Małe gesty

748 48 10
                                    

NAGISA

Ostatecznie mieszkanie z nim nie było złe, bo i tak więcej był w pracy. A tam to zdarzenie z przed tygodnia, to inna kwestia... My oboje, nie umiemy mimo wszystko tak otwarcie mówić o swoich uczuciach, i od razu być razem. Ten pocałunek nawet nie był jakiś wielki, by mówić od razu o wielkiej miłości. Po prostu ziarnko zostało zasadzone, to wszystko. Trzeba czekać, aż wykiełkuje tak jak nasze uczucia. Bo teraz, to my w sumie daliśmy znać tej drugiej osobie co czujemy... Wiem, dziwne to, i jak niby możemy tak myśleć, robić. Ale w naszym świecie, a znamy się nie od dziś są inne zasady. A to, że jestem tu tak sam tylko mi pamaga oswoić się z myślą, że tak się stanie... Ale dziecka dalej nie chce, nawet go urodzić. Coś mnie blokuje przed tym faktem, by je nie mieć teraz. A raczej ten fakt to ja znam, a jest nim właśnie ten debil... Debil którego nie chce już nigdy widzieć.

Robiłem właśnie obiad dla nas, bo późno przychodzi więc nie chce robić szybciej, by potem drugi raz grzane nie było. Zajmuję się głównie domem, choć nie wszystkim bo mi zabrania, a dla mnie to by na rękę było" gdyby tak coś się stało i bym to dziecko stracił.

- O, a tu co za ładne zapachy już na wejściu.

- Już się tak nie podlizuj, okej?

- Ale prawdę mówię. Zawsze tak dobrze gotowałeś, czy wtedy jakiś ślepy i bez smaku byłem, że tego nie pamiętam.

- Hmmm, wiesz co, to jest trudne. Bo niby gotowałem, ale słabo i nie szło to jakoś wybitnie.

- Czyli początkujący. Więc jednak nic złego wtedy ze mną nie było.

- Ciesz się, inaczej bym ci nie gotował teraz, bo wtedy to pewnie bym cię zatruł.

- Aż tak źle było? No bez przesady, tak to nawet jak nie gotuje, a gotować średnio umiem.

- Oj nie chcesz wiedzieć jakie początki były, a teraz siadaj bo nakładem. Po tej robocie na pewno głodny jesteś.

- I to jak, ale wiesz co, miło tak wrócić do domu wiedząc, że ktoś tu czeka z obiadem na ciebie.

Spojrzałem na niego i speszyłem się od razu odwracając wzrok. A jego, co tak nagle naszło.... Uhhh.

- Masz jedź i nie gadaj głupot.

- Tylko, że ja czystą prawdę mówię, nie wiem o co ci chodzi.

Usiadłem obok niego już bez słowa i sam zacząłem jeść. Nie lubię kiedy zaczyna takie tematy, nigdy nie wiem co powiedzieć.

- Pyszne, aż się zastanawiam czy wszystkie omegi takie są.

- Zależy czy się uczął tego. Mnie matka uczyła, a raczej kazała mi gotować jak jeszcze nie miałem określone kim jestem. Ale dla niej od zawsze byłem omegą, z resztą to wiesz poznałeś ją dobrze.

- Tak, czasem nawet, aż za dobrze" ale niech będzie. Ważne, że jednak ci się to przydaje.

- Są plusy tej nauki całe szczęście. inaczej miał bym serdecznie dość.

Westchnąłem nie zadowolony, nie lubię gadać o niej, od razu humoru nie mam.

- Ej no, nie dąsaj się tak mały, przecież wiesz, że nie robię tego celowo prawda?

- Tak wiem, ale samo gadanie o niej swoje robi. Dobra zapomnijmy, jej w tym życiu co teraz mam nie ma i niech tak zostanie, okej?

- Niech będzie, ale mam coś dla ciebie.

Co? On mnie zabije, co on znowu wymyślił. Jeśli znowu coś przez co mam zatrzymać dziecko, to mu się nie uda. Ale widząc uroczego pluszaka, króliczka białego myślałem, że zmiękne od razu.

- Ojej... Jaki uroczy, ale ...po co?

- By ci jakąś przyjemność sprawić, to jasne. A takie małe gesty są najlepsze, nie sadzisz?

- Może i tak, ale nie trzeba było, mimo wszystko dziękuję, że jednak się starasz.

Podszedłem do niego nie pewnie i go przytuliłem, co było trudne bo był wyższy ode mnie.

- Ale myślisz, że prezentami od tak mnie udobruchasz? Aż taki łatwy to ja nie jestem.

- Wiem, ale od czasu do czasu nie zaszkodzi. A teraz chodź tu.

Wziął mnie na ręce i poszedł ze mną na kanapę gdzie usiadł, a mnie dał na kolana.

- Ciekawe czy tak za parę miesięcy mnie podniesiesz.

- Ja ciebie zawsze wezmę na ręce nie ważne ile będziesz ważyć, dla mnie zawsze będziesz idealny.

Westchnąłem zrezygnowany, bo z nim to jak z dzieckiem. Czasami się go nie zrozumie. Ale co poradzić, taki już jest Karma.

- A tak w ogóle, to on nie próbuje się z tobą kontaktować?

- Ten gościu, to raczej jak już to z tobą, po co ze mną. A z resztą, nie ważne. Jego sprawa jest u policji więc łatwo się nie uwolni, pamiętaj tacy jak on zawsze wracają tam gdzie ich miejsce, czyli na śmietnik.

Widać, że był wkurzony w końcu co się dziwić, nieźle sobie nagrabił, ale mnie to nie interesuje, on i tak jest martwy dla mnie.

- To co, ja pozmywam po pysznym obiado-kolacji, inaczej tego nie nazwę o tej godzinie, a ty wybierz nam jakiś film, co ty na to.

- Hmm, może by, ale weź coś słodkiego z kuchni, bez tego nie dam rady oglądać czegoś tak długo.

- To ja wiem, od zawsze tak miałeś, więc wiem, że to nie zachcianka przez hormony.

- Ha ha, bardzo śmieszne.

Zszedłem z niego i zacząłem szukać filmu, kiedy usłyszałem dzwonek.

- Otworze!

Poszedłem do drzwi i bez patrzenia otworzyłem... A tam Roxi...

- O Nagisa? Co tu robisz, i to o tej porze... Myślałam, że urwał się wam kontakt kilka lat temu.

- Tak było w sumie, ale go odnowiliśmy.

- ...Karma, kochanie przyszłam do ciebie, a czemu on tu jest?

Weszła, mijając mnie jak gdyby nigdy nic, a on akurat z kuchni wyszedł.

- Nagisa, możesz już iść, nie jesteś już potszebny.

Przytuliłam się do niego...

- Ale on nigdzie nie idzie, jak już to ty. On mieszka na razie u mnie z pewnym okoliczności, i nie masz prawa go wyganiać.

- Ale to ja powinnam być ta ważna, nie on. W końcu, jesteśmy razem.

- W tym rzecz, że chyba nie. A ja" nawet dobrze ci nie pokazałem, czy mi zależy na tobie.

- Nie chce być nie miły, ale to ty teraz tak nagle tu przyszłaś, domagając się czasu z nim, równie dobrze bez zapowiedzi, mógł by być zajęty czymś innym.

- A ty, się nie odzywaj, to wszystko przez ciebie.

Popchnęła mnie dość mocno, a ja upadłem solidnie na plecy i aż poczułem ten ból i niezły wstrząs... Karma od razu znalazł się przy mnie, a ja mimo wszystko w duchu myślałem, że stracę przez to dziecko.



~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!

Wiem, tydzień temu nie było, ale jestem teraz trochę zabiegana i nawet na ten ledwie czas znalazłam. Jednak, nie chce robić długich przerw, więc taki tydzień bez, jak już to będzie maks. Mam nadzieję, że po mimo mojego śpieszenia się i pisania na raty, rozdział trochę ciekawy. Ale za tydzień już normalnie będzie, więc do zobaczenia za ten czas Misie!!!

Przeznaczenie || KarmaGisa [OMEGAVERSE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz