Siedziałam przy biurku przeczesując włosy. Trzymałam w drugiej dłoni krótki bardzo ważny list, od Alice. Byłam w szoku, że do mnie napisała. Przeczytałam go raz jeszcze, ale tym razem na głos.
- "Spotkajmy się w parku w Seattle, w sobotę o godzinie 16. Miałam wizję odnośnie ciebie.
Alice" - byłam w szoku jak zobaczyłam kto był adresatem. Oni zniknęli trzy miesiące temu i nagle się kurwa odzywają?! Nie widziałam w tym najmniejszego sensu, ale jak Alice napisała, że miała wizję odnośnie mnie przejęłam się tym bardzo. Schowałam list do torby i spojrzałam na zegarek. Jest 2:56, czyli za 14 godzin spotykam się z Alice. Kręciłam głową nadal w szoku. Uderzyłam czołem o biurko. Nadal głęboko myślałam. Zahuczało mi w głowie, powodując, że złapałam się za czoło, bo poczułam ostry ból spowodowany uderzeniem w biurko.- Dość. Musze się z tym przespać. - po czym wstałam, skierowałam się do szafy i z ubraniami do spania poszłam pod prysznic.
7 godzin później.
Z samego rana siostra oznajmiła mi, że chce pojechać ze mną do rezerwatu. Ja odmówiłam, bo niezbyt czułam się na siłach, co zasmuciło moją małą pszczółkę. Pocieszyłam ją, że następnym razem się wybierzemy do Jacoba i Sama. Cieszyłam się, że Bells coraz bardziej lubiła go odwiedzać, w sensie Jacoba. Może uda mi się ich połączyć? Pasują do siebie. Ja zawsze byłam dla niego zbyt ostra, a Bella to taki łagodny baranek. Jacob by się o nią troszczył a ona zapomniała by o Edwardzie. Stałam przed lustrem w łazience z mokrą głową, oddychałam głęboko. Podniosłam wzrok na swoje odbicie w lustrze.
Rozmazany tusz pokrył moje policzki a także oczy, miałam bladą twarz. Umywalka była pokryta świeżą krwią, która była spowodowana kolejnym atakiem krwotoku z nosa, a dłonie trzęsły mi się jak alkoholikowi. Uderzyłam z całą siłą w lustro powodując, że się rozbiło. Znowu zbiera się w mnie złość bez powodu. Krzyczałam głośno. Dobrze, że nikogo nie było w domu. Wyszłam z łazienki nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Roztrzaskane kawałki lustra walały się teraz po kafelkowej podłodze łazienki.
Weszłam do pokoju rzucając się na łóżko. Skuliłam się lekko się trzęsąc. Było mi zimno i źle. Położyłam się na plecy. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, Alice. Edward. Wataha. To wszystko. Czułam się jak gówno w morzu totalnego szamba. To wszystko było tak skomplikowane, że nie zwracałam teraz uwagi na swoje zdrowie. Które niestety mi się pogorszyło. Stawałam się blada, a co rano budziłam się z krwotokiem z nosa na zaschniętej krwią poduszce. Przymknęłam oczy. Przysnęłam.
Park w Seattle.
Czekałam na Alice, siedziałam na ławce ubrana w dżinsy, adidasy i bluzę, bawiłam się włosami rozglądają się na boki sprawdzając czy nigdzie nie widać Alice. Denerwowałam się, nie wiem czego się po niej spodziewać. Z nudów wyciągnęłam swoją komórkę i sprawdziłam pocztę.
- Alice?! - wysłała mi e-maila, z dwie minuty temu. Wstałam automatycznie, napisała, że czeka na mnie pod pomnikiem generała. Szybko tam pognałam szukając ją wzrokiem. Omijałam ludzi, czasami się nawet o nich obijałam. Rozglądałam się, lecz gdy w końcu ją zobaczyłam, nie była sama. Stanęłam jak wryta. Otworzyłam lekko usta, a moje oczy szeroko się otworzyły. Obok niej stał... - Edward...
Poszliśmy we trójkę do kafejki nieopodal parku. Byłam w wielkim szoku, ale nie pokazywałam tego po sobie. Piłam kawę a Alice zaczęła rozmowę.
- Zadzwoniłam do Edwarda bo jego też to dotyczyło. - spojrzała na brata który spoglądał na okno. Przymknęłam oczy lekko je zaciskając. - Widziałam was, ale jedna rzecz mnie zmartwiła. Maya była...wampirem a nie wilkołakiem. - spojrzeliśmy na nią automatycznie.
~Wizja Alice~
Siedziałam na trawie rozkoszując się promieniami słońca. Moja skóra emitowała pobłyski diamentu, lekko oślepiając osobę obok. Koło mnie leżał na plecach Edward, ujmując moją bladą dłoń i patrząc na mnie z uczuciem. W końcu spojrzałam na niego czerwonymi oczami i lekkim uśmiechem na ustach. Zawisłam nad nim nadal z uśmiechem. Zamrugałam powoli, wampir ujął mój policzek. Zniżyłam się i go pocałowałam namiętnie, gdzie oddał z wielką ochotą.
~Koniec wizji~
Byłam wielce zaskoczona tym co przekazała nam Alice, spojrzałam w bok. Ja? Wampirem? Wilkołak nim zostać nie może! To wbrew zasadom, to wbrew naturze! Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Twoja wizja mogła kłamać. - odparłam twardo, na co ona zmarszczyła brwi. - To niemożliwe bym stała się wampirem bo to wbrew zasadom wilczych genów. Owszem człowiek także, nie mógł zostać wilkołakiem, ale jakoś nim jestem mimo ciężkich prób. Sam nie raz mi opowiadał o wilkołakach którzy chcieli zostać wampirami. Zniszczyło ich to, a oni sami zostali zniszczenie poprzez zabicie narzędziem i spaleniem jak w przypadku wampirów. - oparłam się o siedzenie nadal na nią patrząc. Westchnęła spokojnie, wstała.
- Zostawię was. Pewnie macie sobie coś do powiedzenia. - skierowała się do wyjścia. - Mal. - skierowała słowa na mnie. - Uważaj na siebie. - po czym wyszła a ja zostałam sama z przyjacielem w kompletnej ciszy, lecz głosy wokoło i muzyka z głośników która rozbrzmiewała w kawiarni przerywała grobową ciszę.
Bawiłam się małą łyżeczką od kawy. Nadal rozmyślałam nad słowami Alice, odnośnie wizji. Teraz rodziło się pytanie. Czy wilkołak może być wampirem? Jeśli tak, czy to nie będzie niebezpieczne? Czy nie stracę kontroli jak się zmienię?
- Pójdziemy na spacer? - zaskoczona spojrzałam na Edwarda który pierwszy zabrał głos, patrzyłam na niego lekko otępiała, lecz zgodziłam się. Przytakując tyko i wyłącznie głową, bo w tamtym momencie gdy się odezwał zabrakło mi głosu.
W parku szliśmy powoli i w milczeniu, było mi lekko zimno, więc trzymałam się kurczowo swojej bluzy. Widząc to, chłopak oddał mi na ramiona swoją kurtkę. Uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy. Ujął mój policzek. Miałam w oczach łzy. Łzy szczęścia które były spowodowane tym, że po takim czasie go zobaczyłam.Ten gest wystarczył, by złamać lody między nami. Rzuciłam mu się na szyję uradowana. Pocałowałam go namiętnie i z uczuciem gdzie oddał szczęśliwy. Objął mnie w pasie, a mokre policzki zasoliły lekko nam usta. Byłam taka szczęśliwa, było mi tak dobrze. W tedy też...
Nie wiedziałam, że to ostatni pocałunek w mojej ciepłej formie.
CZYTASZ
ωιℓ¢zα ѕισѕтяα | zмιєяz¢н
FantasiMaya Joseph Swan to młoda wilkołak, zmieniona w wieku 12 lat a także druga córka państwa Swan, najstarsza i dająca przykład młodszej siostrze. Przybywając do miasteczka dziewczyna poznaje jej wampirzego przyjaciela, młodsza siostra pozwala by młodyc...