Rozdział 16 - Koniec namiętności.

915 54 4
                                    

   Minęło kilka dni. Bella zdążyła wyjść z dołka, spotkała się z Jessicą, wyszła ze mną parę razy na miasto a nawet odwiedziła Jacoba! Byłam szczęśliwa, że rodzona siostra poznaje moją Watahę nie wiedząc kim są i to jeszcze bardziej mnie uszczęśliwiało i dawało upust bezpieczeństwa.

   Następnego dnia gdy Bells jeszcze spała, bo była sobota, ja z samego rana wybrałam się do La Push jadąc motocyklem. Ubrałam się w workowate rzeczy, dres i za dużą bluzę którą podkradłam Jacobowi, i zeszłam na dół by zjeść szybkie pożywne śniadanie zostawiając także wiadomość dla siostry i ojca. Zrobiłam sobie płatki z jagodami i jogurtem popijając ciepłą herbatą z żurawiny. Zachowywałam się bardzo cicho nie chcąc obudzić domowników. Po skończonym szybkim śniadaniu dałam miskę i kubek do zlewu kierując się do wieszaka. Pstryknęłam palcami.

   - Kartka. - szepnęłam do siebie. Skierowałam się znów do kuchni biorąc długopis z szuflady na narzędzia i żółtą przyklejaną kartkę pisząc na niej następujące zdanie. - "Pojechałam wcześniej do pracy, wrócę na kolację. Całusy Mal" - po czym przykleiłam ją do lodówki i skierowałam się znów do wieszaka ubierając tym razem kurtkę jesienną i zwykłe czarne adidasy. Wzięłam swój kask, wyciągnęłam kluczyki otwierając drzwi i wychodząc.

   Zeszłam po schodkach do garażu. Otworzyłam cicho, lecz to nie było możliwe, więc starałam się zachowywać dyskretnie powoli i delikatnie otwierając drzwi od dolnego wjazdu do garażu. Udało się lecz narobiłam trochę hałasu wywracając się o rower górski ojca który miał iść na złom. Podniosłam się szybko i wyprowadziłam motor, wsiadając na niego. Wyjechałam, ale musiałam zejść by z powrotem zamknąć garaż. Także zrobiłam. Wyjechałam gdy wszystko powróciło do normy.

   Dojechałam do rezerwatu w pół godziny. Miałam znów straszne zawroty głowy, co było przyczyną tego, że chodziłam często na dworze w bluzce na ramiączka i cienkich leginsach. Gdy dojechałam, pierwszą osobą jaka mnie przywitała był Jacob wychodząc z garażu. Zdjęłam kask, złapałam się za czoło co zauważył Indianin.

   - Dobrze się czujesz? - spytał z troską pomagając mi zejść z motoru.

   - Strasznie boli mnie głowa, chyba się przeziębiłam. - kichnęłam, na co Jacob zmarszczył brwi.

   - Chodź, ojciec przygotuje ci herbatę z ziół. - wzięłam mnie pod ramię i zaprowadził do środka, zostawiając motor na środku podjazdu.

   Gdy weszłam przywitał mnie ciepły uśmiech Billa i Sama grającego w karty w kuchni.

   - Maya, witaj. - Bill odłożył karty i podjechał do mnie na wózku, lecz gdy się mi przyjrzał jego ciepły uśmiech zszedł z jego warg, skinął do Jacoba głową, na co chłopak ruszył do spiżarni. - Chodź, usiądź. - zrobił mi miejsce bym weszła do środka i usiadła. Tak, też uczyniłam. Nie zdjęłam kurtki bo było mi zimno. - Sam, podgrzej zupę.

   - Tak jest. - samiec Alfa wstał i skierował się do lodówki wyjmując garnek z zupą i wstawiając go na gaz.

   Bill przyłożył mi rękę do czoła sprawdzając mój stan podgorączkowy, cmoknął raz zabierając dłoń z mojego czoła.

   - 39,5. Przeziębiłaś się. - spojrzałam na niego wzrokiem "Skąd wiesz?", zaśmiał się. - Mal, ja wiem wszystko.

   Gdy mój ukochany przyszedł z ziołami, Bill od razu zaczął mielić zioła, na dość większy proszek by dodać go do herbaty. Jacob wstawił wodę i usiadł obok mnie dodając mi otuchy, przytuliłam się do niego, pogładził mnie po ramieniu całując moje włosy. Pod nos została mi podana zupa z kaczki z kaszą pęczak, od razu zaczęłam jeść, dziękując Samowi. Po czym Bill dodał obok mnie herbatę, magicznie wzięłam łyk i czułam smak lawendy, miodu i cytryny.

   - Pyszna. Jak ty to robisz? - spytałam spoglądając na niego i pociągnęłam nosem, bo sprawką była ciepła zupa.

   - Tajemnica kochana. Jedz, na zdrowie. - skinęłam głową i kontynuowałam jedzenie zupy, która rozpływała się w moim żołądku.

   Po zjedzonym posiłku, Jacob zaprowadził mnie do jego pokoju bym tam się ogrzała. W domu zapalono w kominku więc gorące powietrze unosiło się wszędzie. Usiadłam na jego łóżku rozglądając się. Moją uwagę zwróciło nasze zdjęcie oprawione w piękną ramkę. Zdjęcie to przedstawiało nas na naszej ostatniej randce która była z rok temu w Wesołym Miasteczku. Uśmiechnęłam się na sam jej widok co zauważył Jacob. Widząc mój uśmiech zaszedł mnie od tyłu i przytulił zatapiając głowę w moje włosy, mruknęłam zadowolona. Objął mnie delikatnie wokół bioder.

   - Brakowało mi twojego zapachu. - oznajmił, na co zrumieniłam się.

   - Spójrz na mnie. - powiedziałam, co chłopak zrobił. Skorzystałam z okazji i go pocałowałam. Powoli zaczął odwzajemniać. Przymknęłam oczy, lecz przed nimi pojawił się Edward zwisający nade mną w tamtą noc. Momentalnie przestałam, na co lekko się skrzywił Jacob.

   - Coś nie-

   - Zdradziłam cię. - chłopak stał jak wryty, patrzył na mnie analizując co mam na myśli. - Z Edwardem. - po tym imieniu wypuścił mnie z objęć i odsunął się ode mnie, objęłam się, łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Spuścił głowę po czym wyszedł wściekły z domu, jego ojciec krzyknął za nim. Wyszłam z jego pokoju, powodując, że Bill spojrzał na mnie rozczarowany i pokręcił głową. Wrócił się do kuchni. Schowałam twarz w rękach i zaczęłam mocniej płakać.

   Około 22 wróciłam do siebie. Miałam podpuchnięte oczy a także gorączka się podwyższyła. Bill chciał bym została, że zadzwoni do mojego ojca, lecz ja podziękowałam z uśmiechem i wyszłam, zostawiając go. Bill i Sam mi wybaczyli największą zdradę i głupotę, oboje mają dobre serca a ja dla nich jestem bardzo ważna w Wataszy. Zaparkowałam przed domem, zsiadając z motoru, nie zauważyłam jak Bella spogląda przez okno na mnie z góry. Poprawiłam kurtkę i skierowałam się do domu. Weszłam do środka.

   - Cześć. Jak w pracy? - spytała Bella stojąc na schodach, spojrzałam na nią blada i kiwnęłam głową, lekko się zachwiałam. Siostra zdążyła mnie złapać. - Słabo wyglądasz. Połóż się. - zaprowadziła mnie do salonu i pomogła mi położyć się na kanapie. Zdjęłam kurtkę i rozłożyłam się na miękkim posłaniu. Bells przykryła mnie kocem i skierowała się do kuchni by podgrzać mi kolejną zupę. Złapałam się za czoło i pociągnęłam nosem, kichając następnie.

   - Chora jesteś. Zostań w domu do końca tygodnia. - oznajmiła Bella podchodząc do mnie i usiadła obok mnie zostawiając zupę na gazie by się podgrzała. Kiwnęłam głową.

   - Niepotrzebnie wychodziłam ubrana jak na lato. - zaśmiałam się z własnej głupoty, a wypieki od gorączki pokazały się na moich policzkach. Bella pokręciła głową i pocałowała mnie w czoło wstając i udając się do kuchni. Odprężyłam się, przymykając oczy. Gdy je przymknęłam pokazał mi się znów Edward, tym razem cały we krwi mając w ramionach moją siostrę, słyszałam śmiech lecz nie wiedziałam czyj to. Otworzyłam oczy zastając na widoku moją siostrę trzymając zupę. Usiadłam, lekko sycząc bo strasznie rozbolał mnie kręgosłup. Odebrałam miskę i podziękowałam jej uśmiechem jedząc ją.

   Nie zamierzam skrzywdzić mojej siostry tą wiadomością.

ωιℓ¢zα ѕισѕтяα | zмιєяz¢нOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz