Gdy Się Przytulacie

380 28 10
                                    

-Julian-

Julian, nie mogąc znieść zbyt długiego siedzenia w domu, nadawał Ci o jakimś wyjściu. W końcu dałaś za wygraną, kiedy dowiedziałaś się, że w pobliskim klubie kawiarnianym jest potańcówka.

Zdecydowałaś zabrać tam mężczyznę, a ten z radością już zaczął dobierać wam stroje, gdy tylko o tym usłyszał. Wtedy jednak musiałaś zainterweniować, przez nadmiar dodatków, różnych kolorów i innych takich.

- [Imię], moja bogini. Dlaczego jest tutaj tak dużo starszych ludzi?
- Bo to nie jest klub nocny skarbie - uśmiechnęłaś się pod nosem, widząc jak Julian powoli się uspokaja.

Zbyt długo sobie na ciebie nie ponarzekał, bo od razu jakiś mężczyzna zaprosił cię do tańca, co przyjęłaś z uśmiechem.
Julianowi opadła szczęka, widząc jak szybko go porzuciłaś dla kogoś, kto tańczy z klasą, aż nie mógł się doczekać kiedy piosenka się skończy.

Ty z kolei wymieniłaś się kilkoma zdaniami z miłym mężczyzną, głównie skupiając się na nie podeptaniu go. Trzeba jednak przyznać, lekcje u twojego chłopaka sprawiły, że nie było to takie trudne.

Nie odpoczęłaś nawet minuty, kiedy po skończeniu jednego tańca, do kolejnego zostałaś wyciągnięta przez Juliana. Już ustawił wasze ciała, czekając na kolejną energiczną kolekcję dźwięków, kiedy poleciała wolna piosenka.

Uśmiechnęłaś się, przymykając lekko oczy. Owinęłaś ręce wokół szyi Juliana, a ten od razu objął cię w talii.
- Przytulańce nie są takie złe...

-Edek-

Przez cały dzień nie miałaś czasu spotkać się z Edkiem. A to poza nosić jakieś dokumenty, a to on musiał coś załatwić. I tak wymienialiście szybkie "cześć skarbie", gdy się mijaliście na korytarzach agencji.

W końcu godziny pracy dobiegły końca, a ty z ulgą padłaś na łóżko w swoim mieszkaniu. Zaraz za tobą podobnie zrobił Edek, tylko że położył się na tobie. 
- Edek... Dusisz - jakoś powiedziałaś spod mężczyzny, a ten tylko odmruknął równie zmęczony. Udało ci się jednak go z siebie zrzucić, o ile tak można nazwać wasz obrót o 180 stopni. 

Nawet nie przebraliście się w piżamki, od razu zasypiając w siebie wtuleni.

-Mason-

Mason postanowił wziąć twoje słowa odnośnie bycia miłym do serca i dlatego on i Edek zdecydowali się pomóc Lulu na jej akcji dotyczącej pogodzenia dwóch stron jakiegoś konfliktu. Nie wiesz dokładnie o co chodziło, ale wierzyłaś w charyzmę swojego chłopaka. 

Dlatego też ostatnie, czego się spodziewałaś, to wiadomość z prośbą o nagłe przybycie do szpitala agencji. Powiedzieli ci tylko, że chodzi o Masona. To wystarczyło, byś po kilku dniach rozłąki biegła, nie zważając na zmęczenie po pracy, czy ruch na korytarzu. Potrąciłaś kilka osób po drodze, ale nawet od Joe'go nie usłyszałaś nic niemiłego, co lekko cię zaniepokoiło. 

Stanęłaś przed drzwiami, gdzie czekali Edek i Pingwiny. Wszyscy dziwnie przybici, szczególnie Edek. 
- Już wie prawie cała agencja. Ciebie zostawiliśmy na koniec, bo zastanawialiśmy się, jak to powiedzieć - zaczął Szeregowy, a ty próbowałaś złapać oddech, uspokajając bicie serca. 

- Co z Masonem? - szepnęłaś, żądając wyjaśnień. Edek położył rękę na twoim ramieniu, a głos zabrał Skipper.
- Przykro mi to mówić, ale straciliśmy go w akcji. Niczym Manfrediego i Johnsona...

Czułaś, jak twoje kolana miękną. Tego na pewno się nie spodziewałaś. Przecież to była pokojowa misja do jasnej cholery! 
- Mogę go chociaż zobaczyć? - gdy otworzyły się przed tobą drzwi, Edek wskazał ci jedną postać przykrytą prześcieradłem. Na drżących nogach podeszłaś i zdjęłaś materiał. 

Kompletnie Nic Tu Nie Widziałeś | Pingwiny z Madagaskaru Scenariusze(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz