Wyśnione szczęście

252 17 1
                                    


NAGISA

Nigdy bym nie pomyślał a raczej nie aż tak że moje życie będzie tak wyglądać w przyszłość. Niegdyś mój przyjaciel który wiedział o mnie wszystko i zawsze wiedział jak pomóc potem osoba której unikałem by za bardzo do niego nie podejść a bardziej by trzymał się z daleka od mojego życia. Jednak ten nie odpuścił bo zawsze mnie kochał i robił wszystko bym go zaakceptował...

Tak też się stało choć łatwo nie było ale no cóż musiałem to sobie uświadomić dopiero kiedy spodziewałem się jego dziecka. I z biegiem miesięcy a nawet i lat nie żałuję tego co się stało wtedy jak to się potoczyło bo ...bo to było najlepsze co mogło mnie spotkać a raczej nas. Bo Karma tą samą radość pokazuje codziennie co do naszej córki.

- Lili daj trochę spokoju tacie przecież wiesz że dopiero co skoczył pracę.

Mała spojrzała tak na mnie z salonu jak byłem w kuchni i tylko uśmiechnęła się. Może i wygląd ma mój ale charakter to bardziej w stronę ojca idzie zdecydowanie.

- Tylko chwila tacie to nie przeszkadza.

Westchnąłem i wróciłem do szykowania obiadu. Tak ja się nauczyłem w końcu gotować. Kiedy się zajmuje dzieckiem to jednak trzeba umieć to i owo a że Karma jest w pracy a po powrocie też chce odpocząć to w końcu zacząłem się uczyć i teraz po tych kilku latach nie jest najgorzej.

Patrzyłem tak na nich i jakoś nie mogłem uwierzyć że to już 5 lat... Wyrosła tak szybko no i dalej rośnie. Ciężko mi się z nią nie raz dogadać bo czasami serio mam wrażenie że rozmawiał z ojcem co mnie irytuje i każe jej iść do pokoju chyba pod tym względem nie nauczę się dyplomacji.

Widząc że w końcu uwolnił się od niej a mała piszą zająć się pieskiem co dostała ostasnho na urodziny i jak na razie wywiązuje się z swoich obietnic.

- Co moja księżniczka dziś robi na obiadek?

Czując jak mnie obejmuję od tyłu to uśmiechnąłem się i spojrzałem tak na niego.

- A to co ci ostatnio tak zasmakowało wiesz. Może to nic wybitnego ale puki wam smakuje to będę gotować tyle ile dam radę.

- Muszę ci powiedzieć jak na osobę co wcześniej nie potrafiła praktycznie nic naprawdę dobrze ci idzie i zasmakowało mi to. Mówię całkiem szczerze nie dlatego że jestem twoim mężem i muszę być miły.

- Bo inaczej byś spał na kanapie?

- Coś w tym jest.

Zaśmiałem się i dałem mu całusa w policzek. Wzięliśmy ślub nie długo po tym jak Lili się urodziła bo stwierdziliśmy że po co mamy zlewać dłużej. Nie żałuję tego i mimo nie jednej kłótni jaka była to dalej się kochamy jak zawsze a mała ma tyle miłości od nas i uwagi ile chce.

- Ale tak szczerze naprawdę dobrze gotuje?

- Skarbie czy ja bym cię okłamał albo te gwizdki w oczach małej jak je?

- No nie...

- Więc nie pytaj o coś co jest jasne. Widać jak się przykładasz do tego i to mi starczy wiedzieć że się starasz dla nas. Kocham cię takiego jakim jesteś i ani mi się nie zmieniaj.

- Kochany jesteś. Dziękuję i nigdy się nie zmienię spokojnie no chyba że na lepsze jeszcze.

Wróciłem do szykowania obiadu tym razem z uśmiechem. Kiedyś takie gadanie by mnie pewnie zirytowało a dziś to zupełnie co innego.

- Mamo,mamo, mamo!

- Co się dzieję kochanie?

Od razu się odwróciłem do niej i kucnąłem.

- Misia ...no ...zrobiła kupię na dywan... Tak nagle ...nie zdążyłam jej zabrać... Nie bądź zła postaram się wyczyścić to.

Widziałem już jej łzy w oczach bo wiem jak ona takie coś przeżywa i wie że jestem zły jak coś się na niego wyleje czy coś innego. Westchnąłem i przytuliłem ją delikatnie gładząc po głowie.

- No już spokojnie nie płacz to nie jest powód do łez... Stało się to się stało nic na to nie poradzimy. W końcu to tylko szczeniak.

- Nie będziesz zła?

- Nie będę kochana moja. Tylko nie płacz. A tym bałaganem zajmie się tata.

- Co?

- To. I nie chce widzieć śladu po tym inaczej to ciebie czeka kara.

- Znowu ja?

- Taka twoja rola.

Dobrze wie że jak to działa nie traktuje go źle ale czasami trzeba mu pokazać że wcale nie zmiękczyłem się od kiedy jestem matką dla niej.

- No dobrze kochanie. Idziemy Lili zajmiemy się tym.

Dała mi jeszcze całusa w policzek i poszła z nim. Trzeba umieć być wyrozumiałym choć fakt lubię ten dywan... Jest biały ...a kolor tego... Oby jednak dobrze to wyglądało.

...

Wieczorem jak ogarnąłem małą i utuliłem do snu gdzie już mała nie jest taka ale lubi jak jej czytam do teraz więc no. Nie widzę w tym nic złego. A Misia oczywiście położyła się przy niej. Dałem jej całusa na dobranoc i poszedłem do sypialni gdzie Karma już czekał.

- Dywan czysty masz szczęście i możesz tu zostać.

- Moja łaskawa księżniczka.

- Tylko twoja.

Usiadłem mu na kolana i tak objąłem za szyję.

- Dziękuję ci za wszystko co mam dzięki tobie.

- A ja dziękuję ci za ciebie i cudowną córeczkę.

- A ...co byś powiedział na jeszcze jedno?

- Chciałbyś?

- Może jeszcze nie jestem pewien ale mała by się ucieszyła z rodzeństwa a ja nigdy nie powiedziałem że chce tylko jedno.

- Czyli widzę że moje maleństwo już całkiem dojrzało do roli matki.

- Mhm ...i nie tylko bo do twojej miłości też musiałem.

- Warto było czekać.

Uśmiechnąłem się i pocałowałem go czuje przybliżając się bardziej. Nie było łatwo to prawda. Te wszystkie lata od kiedy stałem się kim się stałem były ciężkie ale wiem jedno. Gdyby nie on to nigdy by dobrze nie było a moje życie mogło by się nawet szybciej skoczyć. A tak mam rodzinę której nigdy żałować nie będę bo tego co mam teraz nie da się żałować.


KONIEC

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

Tak w końcu dotrwałam do końca udało mi się ją skoczyć. Mam nadzieję że mimo takich długich przerw warto było. I że komuś się podobało co tu stworzyłam. Zachęcam też do zajrzenia na inne moje książki i no to na tyle ode mnie. Może kiedyś jeszcze coś napiszę ale nie obiecuję. Trzymajcie się ciepło moje Misiaki kochane!!

Przeznaczenie || KarmaGisa [OMEGAVERSE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz