13

302 42 0
                                    

By zrobić postój musieliśmy najpierw znaleźć odpowiednie miejsce. Bo nie mogliśmy w końcu na byle jakiej ścieżce się rozłożyć. Nie mogliśmy też wejść do lasu i powiedzieć o tu chce spać. Musiało być to mocno przemyślane, w końcu ja bym nie chciał by coś mnie w nocy zjadło i raczej reszta też. Ale wracając by znaleźć takie miejsce w cieniu obok wody no to musieliśmy polecieć do góry. Oczywiście Mina jako kwiatowa wróżka mogła spokojnie polecieć, ale ona miała limit wysokość. Dowiedziałem się, że smok tak niskiego limitu nie ma. Dlatego zdecydowano bez mojej zgody, że to ja polecę do góry. Jednak już możecie się spodziewać co się po chwili stało gdy wzbiłem się wysoko...za wysoko

-do góry Kiri! Do góry!-popatrzyła na mnie Mina z dołu

-Kirishima! Skrzydłami! Machaj skrzydłami!-Kaminari jak debil latał w kółko machając rękami co miało mi niby pomóc gdy po prostu spadałem z wysokości około 6 metrów. Co mnie w ogóle podkusiło polecić sam tak wysoko?! Zacząłem znów machać skrzydłami, a gdy byłem na odpowiedniej pozycji wytężyłem wzrok i szybko znalazłem jakoś trzy kilometry ode mnie duże jezioro.

-tak! On lata! Widzisz Bakugo jednak on umie latać!-oczywiście bakugo prychnął

-jesli przeczyta mapę to będzie przydatny -mruknął. Z dołu bakugo wyglądał jeszcze lepiej niż normalnie ach mogłem tak się gapić na niego cały czas

-aaaaa! Zginę!-wrzasnąłem gdy zacząłem spadać-jednak nie umiem latać!

-umiesz! Tylko machaj!-no i gdy już w trybie natychmiastowym miałem zlecieć na du a dokładniej idealnie w ramiona bakugo ...ale to romantyczne! Wskoczę mu w ramiona, a on zapyta mnie, czy nic mi nie jest....ale stop, czy to nie ja powinienem go nosić? Moje przemyślenia przerwało to, że spadłem na Kaminariego który wpadł twarzą w błoto. Ale jak mogłem pomylić Kaminariego z bakugo? To nie tak, że pomyliłem. Bakugo w ostatniej chwili odszedł, a na swoje miejsce postawił zdezorientowanego Kaminariego.

-j...ja żyję!-zaśmiałem się głośno, ale nagle pod sobą usłyszałem większy jęk -ale...chyba Kaminari najadł się znowu błota..-zaśmiałem się nerwowo. Blondyn przekręcił głowę i popatrzył na nas po prostu podnosząc rękę do góry i pokazując mi i reszce środkowy palec

-jesteś okropny bakugo! Postawiłeś mnie na swoje miejsce! Dupek!-krzyknął powoli się podnosząc gdy z niego wstałem. Achhh prawie wpadłem w ramiona bakugo. Ale czekajcie, czyli on nie chciał tego to znaczyło, że on chce by to on mi wpadł w ramiona!? prawda?! Haha~ w ogóle zapomniałem, że jeszcze chwilę temu ten wyzywał mnie od nieprzydatnego balastu. Otrzepałem brudne w błocie skrzydła niczym jakiś piesio po kąpieli, a reszta na mnie popatrzyła wzrokiem, który nie mówił nic dobrego

-.. sorry-odkrząknołem, a Katsu zdjął swój płaszcz otrzepał go jednym szybkim ruchem i już czysty bez błota ubrał go na siebie.

-którędy? -popatrzył na mnie chcą iść do miejsca, które znalazłem

-przez las trzy kilometry na około-pokazałem palcem gdzie to było, a on tam przodem ruszył

///

miłość nie wybiera | KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz