Odgarnęłam swoje włosy i dalej patrzyłam na swoje odbicie. Byłam zachwycona, samą sobą i tym co widzę. Obróciłam się i zaczęłam śmiać. Czerwona sukienka z długim rękawem bardzo ciasna prezentowała się na mnie wspaniale. Odwróciłam się i spojrzałam za swoje ramię na odbicie tyłu. Wymodelowana pupa, taką jaką chciałam. Po chwili poczułam rękę na talii, na moich lekko czerwonych wargach pojawił się uśmiech. Spojrzałam przed siebie. Mój ukochany znajdował się przede mną. Ujęłam jego policzek w dłoń i swoim czołem dotknęłam jego.
- W końcu razem... - szepnęłam, ale mój głos był jakbym miała się zaraz rozpłakać, ten parsknął śmiechem i objął mnie mocniej.
- Bałem się, że cię stracę... - szepnął do mojego ucha i przejechał dłonią po mojej talii. Mruknęłam, przymykając oczka i uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Odsunęłam się po chwili, złapałam się za gardło.
- Au... - dotknęłam swoje zęby językiem, czułam nie kły tylko szpilki jak u wilka. Spojrzałam na ukochanego. - Co? Czemu mam zęby wilka? - ten tylko odwrócił wzrok.
- Jesteś hybrydą. Czujesz pragnienie wampira ale myślisz i czujesz jak wilk. Masz naszą nieśmiertelność ale możesz też łatwo zginąć jak wilkołak. - odparł po czym odszedł i oparł się o futryny od drzwi balkonowych. Odwróciłam wzrok i spojrzałam w lustro.
Jednak jestem dalej pod pieczą wilka.
Nie mogę się cieszyć bycia z nim bo wiem, że mogę w każdej chwili umrzeć. Wpadłam na coś, ale będę musiała się upewnić czy to prawda.
- Edwardzie. - podeszłam do niego i objęłam od tyłu. - Nie umrę. - ten dotknął moich dłoni. - Jeśli ktoś będzie chciał mnie zabić będzie musiał użyć broni z białego dębu. Tak można mnie zabić. - ścisnął rękę, ale poczułam jak wzdycha z ulgą. Odwrócił się do mnie i ucałował w usta.
Naglę do sali wszedł Carlisle. Uśmiechnęłam się uradowana na widok doktora i podbiegłam do niego mocno go przytulając. Objął mnie zatapiając swoją twarz w moich jasnych włosach. Puścił mnie z objęć i spojrzał na moją twarz.
- No proszę. Piękna. - oznajmił z uśmiechem. - Chodź. Wszyscy chcą cię zobaczyć. - kiwnęłam głową i odwróciłam do ukochanego jak wyszliśmy.
Zeszłam po schodach. Na dole czekała na mnie cała rodzina, łącznie z kuzynami z Denali. Uśmiechnęłam się i zeszłam, Alice chwyciła mnie za rękę i delikatnie przytuliła. Odwzajemniłam przytulenie. Puściłam ją i spojrzałam na rodzinę.
- Wybaczcie, że was zmartwiłam. Wynagrodzę wam to. Oby Charlie nic nie wiedział... - zmartwiłam się ojcem, nie pozbiera się jak dowie się o mojej "śmierci"
- Charlie wie, ale oznajmiliśmy, że się otrułaś jedzeniem i nic ci nie jest. Ten spanikował ale później przeszło. Minęło kilka dni, od kąd miałaś wypadek. Widział cię jak śpisz, jak przemieniłaś oczywiście. Był tutaj. - oznajmiła Alice, odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej nie zna tej "prawdziwej" prawdy. Dałam włosy za ucho i spojrzałam na kuzynostwo. Ukłoniłam się, brunetka podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Byłam pod wrażeniem jaka silna jest. Zaśmiałam się i poklepałam ją po plecach.
- Witaj w rodzinie Maya. - puściła mnie z objęć, przyjrzała mi się.
- To wasz dom? Bardzo przepraszam za kłopot. - gdybym mogła mieć dalej krew w swoich żyłach zarumieniła bym się pewnie. Ta tylko machnęła ręką i poklepała mnie po ramieniu.
- Eleazar, miło mi. - podał mi dłoń, uścisnęłam ją. - Masz ciekawy dar. Właściwie...to dwa. - wszyscy byli w szoku, rozejrzałam się by zobaczyć ich twarze.
CZYTASZ
ωιℓ¢zα ѕισѕтяα | zмιєяz¢н
FantastikMaya Joseph Swan to młoda wilkołak, zmieniona w wieku 12 lat a także druga córka państwa Swan, najstarsza i dająca przykład młodszej siostrze. Przybywając do miasteczka dziewczyna poznaje jej wampirzego przyjaciela, młodsza siostra pozwala by młodyc...