o niego bo nawet w aucie przez chwilę mi zbladł. Nawet przeszło mi przez myśl by pojechać z nim do szpitala ale wiem że by mnie chyba zabił za to więc po prostu jestem czujnym obserwatorem. Wiem że jest wrażliwy tym bardziej w tym stanie a moim obowiązkiem jest się nim zająć a raczej nimi. I zrobię to najlepiej jak się da by moja rodzina była bezpieczna. Tym bardziej przed moją własną rodziną co okazała się być bez duszna. Przynajmniej wiem na czym stoimy u nich więc tyle dobrego w tym wszystkim i oby tylko tyle złego się wydarzyło reszta by poszła już znacznie lepiej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

Tak liczę że jeszcze max te trzy rozdziały i będzie koniec. A czy coś dalej będzie to nie wiem. Na pewno nie w najbliższym czasie ale może w przyszłości jeszcze coś tu po sobie zostawię kto wie ^^. A na razie to miłego dnia życzę i do zobaczenia za tydzień Misiaki moje!!

Przeznaczenie || KarmaGisa [OMEGAVERSE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz