Niepewność

864 56 2
                                    

NAGISA

Ostatni miesiąc minął spokojnie, i o dziwo nie miałem spotkania z Karmą, albo go dobrze unikałem, albo on jednak już zapomniał o mnie, co by było bardziej wygodne dla mnie. W pracy jak zawsze, ale jeden plus tego, że jeszcze parę miesięcy i będę mógł się już sam zwolnić. Nie wiem, jak to będzie, ale chce się uwolnić od nich, a zwłaszcza od niego.

Leżałem spokojnie w domu bo co mam robić. Od kiedy matka ma nowy związek poświęciła się mu całkiem, a ja weekendy spędzam właśnie tak, no chyba, że ten mnie gdzieś na swoje widzimisie zabierze, co w takie dni zdarza się prawie, że nigdy co mnie cieszy, co chociaż wtedy mam spokój...

- I co ja mam z tobą zrobić?

Tak, chciałem się go pozbyć, ale coś mnie przed tym blokuje... Ja naprawdę nie chce dziecka kogoś tak chamskiego jak oni, to jest szczyt by takie dziecko mieć, tak nisko nie upadłem. Bardziej śliskiego typa nie widziałem, a dziecko jeszcze bardziej mnie odpycha, choć wiem, że nie jest tu nic winne... Usłyszałem pukanie do drzwi co mnie zaskoczyło, nikt do mnie nie przychodzi... Wstałem powoli i poszedłem otworzyć. Kij z tym, że wyglądam jak bym dopiero wstał, ale tak przeważnie wyglądam w weekendy. I od razu szoku doznałem widząc go ...czyli nie zapomniał o mnie...

- Kar...

- No witam pana, a ty co taki w proszku?

Nie wiedziałem co powiedzieć, on ...co, on tu robi? Przecież ma osobę która powinna być ważna dla niego, czemu zawraca sobie głowę mną.

- Mam tak stać, czy mnie wpuścisz, albo przegonisz?

- Emm... Wejdź.

Powiedziałem tylko i wróciłem na kanapę.

- Ty tak zawsze na nierozłożonej kanapie śpisz? I co taki zamulony?

Przychodzi tu tyłko by mnie sprawdzić? Jeśli tak, to może zapomnieć, że coś powiem. Okryłem się kocem i usiadłem wygodnie.

- To raczej nie jest w twoim interesie. Po co przyszedłeś?

- Czyli już nie mogę cię od tak, odwiedzić teraz, co?

- Przez ostatni miesiąc milczałeś, więc myślałam, że już zapomniałeś.

- Nie dał bym rady, a to, że milczałem to wyjazd służbowy miałem i dwa dni temu wróciłem.

- A Roxi?

- Rany, przestaniesz w końcu z nią? Od kiedy to wszystko się zaczęło z nią nie dajesz mi spokoju, aż tak chcesz bym z nią był, bo nie rozumiem.

Przemilczałem to, bo nie umiem samego siebie okłamać... Ale w taki sposób zawsze łatwo się zdradzić można.

- Nie, nie zależy, po prostu po tylu latach coś tam musi być na rzeczy, co?

- A wiesz, co po tylu latach ani razu nie pomyślałem o niej jakoś bardziej niż koleżance.

Zaśmiałem się cicho, bo jednak tutaj zabrzmiał trochę jak, taka osoba wiecznie niezadowolona.

- Wiesz co, mnie to nie interesuje jak jest między wami, ale skoro znacie się tyle lat i ona pewnie myśli, że jesteście razem, to jesteś chamem. Naprawdę Karma... Robienie z niej idiotki to nie jest rozwiązanie. Powiedz jej to od razu, a nie będziesz to ciągnąć lata i dopiero to zrobisz, jak będzie jeszcze gorzej.

Wiem, że to prawda i niech nie
próbuje wmówić mi, że jest inaczej.

- A od kiedy ty taki obrońca jesteś? Myślałem, że zawsze byłeś po mojej stronie, a tu po latach taka zmiana. Nagisa, ja cię już nie poznaje w ogóle... Co te trzy lata zrobiły z tobą.

- Po prsostu dorosłem i tyle wiem, jakie życie umie być okrutne i chce naprawić tych, by oni ich nie robili. Więc Karma, powiedz jej to. Inaczej nie masz czego szukać u mnie.

Wstałem i poszedłem do kuchni napić się wody. Słysząc, że przyszedł tu za mną spojrzałem w jego stronę.

- Nagisa, jesteś taki tajemniczy, a w twoich oczach od kiedy cię zobaczyłem po tym czasie, widzę sam ból... Co się dzieje, przecież mi możesz zaufać jak nikomu innemu, dobrze wiesz.

Od razu stanąłem tyłem do niego, bo wiem, że im dłużej się tak patrzy tym, ja bardziej miękne.

- Wszystko w porządku, czego ty się doszulujesz.

- Nie rób ze mnie idioty, znamy się nie od dziś, umiem cię już dobrze poznać kiedy jest coś nie tak.

- To twoje myślenie jest nieaktualne, bo jest inaczej.. Wszystko jest na swoim miejscu.

- A to co mówiłeś przed chwilą w salonie, nie bylo ani trochę w tym, że jest dobrze. Proszę, powiedz w końcu coś, a nie wszystko jest jedną wielką tajemnicą.

On naprawdę myśli, że od tak piękne... To już nie gimnazjum i moje nie udolne radzenie sobie z czymś, nie żeby teraz było lepiej...

- Nagisa.

Spojrzałem na niego pustym wzrokiem.

- Powiem tylko tyle, że u mnie nie było tak kolorowo jak u ciebie. Czasy się zmieniają to fakt, ale niektórych rzeczy po prostu, nie da się zmienić. Więc jako omega, muszę to zaakceptować.

- Co ...Nagisa, co ty ...

- Wyjdź już. Więcej ci nie powiem i chce być sam. Nie mam dziś nastroju na pogadanki, więc idź już.

Poszedłem do łazienki i tam się zamknąłem. Czasami sam nie wiem co robię. A w tym okresie, to już w ogóle burzliwy jestem i co chwilę inny ....Dobrze, że chociaż w pracy umiem to ukryć, ale takie zachowywanie się przy Karmie na dłuższą metę, nic nie da... Rany, i co ja mam zrobić. Nie chce jego pomocy, nie chce niczyjej, bo wiem jak taka pomoc się skończy, nawet jeśli go znam, to i tak nie mam pewności.

KARMA

Zbił mnie z tropu całkiem ...O co mu z tym chodziło? Czemu, powiedział o omedze... Co to ma wspólnego z jego zachowaniem i ...może problemami?

Szedłem powoli do auta i oparłem się o dach, myśląc i nerwowo ruszając kluczami. Dla innych trzy lata to nie wiele, a nie raz, przez ten czas człowiek może się ogromnie zmienić... Nagisa, jest tego świetnym przykładem.

- I co ja mam z tobą zrobić, mały. Chce ci pomóc, a ty tej pomocy nie chcesz...

Obiecałem jego mamie, że pomogę mu jak tylko będę mógł. Z resztą, sam tego chce.... Omega... Omega ...jaki związek to ma z jego sytuacją. Najlepiej chyba poszukać u źródła, czyli jego pracy. Może to za dużo, ale skoro on nic nie powie, to dowiem się tego tam, a mam przeczucie, że jego problemy są związane z tym miejscem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No i jest, jak miał być. Następnym to będzie tam bardziej Karma, bo już mam taki pomysł. Nagisie, dam trochę odpocząć ^^. Życzę wam miłego dnia i widzimy się za tydzień, Misiaki!!!

Przeznaczenie || KarmaGisa [OMEGAVERSE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz