Rozdział 26 - Bezpieczna ciąża

423 26 2
                                    

   Siedziałam w salonie w domku na wyspie. Byłam bardzo zestresowana. Nasz miesiąc miodowy skończył się szybciej niż się zaczął. Nie wiedziałam teraz co mam począć. Dotknęłam brzucha i westchnęłam cicho. Do środka dołączył do mnie Edward. Spojrzałam na niego i usiadł obok mnie. 

   - Carlisle przyleci tutaj bo ma zaufanego przyjaciela który zna się na tych rzeczach. - oznajmił i spojrzał na mnie. Kiwnęłam głową ale spodziewałam się najgorszego.

   - Usuniemy je tak? - zapytałam, a on spuścił wzrok. Nie chciałam je usuwać, nie byłam do końca za aborcją. Tylko w trzech przypadkach byłam. Przestępstwo, zagrożenie życia lub dziecka oraz uszkodzony płód. Na życzenie i za przymusem nie akceptowałam. Nie chciałam go usuwać, ja tak jakby pokochałam je. Westchnęłam po raz kolejny i oparłam głowę o sofę.
   Minęło pewnie kilka godzin, zanim pojawił się Carlisle w towarzystwie Alice. Wstałam i przytuliłam przyjaciółkę, objęła mnie bardzo zmartwiona. Doktor podszedł do mnie i dał rękę na moje podbrzusze.
   - Czuje je, dziecko. - odpowiada patrząc na mnie, ja tylko spuściłam głowę.
   - Czy to konieczne? Mogłam zajść w ciążę jak byłam człowiekiem. - podniosłam ją i spojrzałam na doktora. Ten tylko zamyślony skierował się do Alice, pokazał jej gestem by wpuścić jej przyjaciela.
   Do środka wszedł ciemnoskóry wysoki mężczyzna z jeżem na głowie. Był umięśniony oraz piękny. Jego koszula opinała się na jego ciele podkreślając jego mięśnie.
   - Witaj Mayo, jestem Oman. - podaje mi rękę, wyciągam ją, ale obraca ją i sprawdza puls. Patrzy w jeden punkt zamyślony. - Dziecko jest nie wampirze. - odpowiada. Ja w szoku się uśmiechnęłam po chwili.
   - Mówiłam! - Edward jednak nie był pocieszony, Oman zabrał swoją dłoń puszczając moją.
   - Człowiek...pół. Pół wampir. Ciekawe. - wyciąga swój notatnik i zapisuje. - Ciąża może ci przejść bezpiecznie, w długim czasie jednak. Z racji, tego, że jesteś już wampirzycą to przejdzie ci ją w jak najlepszym porządku. - posłał mi przyjazny uśmiech.

   Wieczorem Carlisle z Omanem i Edwardem rozmawiali co dalej zrobić z moja ciążą. Alice siedziała przy mnie zmartwiona tym wszystkim. 
   - Co mam zrobić... - patrzy na przyjaciółkę, ona tylko posłała mi czuły uśmiech i dała dłoń na mój brzuch.
   - Zrobisz co będzie słuszne, nie zapomnij, że Edward zgodzi się ze wszystkim co ty postanowisz. - oznajmiła a ja westchnęłam zmęczona, tym wszystkim.

   Edward wszedł do naszej sypialni, podszedł do mnie. Siedziałam na tarasie, położył dłoń na moim ramieniu, ja spojrzałam na niego nieobecna. Usiadł przy mnie.
   - Wiem, że chce zatrzymać dziecko a ja... - byłam gotowa na najgorsze. Nie zgodzi się. Lecz może się zgodzić, nigdy nic nie wiadomo. - Uważam, że powinniśmy wychować je na wspaniałego człowieka.
   Wyprostowałam się i spojrzałam na ukochanego. Uśmiechnęłam się i rzuciłam się w jego ramiona. Ten objął mnie także szczęśliwy. Zgodził się! Chce zachować nasze wspaniałe malutkie dziecko! Wstałam szybko i ruszyłam do walizki. Wyciągnęłam z niej zdjęcie naszego dziecka. Podeszłam do męża i wskoczyłam na łóżko, pokazałam mu. 
   - Jest takie malutkie, dziwne, że rozwija się jak w ludzkiej ciąży. - uśmiecham się i popatrzyłam na ukochanego, ten złożył na mojej skroni pocałunek.

   ~~2 tygodnie później~~

   Wracałam z mężem do Forks. Jednak w głowie rodziło się pytanie jak mam oznajmić Belli i ojcu, że jestem w ciąży? Dotknęłam płaskiego brzucha który dopiero za kilka miesięcy się pojawi wypukły. Mąż całą drogę lotniczą trzymał mnie za dłoń i nie puszczał jej do końca lotu. Spojrzałam w dół z lekkim uśmiechem, w końcu uniosłam głowę. Zanim się obejrzałam lądowaliśmy już na lotnisku w Seattle. Wyszliśmy z prywatnego odrzutowca i zabrałam swoją walizkę. Podziękowałam za lot i ruszyłam z ukochanym na odprawę. Ku mojemu zaskoczeniu na lotnisku czekała na mnie...
   - Bells! - krzyknęłam i podbiegłam do niej. Rzuciłam się w jej ramiona. Jak? Przecież wróciła do Phoenix do matki, a nagle znalazła  się tutaj, na lotnisku w Seattle. Puściłam ją, lecz ta pokazała swoją dłoń, ujęłam ją. Moim bursztynowym oczom ukazał się piękny biały pierścionek, spojrzałam to na nią to na pierścionek. Obok mojej siostry stanął z uśmiechem Jacob. - Co?
   - Oświadczył mi się! - podskoczyła i się rzuciła w moje ramiona, ja w szoku krzyknęłam zadowolona i podskakiwałam z nią. Edward stanął za mną i objął w talii. Uścisnął dłoń z Indianinem, szepnął mu coś na ucho. On w szoku spojrzał na mnie, pokręcił głową po chwili z lekkim uśmiechem. Siostra puściła mnie z uścisku i spojrzała na mnie. - Hm? Coś nie tak?
   - Nie, nic, tylko... - zaśmiałam się i spojrzałam jej głęboko w oczka. Wzięłam delikatnie jej dłoń i dałam a swój brzuch, ona najpierw nie wiedziała o co chodzi ale potem wyjęłam z kieszeni zdjęcie. Wzięła je, bacznie się mu przyjrzała. Spojrzała na Edwarda a później na mnie. 
   - Naprawdę?! - spytała w szoku, kiwnęłam głową. Ta się wzruszyła i przytuliła najpierw mojego męża a potem mnie. Kołysałam się z nią w uścisku.
   - Nie mów nikomu narazie. - poprosiłam ją, a ta kiwnęła głową odgarniając swoje włoski. Ruszyłam z nią do wyjścia.
   - To ciąża...ludzka czy wampirza? - spytał Jacob za naszymi plecami, jego ton był dość poważny.
   - Mieszana. - patrzy na Indianina, ten tylko westchnął niepewnie. Poklepał go po plecach. - Nie musicie się martwić, ciąża będzie bezpieczna.
   -  Mam nadzieję, nie zniósł bym smutku Bells gdyby Mal...no wiesz. - i w głowie Edwarda pojawiła się nutka strachu oraz zwątpienia. Nie miał żadnej pewności, ani 100 procentowej wartości, że moja ciąża przebiegnie bez żadnych zarzutów oraz bólu a także ran. Nie mylił się. Ruszyliśmy do auta. Nie mogłam się doczekać, aż będę mogła przytulić swoje malutkie dzieciatko. Wzięłam telefon z torebki i wykręciłam numer Rosalie, wysłałam jej wiadomość 
   "Rose...jakby stała się jakaś tragedia, proszę. Zajmij się moim dzieckiem." ona odpisała automatycznie, że się zgadza. Byłam przygotowana już w stu procentach.

   Następnego dnia odbył się ślub. Belli oraz Jacoba. Oraz ogłoszenie mojej ciąży.

ωιℓ¢zα ѕισѕтяα | zмιєяz¢нOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz