Któreś Z Was Jest Pijane

326 18 7
                                    

-Julian-

- Julian, ile ty wypiłeś? - złapałaś się za biodra, mierząc Juliana krytycznym spojrzeniem. Miał zakład ze Skipperem o to, który z nich wytrzyma większą dawkę alkoholu.

- Tyle samo, co ten śmierdzący pingwin!
- Jesteś pijany, chodź, wracamy do domu - złapałaś szarowłosego za ramię, a ten od razu się wyszarpał.
- Nie jestem pijany, to ty jesteś rozmazana!

Westchnęłaś głęboko. W głębi biura dostrzegłaś 2 opróżnione butelki po wódce. Jakim cudem Julian jeszcze się trzymał na nogach i mówił? Nie miałaś pojęcia.

- Jak nie, to nie. Poproszę Morta, żeby mnie odprowadził do domu i zrobimy sobie mangową galaretkę. Papa, skarbie.
Więcej nie trzeba było, żeby Julian złapał cię za rękę i ciągnął przez cały budynek do wyjścia. Teraz pytanie, czy chodziło o zazdrość do Morta, czy o galaretkę o smaku mango...

-Edek-

Oparłaś się na ręce, powstrzymując głowę przed opadbieciem na blat, a twój wzrok był utkwiony w przystojnym mężczyźnie obok. W koncu jednak Edek wyczuł, że się na niego patrzysz i również spojrzał w twoją stronę.

- Weź powiedz, masz może dziewczynę? - zapytałaś z delikatnym uśmiechem, ignorując minę okularnika.
Ten tylko pokiwał głową na tak i wystawił kciuka w górę.

Łezki zebrały się w twoich oczach, Wzięłaś kolejnego łyka alkoholu przed tobą.
- Jak mogłeś, Edek? Ja cie przecież kocham, I to tak bardzo. Czemu masz inną? Kim ona jest? I w czym jest lepsza ode mnie?

Nagle Edek szturchnął cię w ramię, na co twoja uwaga wróciła do agenta.
- *Ty jesteś moją dziewczyną*- stwierdził po migowemu, a ty jeszcze bardziej się poryczałaś.

- Jestem taka szczęśliwa...

-Mason-

Ledwie Marlenka otworzyła drzwi, ty rzuciłaś się na stojącego tam Masona. Kiedy ty już go przytulałaś, on wciąż miał rękę w górze, imitując gest pukania.

- Heeej skarbieee - szepnęłaś, przedłużając ostatnie samogłoski. Brunet, również cię obejmując, złapał się za czubek nosa.

- [Imię], jesteś pijana - Marlenka obdarzyła go spojrzeniem "no co ty nie powiesz", a ty wciąż wtulałaś się w mężczyznę.

- Jesteś przystojny - mruknęłaś jeszcze, a Mason poczuł uderzające go nagłe ciepło.
- Zdecydowanie jesteś pijana. Wracamy do domu. No, pożegnaj się z Marlenką. Dobranoc.

-Marlenka-

Wracałaś z Marlenką z klubu, obie byłyście pod wpływem. Z doświadczenia już jednak wiedziałaś, że nie ma czego się bać przy kobiecie, w końcu jakoś sobie radzi z humorami innych agentów.

Ale ktoś spoza agencji tego nie wiedział. I gdy szłyście i chichotałyście z waszych prób chodzenia prosto, jakiś mężczyzna do was zagadał w niezbyt miły sposób, obserwowałaś, jak wszystkie procenty ulatują z twojej dziewczyny.

- Jakiś problem? - na pewno nie tego spodziewał się typek "proponujący" wam wcześniej "małe co nie co". Tak, bliżej było temu do groźby.
Zanim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, oberwał po twarzy i stracił parę zębów. A ty z Marlenką szłyście dalej, znowu chichotając i tym razem podśpiewując.

-Francis-

Wracając po godzinach z pracy i odwiedzając Francisa, na pewno nie spodziewałaś się zobaczyć go z butelką wina w ręku, na kanapie i otoczonego zużytymi chusteczkami. Gdzieś po podłodze plątały się też inne, już puste butelki.

- Skarbie? Wszystko w porządku?
- Uświadomiłem sobie, jaki jestem beznadziejny. No wiesz, moja siostra jest agentką, tak jak ty. I nasza mama zawsze mówiła nam, że osiągniemy wiele. Mi początkowo szło o wiele lepiej niż niej. Aż w którymś momencie moje tępo zwolniło i zacząłem popełniać błędy na misjach. Kosztowało to zdrowie dwóch bylych agentów z grupy pingwiny.

Delikatnie mówiąc, zatkało cię. Bulgot nie należał do tych, co dużo wspominają, ale skoro potrzebował się wygadać, nawet będąc pod wpływem, to już siedziałaś obok na kanapie i nastawiałaś uszy.

- Wtedy też to moja siostra była gwiazdą w agencji. To był jeden z powodów dlaczego odeszłem. A teraz jestem tutaj, pełen nienawiści do siebie i do świata, próbując go zmienić na miejsce, w którym będę znowu najlepszy. Tak się w tym zatraciłem, że od kilku lat nie widziałem swojej rodziny. Do teraz zastanawiam się, jak sobie radzi Doris.

Nie wiedziałaś zbytnio co odpowiedzieć, więc Wzięłaś butelkę z rąk mężczyzny i sama wzięłaś kilka łyków.

- Na pewno jest z nią dobrze, chociaż pewnie tęskni - po chwili ciszy białowłosemu dłoń na ramieniu, po czym ją ścisnęłaś w nagłym zdziwieniu. - Zaraz, powiedziałeś Doris?!

-Czerwony Wiewiór-

Siedziałaś w kryjówce Czerwonego, gdzie byłaś raczona jegi prezentem od rodziny. Konkretniej bimbrem, chociaż twoje amerykańskie korzenie wybroniły cię od picia więcej, niż ustawa przewiduje. Ale nie można było tego powiedzieć o rosjaninie.

Zaczęły się jednak w tobie małe smęty, przez co musiałaś aż zapytać, co mężczyzna do ciebie czuje.
- Я так сильно тебя люблю - odpowiedział, lekko niewyraźnie. Zamrugałaś, nie rozumiejąc, ale z twarzy rudowloaego stwierdziłaś, zw było to raczej coś miłego.

- Ja ciebie też - ledwie to powiedziałaś, silne ramiona owinęły się wokół ciebie, przyciągając mocno do reszty ciała Wiewióra. Poczułaś, jak uchodzi z ciebie powietrze, o czym wspomniałaś Czerwonemu. Ten jednak tylko minimalnie zmniejszył siłę uścisku, wciąż trzymając cię blisko.

-Fred-

Kiedy dostałaś wiadomość, z prośbą o wzięcie Freda do domu, bo jest pijany, na pewno nie spodziewałaś się... Tego.

Przyjacielem Freda, u którego pili, okazał się niezwykle przystojny brunet. W mieszkaniu dostrzegłaś nawet hiszpańską gitarę, przez co przypomniały ci się opowieści Marlenki o jej idealnym mężczyźnie.

- [Imię]! Fred tyle mi o tobie opowiadał. Jestem Antonio, miło poznać - wymieniliście się uściskiem dłoni, a ty już wiedziałaś, że musisz go poznać z Wydrą.

Fred również do was podszedł i oparł się o was.
- Moi ulubieni ludzie w jednym miejscu.
Zamrugałaś, kiedy jeszcze z łazienki wyszedł Łukaszek. O nim już usłyszałaś kilka słów, a Twoje plany odnośnie Marlenki zostały zaprzepaszczone.

- To co, Fred, idziemy, do domu? - dałaś mu szybkiego buziaka w czoło i nim się spostrzegłaś, on stał gotowy przy drzwiach. - On na pewno jest pijany?
- Niesamowite, nie?

***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan

Kompletnie Nic Tu Nie Widziałeś | Pingwiny z Madagaskaru Scenariusze(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz