Jego/Jej Reakcja, Kiedy Walniesz Jakąś Laskę Patelnią W Głowę I Ona Zemdleje

420 24 12
                                    

-Julian-

Julian był, delikatnie mówiąc, w szoku. Gdy tylko usłyszał dźwięk uderzenia, odskoczył, chowając się za swoimi rękami.

Gdy zobaczył leżącą na ziemi kobietę, a nad nią ciebie z patelnią, odetchnął z ulgą.
- Seniorita, ciebie zesłali mi bogowie. Ale nie zamachuj się więcej w ten sposób, prawie trafiłaś króla!

W każdym razie obydwoje musieliście szybko zwiewać, zostawiając nieprzytomną kobietę na korytarzu agencji.

-Edek-

Edek dokończył tylko popijać swoją herbatę, kiedy kobieta upadła przed nim. Mężczyzna spojrzał na ciebie z zapytaniem, na co podrapałaś się w głowę.

- Denerwowała mnie - powiedziałaś w końcu. - Zbyt się do ciebie kleiła...
Edek tylko wyciągnął z kubka woreczek po herbacie i rzucił w nieprzytomną kobietę.

- Naprawdę? Musisz śmiecić teraz? - ale i tak uśmiechnęłaś się, widząc, że mężczyzna z tobą współpracuje.

-Mason-

Mason przeglądał nowy zestaw do szachów, kiedy usłyszał gluche uderzenie.
- Wiedziałam, że jej głową jest pusta - szepnęłaś, a mężczyzna odwrócił się do ciebie.

- Kochanie, co się stało tym razem?
- Skradała się w twoją stronę by Ci portfel ukraść - Mason zamrugał kilka razy, a potem ze zniesmaczeniem spojrzał na kobietę.

- Dobra robota. Idziemy od tego plebsu.
- Nie chcesz jej z PINGWINAMI urządzić sądu ostatecznego?

I w ten sposób znalazłaś sobie rozrywkę na następne dwie godziny. Dopóki nie zostałaś oskarżona o atak i wszystko obróciło się przeciw tobie.

Najgorsze było to, że Mason był oskarżycielem. I to dobrym oskarżycielem.

-Marlenka-

- Woah, co jest? - Marlenka przerwała grę na gitarze, żeby się odwrócić.
- Perkusję ci robię - uśmiechnęłaś się niewinnie, wzmacniając chwyt na patelni.

Spojrzałaś w stronę jeszcze przytomnej kobiety pod twoimi nogami, ku przerażeniu Marlenki, znowu się zamachując.
- A to za robienie jej zdjęć z ukrycia - i uderzyłaś, a kobieta padła.

- [Imię]! Trzeba ją zabrać do skrzydła szpitalnego!
- Tak, planowałam to zrobić zaraz po pozbawieniu jej przytomności.

- Pomogę ci z nią. O co poszło tak w ogóle?

-Francis-

Doktor Bulgot znowu był w terenie, próbując przejąć władzę nad światem. PINGWINY, w poszukiwaniu nowego słabego punktu mężczyzny, skierowali się do ciebie.

- Szefie, a może zagrozimy mu skrzywdzeniem [Imię]? - zaproponował Kowalski, na co chwyciłaś pobliską rzecz do obrony przed mężczyznami.

Tak oto znalazłaś się na placu boju, kiedy dostrzegłaś jakąś kobietę z innej agencji biegnącą do Francisa. Zauważyłaś również pron w jej rękach, dlatego, nie patrząc na swoich "towarzyszy", pobiegłaś do ukochanego i przywaliłaś w głowę biegnącej agentce.

- Moja podwyżka! - krzyknęła w stronę jej pomocników, udając, że walczysz z Bulgotem.

- Dzięki kochanie - szepnął, udając wielką przegraną i wycofał się, a ty zebrałaś oklaski od agentów wokół. Może oprócz tych, z którymi przyszłaś.

- Następnym razem ja go pozbawię tej ładnej twarzy.
- Bo ci pozwolę, Skipper.

-Czerwony Wiewiór-

Czerwony Wiewiór pierwszy raz w tym miesiącu wyszedł ze swojej kryjówki, a już zrobiło się wokół niego zamieszanie.

Wyszedł, bo kazałaś mu się przewietrzyć, ale nie spodziewał się, że zaczniesz atakować randomowych ludzi.

Znaczy, randomowych dla niego. Ty zobaczyłaś Białą Kwokę, czy jak jej tam, a od Rokbata wiedziałaś, że planuje ona połączyć siły z twoim chłopakiem.

Zebrali się wokół was ludzie, a ty jak najszybciej wyrzuciłaś swoją broń w pobliskie krzaki.
- Kochanie spojrzyj. Jeszcze skończysz jak ona, gdy nie będziesz się wystarczająco dotleniał.

Niestety na horyzoncie pojawiła się policja, a wyjaśnianie im, że jesteś z agencji trwałoby za długo. Dlatego Czerwony wykorzystał w końcu to, że trenował w podziemiach, wziął cię na ręce i pobiegł w przeciwną stronę, gdzie było jedno z wejść do jego bazy.

-Fred-

Ledwie rozległ się dźwięk uderzenia, ty schowałaś patelnię za plecami. Dopiero teraz Fred spojrzał w twoją stronę, wcześniej zajęty przyglądaniem się dębom.

- [Imię] patrz, kobieta zemdlała. Ciekawe, czy przez cukrzycę... - i wyciągnął telefon, dzwoniąc po pogotowie.

Stwierdziłaś, że nie musi znać prawdy i, jak już karetka pojawiła się w zasięgu wzroku, poszliście dalej.

- To uderzenie faktycznie musiało boleć, znając twoją siłę - powiedział nagle, a ty przypomniałaś sobie, dlaczego jest informatorem PINGWINÓW.


***
To się pisało zdecydowanie za łatwo.
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan

Kompletnie Nic Tu Nie Widziałeś | Pingwiny z Madagaskaru Scenariusze(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz