Czułam jak Bella się trzęsie. Trzymałam ją za sobą by nic jej się nie stało. Wyostrzyłam słuch by sprawdzić co się dzieje w oddali. Zamknęłam oczy by się skupić. Ptaki. Grzmoty. Kroki. Zaraz...kroki. Wampirze kroki. Otworzyłam oczy spoglądając ponownie na las.
- Alice. Co się dzieje? Co widziałaś? - spytałam przejęta.
- Trójka. Musieli nas usłyszeć. - powiedziała przejęta brunetka. Bella spojrzała na mnie, zrobiłam wściekłą minę spoglądając na las. Zmarszczyłam nos a moje oczy płonęły gniewem, uwolniłam wilczo podobne zęby. Dziewczyna przytuliła się do mojej ręki, jej ścisk sprowadził mnie na ziemię. Spojrzałam na nią przejęta. Widząc jej strach, posłałam jej delikatny uśmiech, jakoś podziałał, bo odwzajemniła. Edward znalazł się przy nas, kiwnęłam głową. Przyjaciel obronił siostrę, dając ją za siebie.
- Zdejmij czapkę. - rozkazał jej chłopak.
- To bez sensu, czuć ją na całe boisko. - rzuciła do nich Rose. Klepnęłam Rose po ramieniu, stanęłam obok Carlisle'a.
- W razie czego, mogę się zmienić. - powiedziałam cicho zaciskając pięść powodując, że zastrzeliły mi kości. Spojrzałam na doktora, rozglądał się po granicy lasu.
- To zbyt ryzykowne, po za tym. - spojrzał przez ramię na Bellę. Powędrowałam za nim wzrokiem. - Mogłabym się dowiedzieć. - no tak. Ma rację. Spojrzałam ponownie na las, czekając na intruzów. Zawiał wiatr który wyłonił z mgły trzy sylwetki. Dwie dojrzałe męskie i jedną drobną kobiecą. Napięłam mięśnie, lecz chłodna dłoń Esme, która spoczęła na moim ramieniu, sprowadziła mnie na ziemię. Spokój Mal, spokój. Nieznani przybysze, podeszli do nas z uśmiechami na wargach. Kobieta odsunęła się ode mnie szepcząc coś na ucho czarnoskóremu. Zaśmiał się.
- Witajcie. - przywitał ich Carlisle. Patrzyłam cały czas na rudą laskę. - Jestem Carlisle, a to moja rodzina.
- I pies. - odwróciłam wzrok. Bella spojrzała na przybyszów zszokowana. Nic się nie odzywałam. Carlisle nadal się uśmiechał i spróbował zmylić Bellę.
- Mal nie lubi jak się ją tak nazywa. To nasza przyjaciółka. - spojrzał na mnie doktor a później na nowo przybyłych.
- Oraz najszybsza z nas. - oparła Esme. Spojrzałam w końcu na nich. Czarnoskóry się momentalnie mną zainteresował.
- Interesujące. - powiedział czarnoskóry wampir. - Jestem Laurent, to James i Victoria. - kiwnął głową na ciemno blond wampira a później na rudą. - Zagramy nową partię? - rzucił piłkę którą wcześniej złapał. Doktor ją zwinnie odebrał.
- Czemu nie? Chętnie zagramy. - odparł z uśmiechem. Przybysze uradowali się i udali się na drugi koniec boiska. Odetchnęłam ciężko, ale pewnie. Zwróciłam się do siostry. Była nadal lekko zszokowana, ale jakoś nie potrafiła niczego powiedzieć. Zmartwiłam się, bo znając już ją spytała by się co mieli na myśli.
- Jakoś ich nie lubię, nie pasują mi. - powiedziałam zniesmaczona ich obecnością.
- Czy wszystkie wampiry się tak zachowują? - spytała siostra spoglądając na trójkę wampirów, zza mojego ramienia.
- Wiesz...zdążyłam poznać Cullenów oraz ich historie z życia, zanim się przemienili. Wampiry pokazują swoje pozytywne emocje by pokazać, że są silniejsi i ważni. - powiedziałam spoglądając za ramienia na nich. Nie zwróciłam uwagi na wiatr który mocno zawiał rozdmuchają moje jak i Bells włosy. Usłyszałam jak blond włosy przybysz wziął głęboki oddech. Odwróciłam się do nich, zabrał ramię od swojej wybranki i skierował się do nas.
- Przyprowadziliście przekąskę. - zagotowało się we mnie. Odwróciłam się, powodując, że moje włosy jeszcze bardziej rozdmuchał wiatr a kurtka którą miałam na sobie, ześlizgnęła się z moich ramion. Zagryzłam mocno szczękę do krwi a ręka przerodziła się pięść.
- Mal...nie. - szepnął Edward, Carlisle jak i rodzina zwróciła się do mnie i James'a, zignorowałam wszystko to co mnie teraz otaczało. Zaczęłam biec w ich kierunku. Ominęłam Cullenów, Esme jak i Alice chciały mnie złapać, lecz na próżno. Byli daleko więc, miałam dobrą odległość by się zmienić. Intruzi przygotowali się do ataku. Biegłam krzycząc na nich. Skoczyłam. Skóra pokryła się włosami a ubranie zostało brutalnie rozerwane przemianą jaką przybrałam. Usłyszałam stłumiony oddech Bells. Był on krótki i głośny. Oddech zaskoczenia, jak i przerażenia. Górna warga pokazała białe zęby z dziąsłami, a biało miodowe futro połyskiwało w lekkim świetle [wilcza forma Mal w mediach]. Rzuciłam się na James'a powalając go. Głuchy łomot powalającego twardego ciała, rozbrzmiał między nami. Warczałam. Na ustach wampira malował się uśmiech. Victoria i Laurent chcieli się na mnie rzucić, ale Esme jak i Emmet, powstrzymali ich, broniąc mnie przed atakiem.
- Człowiek? - spytał Laurent. Carlisle znalazł się przy mnie w razie czego by mnie powstrzymać, przed zaatakowaniem go. Byłam wściekła! Nie miał prawa krzywdzić mojej siostry ani jej dotykać. NIE MIAŁ!
- Mal zejdź z niego. - prosił mnie doktor. Nie zamierzałam go puszczać. Skrzywdził by Bells. Poczułam na swoim futrze dotyk, delikatny dotyk. Alice. Nie wiem czemu, ale jej dotyk koił całe moje emocje. Zeszłam z niego, albo bardziej z niego zeskakując. Kichnęłam i ruszyłam do swojej siostry. Bella patrzyła na mnie przestraszona, ale jakoś nie bała się mnie. Stanęłam naprzeciw niej, w moim wilczym wzroku malowało się zaufanie oraz spokój jak na nią spojrzałam. Odwróciłam się od nich tyłem. Rose oraz Jasper stali po mojej prawej i lewej. Rose poklepała mnie w okolicach ucha. Nadal moja górna warga pokazywała dziąsła i białe zęby.
Wampir na którego się rzuciłam wstał, rzucając mi kpiące spojrzenie z chytrym uśmiechem. Warknęłam, albo bardziej, zaczekałam. Rose mnie uciszyła, a Jasper powstrzymał przed tym bym się na niego nie rzuciła. Słyszeliśmy rozmowę doktora z przybyszami.
- Nie chcemy kłopotów. Wasza przyjaciółka wygląda na silną. - powiedział Laurent, dając ręce do góry. Victoria rzuciła mi chłodne spojrzenie, szczeknęłam ponownie w jej stronę.
- Spokojnie Mal. - uspokoiła mnie ponownie Rose.
- Pies powinien być na smyczy a nie wśród nas, wampirów. - rzuciła do mnie Victoria kpiąco, James się zaśmiał na słowa ukochanej. Laurent poddając się z zaistniałej sytuacji oddalił się z rudą i jej chłopakiem. Stałam w pozycji gotowości jeszcze tak z dwie minuty. Odwróciłam się do siostry, spokojniejsza. Podeszła do mnie niepewnie, Edward spoglądał na nas. Wyciągnęła rękę ostrożnie, przymknęłam oczy lekko pomrukując. Dotknęła mojego wilczego czoła. Czułam jej delikatny oraz ciepły dotyk palców. Jej gest był delikatny oraz nieśmiały. Otworzyłam oczy delikatnie. Edward znalazł się blisko mojej siostry i zabrał ją szybko do auta zostawiając nas. Weszli do auta i z piskiem opon natychmiast wyjechali. Usiadłam, opuszczając głowę smutna. Esme pogłaskała mnie delikatnie.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - powiedziała Esme, zamruczałam przytulając się do niej, objęła mnie dwiema rękami wokół szyji, cmokając przyjemnie.
- Musimy chronić Bellę... - wszyscy, łącznie ze mną, spojrzeli na Alice. Jasper szybko się przy niej znalazł. - James. Wypatrzył ją za swoją ofiarę.
Zamarłam. Wstałam automatycznie. Moja Bella. Moja kochana Bella.
Za niedługo ją stracę. Na zawsze.
------------------------------------------------------------------------
DZIĘKUJ WAM ZA PONAD 600 WYŚWIETLEŃ ORAZ 43 GWIAZDKI!!!
To wiele dla mnie znaczy naprawdę. Wiem, że rozdziały są rzadko publikowane, ale obwiniajcie za to szkołę, oraz brak weny, niestety.
DZIĘKUJĘ WAM JESZCZE RAZ ZA WSPARCIE DLA MOJEJ "Wilczej Siostry" <3
CZYTASZ
ωιℓ¢zα ѕισѕтяα | zмιєяz¢н
FantasíaMaya Joseph Swan to młoda wilkołak, zmieniona w wieku 12 lat a także druga córka państwa Swan, najstarsza i dająca przykład młodszej siostrze. Przybywając do miasteczka dziewczyna poznaje jej wampirzego przyjaciela, młodsza siostra pozwala by młodyc...